autor: Michał Basta
Hammer & Sickle: Czerwony Sztorm - testujemy przed premierą
Hammer & Sickle to nowy projekt, który ma korzenie w słynnym Silent Stormie, wydanym w 2003 roku. Pomimo, że tytuł śmiga na tym samym silniku, nie jest on pełnoprawnym sequlem...
Przeczytaj recenzję Hammer & Sickle: Czerwony Sztorm - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Sierp i młot stały się nieodłącznym znakiem XX wieku, a konkretnie ZSRR i panującego w nim ustroju. Jego symbolika była bardzo prosta – oznaczała „ludowładztwo”, czyli sprawowanie władzy przez chłopów (sierp) oraz robotników (młot). Znak komunizmu stał się popularny na całym świecie i jest wykorzystywany do dziś, czego najlepszym przykładem jest tytuł opisywanej przeze mnie produkcji.
To tyle jeśli chodzi o historię powszechną, teraz pora na konkrety związane z samą grą. Hammer & Sickle to zupełnie nowy projekt, który ma swoje korzenie w słynnym Silent Stormie, wydanym w 2003 roku. Pomimo, że tytuł śmiga na tym samym silniku co wspomniany już SS (nie mylić z nazistowskimi Schutzstaffeln), to nie jest on pełnoprawnym sequlem. Jak widać, ludzie z Nival Interactive mają dość panującej mody wciskania graczom dwa razy tego samego, ponieważ ich najnowsze dzieło w dość znaczny sposób odbiega od poprzedniej perełki. Na szczęście nie są to żadne bezsensowne udziwnienia, tylko kawał pionierskich i ciekawych rozwiązań, nadających produkcji zupełnie nowy blask. Postaram się je przedstawić na podstawie rozbudowanej bety, w którą miałem przyjemność pograć.
Historia opowiedziana w Hammer & Sickle rozpoczyna się w 1949 roku, czyli cztery lata po zakończeniu wojny w Europie. W wyniku układów zawartych pod jej koniec, Niemcy zostały podzielone na strefy okupacyjne – zachodnią, gdzie władzę sprawują alianci zachodni oraz wschodnią, kierowaną przez ZSRR. Z powodu narastających napięć politycznych wojna nuklearna leży na włosku, trudno się więc dziwić, że każda ze stron chce znać wszystkie tajemnice przeciwników. Do ich zdobywania zostały powołane specjalne wywiady z ogromną ilością agentów, z których znaczna część operuje na terenie Niemiec. Jedną z takich person staje się gracz, wcielający się w radzieckiego asa wywiadu. Ma on za zadanie dotrzeć do siatki tajniaków, która w czasie wojny wsławiła się walką z nazistami. Jak się wkrótce okaże, ta rutynowa misja przekształci się w niebezpieczną przygodę pełną intryg oraz zbrodni.
Żelazna kurtyna kojarzy się na ogół ze światowym zagrożeniem oraz ciągłym strachem i napięciem. Jak się jednak okazuje, nasi sąsiedzi zza wschodniej granicy postrzegają to w nieco bardziej humorystyczny sposób, co widać, a raczej słychać, już po odpaleniu gry. Otóż zamiast radzieckiego hymnu lub czegoś w wojskowym stylu nasze uszy natykają się na jeden z największych hitów Louisa Armstronga – What a Wonderfull World. W pierwszej chwili trochę mnie ten repertuar zamurował, ale kiedy zdziwienie minęło, ironiczne poczucie humoru twórców przypadło mi do gustu. Szkoda tylko, że w becie jest to jedyny dostępny utwór, przez co dość szybko mnie znużył i został najnormalniej w świecie wyciszony.
Przed rozpoczęciem właściwej rozgrywki musimy przystąpić do stworzenia głównego bohatera. Możemy skorzystać z jednego już dostępnych lub wykreować go zupełnie od podstaw. W drugim przypadku należy wybrać odpowiadającą nam profesję (żołnierz, snajper, zwiadowca, medyk, inżynier lub saper), określić jego imię, nazwisko, nick oraz rozdzielić punkty pomiędzy trzy atrybuty (siłę, zręczność i inteligencję), które przekładają się bezpośrednio na zdolności naszego człowieka. Na końcu musimy jeszcze nadać mu odpowiedni wygląd (fani simsów będą w siódmym niebie, ponieważ można modyfikować dosłownie wszystko, poczynając od koloru włosów, poprzez oczy, nos i podbródek, na kształcie głowy kończąc) i voila! agent jest gotowy do akcji.