autor: Patrycja Rodzińska
Tycoon City: New York - pierwsze spojrzenie
„Big business, big scale, in Big Apple” tak podczas Atari GoPlay2 Clive Robert z Deep Red spointował swoje przemówienie poprzedzające prezentację TCNY. To jedno krótkie zdanie stanowi kwintesencję nowej strategii ekonomicznej brytyjskiego studia.
Przeczytaj recenzję Tycoon City: New York - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
„Big business, big scale, in Big Apple” tak podczas Atari GoPlay2 Clive Robert z Deep Red spointował swoje przemówienie poprzedzające prezentację Tycoon City: New York. To jedno krótkie zdanie stanowi kwintesencję nowej strategii ekonomicznej brytyjskiego studia, na którego koncie znajdują się m.in. Monopoly Tycoon, SeaLife Tycoon, Beach Life, Vegas: Make It Big, Heart of Empire: Rome.
Iście angielscy dżentelmeni z Deep Red pochodzący z mieszczącego się nieopodal Birmingham miasta Milton Keynes uchylili rąbka tajemnicy o swojej nowej produkcji, na której widok, wyrażając się mniej literacko, zatkało mnie.
Są takie sytuacje, w których rozmiar ma znaczenie. Tycoonów o najprzeróżniejszej tematyce naprodukowano i wydano od groma: metropolie, zoo, lotniska, kasyna, pola golfowe, wesołe miasteczka – i tak mogę wymieniać przez kolejne dwie, trzy linijki. Jeśli ktoś chciałby przekonać się, ile powstało strategii ekonomicznych z samym tylko słowem ‘tycoon’ w tytule, zapraszam do Golowej Encyklopedii. Wraz z kontynuacjami ponad 70. Plus wszystkie SimCokolwiek – rysuje się tu liczba zastraszająca. Bezsensem byłoby stworzenie produktu, którego na tak dobrze nasyconym rynku nie wyróżniałoby nic spośród tycoon’owego towarzystwa. Tym, co wyróżnia TCNY od podobnych mu tytułów to niewątpliwie rozmiar. I rozmach.
Przyłapałam się na tym, że z perspektywy turysty, ilekroć myślę o Nowym Yorku, mój umysł konotuje pewne stałe obrazki.: Statua Wolności, Wall Street, Central Park, Chinatown, Tribeca, Soho, Greenwich Village, Garment District, Piąta Aleja, Harlem, Times Square, Rockefeler Center, czy Empire State Building – myśli te krążą wyłącznie wokół jednej nowojorskiej dzielnicy – Manhattanu.
I gdyby cztery pozostałe dzielnice, na które dzieli się Big Apple: Bronx, Brooklyn, Queens i State Island rozpłynęły się, zapadły pod ziemię, turysta mógłby tego w ogóle nie zauważyć, ponieważ wszystko, co najbardziej nowojorskie, mieści się właśnie na Manhattanie. I choć tytuł gry brzmi: Tycoon City: New York, to właśnie zielona wyspa Manhattan będzie miejscem jej akcji.
Gracz wciela się w rolę biznesmena, który ma do spełnienia cel trywialny: osiągnąć sukces –rozbudować tę najdroższą dzielnicę Big Apple, zdobyć tytuł najbardziej wpływowego przedsiębiorcy, a także szacunek i zadowolenie sześćdziesięciu tysięcy rozkapryszonych Nowojorczyków.
W TCNY Manhattan podzielono na 12 małych dzielnic, które przyjdzie graczowi zdobywać krok po kroku, ponieważ bez opanowania wcześniejszej strefy nie będzie możliwe zasiedlenie kolejnej – znacznie droższej i bardziej atrakcyjnej.
Twórcy zastosowali tu opcję pozwalającą w dowolnej chwili wrócić na niższy poziom TCNY i poprawić to, czego gracz nie dopatrzył (na powierzchni 16 mil kwadratowych można przeoczyć jakiś drobiazg), a co rzutowało na inwestycje w późniejszych etapach gry, bądź co ze względu na własne widzimisię chciałby zmienić.