autor: Anna Nowopolska
Gray Matter - przed premierą
Szara substancja to nie tylko, jak należy mieć nadzieję, nieźle zapowiadająca się porcja rozrywki. Wplatając w dobrą zabawę nieco filozoficznych rozważań, produkt ma skłonić do przemyśleń nad zawiłościami ludzkiego umysłu i jego wpływem na świat.
Przeczytaj recenzję Gray Matter - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Fani Jane Jensen pomalutku mogą przechodzić w stan radosnego oczekiwania. Po wielu zawirowaniach wokół najnowszego dzieła tej amerykańskiej pisarki i twórczyni scenariuszy do gier komputerowych, na tegorocznych targach w Lipsku niepodważalnie ogłoszono wznowienie prac nad Szarą substancją. Jej wydanie przewiduje się wstępnie na ostatni kwartał przyszłego roku. Wyobrażam sobie radość tych, którzy w tak zwanym międzyczasie (ostatnia część znakomitej serii Gabriel Knight – współautorstwa Jensen – ukazała się w roku 1999!) mieli wszelkie podstawy, by zwątpić w to, że kiedykolwiek jeszcze dane im będzie ujrzeć przygodówkę w charakterystycznym dla Jane stylu.
Tym bardziej, że słuchy o Gray Matter chodziły już od 2003 roku, jednak niemal od początku produkcja ta miała jakoś pod górkę. Najpierw okazało się, że istnieje firma developerska o identycznej nazwie (Gray Matter Interactive Studios) i z powodu prawa własności trzeba było zmienić (przejściowo) tytuł. Później wycofał się wydawca (Dreamcatcher) i w efekcie w 2004 roku zamiast uraczyć oczekujących szczegółami na temat, poinformowano (również na targach) o wstrzymaniu prac. Pani Jensen oddała się literaturze, zaprojektowawszy na pociechę serię sieciowych minigierek logicznych, fani zwiesili nosy na kwintę, aż tu... Ha, szczęśliwie w tym przypadku sprawdziło się porzekadło – co się odwlecze, to nie uciecze.
Ostatecznie gra pojawi się pod szyldem Anacondy, a nad jej powstaniem pracuje w pocie czoła ponad 80 osób węgierskiego Tonuzaba Entertainment. Muzykę opracowuje, podobnie zresztą jak to miało miejsce w przypadku Gabriela Knighta, mąż pani J.J. – Robert Holmes. Będzie to typowa przygodówka, typowa oczywiście dla Jane, która, jak się wyraziła, nie umie pisać prostych historii. Choć tym razem chciałaby trafić do szerszego kręgu odbiorców. Na pięknych dwuwymiarowych planach pojawią się animowane postacie w 3D, sterowane w tradycyjny sposób „wskaż i kliknij”. Tytuł będzie wyposażony w klasyczny inwentarz, a większość zadań, dotyczyć ma właśnie wykorzystania zbieranych przedmiotów, choć nie zabraknie też i zagadek logicznych. Poziom ich trudności początkowo niewysoki, ma wzrastać wraz z postępem gry, tak by osoby, dla których jest to pierwszy kontakt z pomysłowością autorki, miały szansę się z nią oswoić. Łamigłówki będą ściśle związane z fabułą i umiejętnie w nią wplecione. W każdym rozdziale otrzymamy do wykonania kilka zadań (w dowolnej kolejności), a po zrealizowaniu ich wszystkich nastąpi przejście do kolejnej części. Autorka przewiduje też, pod specjalną opcją w menu, kilka minigierek, w których przydatne okażą się specjalne zdolności głównych bohaterów, a mianowicie – hipnoza oraz zręczne palce. Z kim bowiem mamy tu do czynienia?