autor: Michał Basta
World in Conflict - testujemy przed premierą - Strona 3
World in Conflict ma duże szanse na zawojowanie segmentu gier strategicznych. Wprawdzie na razie nie wiadomo jeszcze jak ma wyglądać tryb dla pojedynczego gracza, ale multiplayer prezentuje się ciekawie i przede wszystkim nowatorsko.
Przeczytaj recenzję World in Conflict - recenzja gry
World in Conflict narobił wiele szumu na długo przed oficjalną premierą. Fani gier strategicznych już od czasu pierwszych wiadomości na temat produkcji tworzonej przez ludzi z Massive Entertainment, którzy mają na koncie świetną serię Ground Control, ostro zacierali ręce i z każdym dniem próbowali dotrzeć do nowych informacji. Pierwsze screeny i trailery wywołały dosłownie euforię, przesłoniętą nieco krytycznymi głosami na temat wymagań gry. Na początku czerwca ruszyły zamknięte testy, które pozwalają odpowiedzieć chociaż na część pytań związanych z World in Conflict. Zatem zaczynajmy.
Po dwóch stronach barykady
Początkowo byłem trochę zdezorientowany, ponieważ beta oferowała jedynie tryb gry wieloosobowej, pomijając przy tym zupełnie jakikolwiek trening, który mógłby chociaż trochę przybliżyć zasady panujące na polu bitwy. Na szczęście okazało się, że nie taki diabeł straszny. Po wbiciu się na jeden z długiej listy dostępnych serwerów, należy wybrać jedną z dwóch walczących stron (Amerykanie lub Rosjanie, chociaż można wybrać także rolę obserwatora), po czym ląduje się w samym centrum toczącej się batalii.
Pierwszą rzeczą, o jaką należy zadbać po dotarciu na pole bitwy, jest zaopatrzenie się w jednostki. W przeciwieństwie do wielu gier strategicznych musimy jednak zdecydować się na wąską specjalizację i już na starcie określić, czy chcemy kierować piechotą, wsparciem, jednostkami pancernymi czy też lotnictwem. Kiedy przebrniemy już przez ten wybór, chwilę potem czeka na nas kolejny, a mianowicie wskazanie wojsk, jakimi pokierujemy. Każda ze specjalizacji charakteryzuje się niepowtarzalnymi i bardzo zróżnicowanymi oddziałami, oferującymi sporo zagrań taktycznych. Dla przykładu w piechocie dostępni są zwykli żołnierze, ale oprócz nich możemy zainwestować także w ludzi uzbrojonych w broń przeciwlotniczą, przeciwpancerną oraz snajperów. Dział wsparcia oferuje z kolei pojazdy inżynieryjne, mogące naprawiać uszkodzone jednostki sojusznicze, a także artylerię bliskiego i dalekiego zasięgu.
W lotnictwie mamy do czynienia z ciężkimi i lekkimi śmigłowcami bojowymi, ale nie brakuje również helikopterów zwiadowczych. Jednostki pancerne to z kolei wszelkiej maści czołgi, pojazdy opancerzone itp. Twórcy chcieli w miarę realistycznie odtworzyć całą otoczkę związaną z militariami, przez co wszystkie jednostki bazują na rzeczywistych odpowiednikach. Dzięki temu możemy pokierować między innymi: amerykańskimi wyrzutniami rakiet M270 MLRS, czołgami Abrams oraz śmigłowcami Apache. Rosjanie dysponują natomiast pancerniakami T-80 oraz charakterystycznymi ciężkimi helikopterami Hind. Inna sprawa, że do gry, głównie ze względu na zbalansowanie rozgrywki, zostały przeniesione tylko modele, natomiast same parametry są już wyimaginowane i oddziały w jednej armii są odpowiednikami strony przeciwnej.