autor: Bartłomiej Kossakowski
Insecticide - przed premierą - Strona 2
W skład tej ekipy wchodzą ludzie, którzy dostarczyli światu takie tytuły jak Sam and Max: Hit the Road, Grim Fandango czy Secret of Monkey Island. Co je łączy? Po pierwsze, były to gry przygodowe. Po drugie – tarzaliśmy się przy nich ze śmiechu.
Przeczytaj recenzję Insecticide - recenzja gry
Poprawne wymówienie słowa „insektycyd” jest dla niektórych równie uciążliwe, co dla najbardziej zapalonych graczy posprzątanie pokoju. Nie oszukujmy się – niektóre tytuły są na tyle wciągające, że po prostu nie ma czasu, by przez kilkanaście dni zabawy z nimi pamiętać o tak prozaicznych czynnościach, jak wynoszenie resztek jedzenia, brudnych ubrań czy zawartości kosza na śmieci. W takich sytuacjach mieszkanie może stać się wystarczająco atrakcyjne, by odwiedziły je, a potem zadomowiły się na stałe, małe lub nawet całkiem duże robaki. Ciężka sprawa. Co wtedy zrobić? Najbardziej hardcore’owi fani Viva Pinata utrzymują te warunki, dostarczając insektom nowych wrażeń, czekają aż się rozmnożą i zadowoleni obserwują ich egzystencję. Reszta na ogół przełamuje się i w końcu sprząta (sama lub z pomocą domowników). Zostaje jeszcze jedno rozwiązanie, czyli wspomniane insektycydy właśnie. Ta substancja, używana zarówno w mieszkaniach, jak i magazynach z żywnością, lasach czy nawet na uprawach rolnych, zabija owady szybko i skutecznie. Niektóre reklamy wmawiają nam nawet, że na śmierć.
W świecie przedstawionym w grze Insecticide (w wersji angielskiej chyba trochę łatwiej wymówić, ale wciąż nie jest lekko) sytuacja trochę się komplikuje. Owady wyewoluowały tam bowiem do człekokształtnej postaci i dominują na Ziemi. Ludzi pozostało przy życiu niewielu, a ci, którym udało się przetrwać, mieszkają głęboko pod ziemią, kryjąc się przed wielkimi robakami i nieprzyjaznym dla nich powietrzem. Brzmi to trochę jak opis koszmaru dręczonego wyrzutami sumienia człowieka, który regularnie używał wspomnianego środka. Ale nim nie jest – ta historia powstała w głowach pracowników Crackpot Entertainment i jest zarysem fabularnym ich pierwszej gry. Być może nie kojarzycie (jeszcze) tej nazwy, ale na pewno znacie (powinniście!) ich poprzednie produkcje. W przeważającej części skład tej ekipy stanowią byli pracownicy LucasArts, którzy dostarczyli światu takie tytuły jak Sam and Max: Hit the Road, Grim Fandango czy Secret of Monkey Island. Co je łączy? Po pierwsze, były to gry przygodowe. Po drugie – tarzaliśmy się przy nich ze śmiechu. Po trzecie wreszcie – były wciągające i doskonale zrealizowane. I dokładnie tego samego oczekujemy od Insecticide.