autor: Marcin Terelak
UFO: Afterlight - Bitwa o Marsa - zapowiedź
Ludzkość od zawsze patrzyła w niebo. Zaczęło się od ludów czczących Słońce. Potem pojawił się Ikar. Pierwszy samolot. Statki kosmiczne. Bazy orbitalne. Plany kolonizacji planet. Ludzkość od zawsze patrzyła w niebo. Tyle z woli poznania, co z woli podboju.
Przeczytaj recenzję UFO: Afterlight - Bitwa o Marsa - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Ludzkość od zawsze patrzyła w niebo. Zaczęło się od ludów czczących Słońce. Potem pojawił się Ikar i jego marzenia o lataniu. Następnie pierwszy samolot. Statki kosmiczne. Bazy orbitalne. Plany kolonizacji odległych planet. Tak. Ludzkość od zawsze patrzyła w niebo. Tyle z woli poznania, co z woli podboju.
Spojrzenie ku niebu było i jest inspiracją nie tylko dla ludności całego świata, ale i dla przemysłu komputerowego i filmowego. Powstało już wiele produkcji umożliwiających obserwowanie tego, co by się stało, gdyby rodzaj ludzki nawiązał kontakt z inną cywilizacją lub wręcz dających możliwość wzięcia w tym udziału.
Zazwyczaj Obcy przedstawiani są jako istoty żądne krwi Ziemian. Knujące przeciwko całej planecie i milionom ludzkich istnień. Marzące tylko o zniewalaniu, podboju, niszczeniu itd. Zarówno twórcy filmów, jak i gier zapominają jednak o tym, że próżno szukać agresywniejszej rasy od Ludzi. Żaden inny znany nam gatunek nie jest bowiem, aż tak spragniony podboju jak my. Z rzadka ktoś pomyśli w ten niepopularny sposób i stworzy ciekawy autoportret własnych pobratymców. Na spojrzenie takie zdecydowali się też i twórcy UFO: Afterlight, będącej trzecią odsłoną nowej serii UFO (po Aftermath i Aftershock). Jak się zapewne już domyślacie, tym razem ma być trochę inaczej i prawdopodobnie to Ludzie staną po drugiej stronie barykady.
Fabuła gry ma nawiązywać zarówno do Aftermath jak i Aftershock. Sporym novum względem gier tego gatunku ma być osadzenie akcji na planecie innej niż Ziemia. Rozgrywka ma toczyć się na Marsie, na którym osiedliła się niewielka grupka Ziemian (po wydarzeniach z Aftermath) i Laputan (po wydarzeniach z Aftershock). Co ciekawe, tym razem to nie Ziemianie zostaną napadnięci, a sami zaczną „dopasowywać” Marsa do potrzeb swojego gatunku. Jako że rdzennym mieszkańcom planety przez te wszystkie lata zamieszkiwania wyjątkowo spodobał się kolor czerwony, to owo „dopasowywanie” ma być procesem tyle żmudnym, co i niebezpiecznym.
Od strony technicznej gra ma prezentować się tak samo jak Aftershock. Całość oprze się na tym samym silniku i na tym samym projekcie gry. Najwięcej zmian dotknąć ma sfery strategicznej, a najmniej taktycznej. W dalszym ciągu będziemy dowodzić niewielkim oddziałem komandosów. Bitwy nadal będą rozgrywane w hybrydzie systemu czasu rzeczywistego i turowego (turowe bitwy).