autor: Andrzej Jerzyk
Medal of Honor: Allied Assault - przed premierą
Medal of Honor - nowa gra zespołu 2015 pozwoli nam po raz kolejny stanąć naprzeciw zastępom żołnierzy Waffen SS, Wehrmachtu, Gestapo i paru jeszcze innych, mniej lub bardziej przyjemnych organizacji.
Przeczytaj recenzję Medal of Honor: Allied Assault - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Tytuł ten jest zapewne doskonale znany wszystkim użytkownikom platformy Playstation. O jego popularności niech świadczy fakt, że jeden z niewielu moich znajomych nie posiadających komputera, wymienił Medal of Honor jako jedyną grę komputerową jakiej tytuł przychodzi mu do głowy ! Ja nie miałem nigdy zaufania do wszelkiej maści konsol, także do nowej produkcji grupy o tajemniczej nazwie 2015 (czyżby kolejna data końca świata ?) podchodzę z pewną nieufnością. Wystarczy mi jednak fakt, że gra traktuje o II wojnie światowej, jest oparta o engine Quake 3 i przygotowywana przez prawdziwych profesjonalistów – to pozwala mi dopisać grę do listy najbardziej oczekiwanych tytułów roku.
Można chyba śmiało powiedzieć, że twórcy gier FPP nie rozpieszczają nas zbytnio ostatnimi czasy. Na dobrą sprawę gracz, który chce sobie trochę postrzelać musi włączyć sobie Quake’a pierwszego (ewentualnie drugiego). A co z nowymi grami ??? Sporo ludzi znowu zaczyna grać w Doom’a, a to – z całym szacunkiem dla staruszka - zakrawa już na parodię. Być może sytuacja się zmieni za sprawą nowego wydawnictwa Electronic Arts. Wielbicieli Wolfenstein’a ucieszy zapewne fakt, że nowa gra pozwoli nam po raz kolejny stanąć naprzeciw zastępom żołnierzy Waffen SS, Wehrmachtu, Gestapo i paru jeszcze innych, mniej lub bardziej przyjemnych organizacji. A teraz już na poważnie - postarajmy się odpowiedzieć na pytanie, dlaczego warto czekać na ten tytuł...
Rys historyczny
II wojna światowa to w opinii wielu historyków najbardziej tragiczny okres w dziejach ludzkości. Trwający w latach 1939-1945 konflikt państw osi (Niemcy, Włochy i Japonia i państwa satelickie) i aliantów (Wlk. Brytania, Francja plus sojusznicy oraz od 1941 roku ZSRR) był militarnie mniej uciążliwy dla obu stron niż pierwsza wojna. II wojna nie odnotowała takich bitew jak bitwa nad Sommą, gdzie zginęło ponad milion żołnierzy. Nie można zaprzeczyć, że tragiczne były skutki wojny dla osób cywilnych (ponad 6 milionów zabitych tylko wśród ludzi narodowości żydowskiej). W Medal of Honor: Allied Assault nie uświadczymy może tak wielkich bitew i tyle okrucieństwa, jednak akcent na poczucie misji wyzwolenia świata zostanie niewątpliwie położony.
Gra ma nas wprowadzić w realia wojenne roku 1942, kiedy to trwa już kampania w Afryce, a potęga Africa Corps gen. Erwina Rommla powoli chyli się ku upadkowi. Jako żołnierz grupy operacyjnej lub samotnie, masz za zadanie pomóc aliantom w wyparciu Niemców z Afryki. Ale ta pustynna kampania to tylko początek – dostaniemy także szansę wykazania się w walkach na Sycylii, w okupowanej Francji, czy wreszcie w samej „paszczy lwa” – hitlerowskich Niemczech. W sumie otrzymamy do naszej dyspozycji około 20 zadań w różnych rejonach świata. Część z nich jest fikcyjna, część jest dokładnym odwzorowaniem takich kampanii, jak lądowanie w Normandii czy operacja Market Garden (inwazja na Niemcy). Nie ukrywam, że darzę wielką sympatią gry zajmujące się tą tematyką. Ale jakże mogłoby być inaczej, skoro na półce leży stos książek pana Wołoszańskiego...
Jeden dzień z życia Mike’a Powell’a
Realia wojenne i życie na froncie mogą być nawet całkiem przyjemnymi doznaniami. Pod warunkiem, że nie bierzemy w nich udziału bezpośrednio, a jedyne co nam grozi od kuli wroga to konieczność wciśnięcia klawisza z quickload. Do zagwarantowania owych doznań ma przyczynić się znakomita grafika, która wygląda na screenach po prostu przepięknie. Engine wyciągnięty z Quake’a trzeciego sprawia, że możemy spokojnie uwierzyć, że gra będzie wyglądać równie dobrze w ruchu. Poza tym, recenzenci wszystkich serwisów dotyczących gier komputerowych zachwycają się ilością detali prezentowanych w grze, a jeden z nich, gdy zobaczył na screenach pojedyncze liście na drzewach, stwierdził wręcz, że (cytuję z głowy) „to najpiękniejsze drzewo jakie widziałem”.