Tomb Raider: Legenda - przed premierą - Strona 4
Tomb Raider: Legend zapowiada się całkiem nieźle. Gra z całą pewnością nie dołączy do znienawidzonego Angel of Darkness. O tym, czy uda się jej dorównać pierwszym częściom serii, przekonamy się jednak dopiero z początkiem nowego roku.
Przeczytaj recenzję Tomb Raider: Legenda - recenzja gry
To smutne, iż Lara Croft, zdecydowanie najbardziej rozpoznawalna „postać” rynku elektronicznej rozrywki, od dobrych paru lat nie miała okazji wystąpić w porządnie zrealizowanej grze komputerowej. Saga Tomb Raider zapoczątkowana została przez dwie świetne pozycje, o których mógłbym mówić w samych superlatywach. Kolejne odsłony serii prezentowały jednak coraz niższy poziom. Programistom z Core Design najwyraźniej zaczęło brakować dobrych pomysłów. Nie bez znaczenia był również fakt, iż liczono na łatwy i szybki zysk. Gracze kilka razy dali się nabrać, taki stan rzeczy nie mógł jednak trwać wiecznie. Kulminacyjnym punktem całego tego procesu okazała się premiera Angel of Darkness, najświeższej jak na razie odsłony serii. Gra, co tu dużo mówić, była beznadziejna.
Dalszy ciąg tej historii powinniście jeszcze pamiętać. Dość powiedzieć, iż autorzy postaci seksownej pani archeolog raz na zawsze zostali oddzieleni od „swojej” bohaterki. Nas, graczy, taki stan rzeczy powinien jednak cieszyć. Zapowiadana najnowsza odsłona kultowej sagi trafiła bowiem pod skrzydła doświadczonego studia Crystal Dynamics. Decyzja Eidosa była w moim przekonaniu jak najbardziej słuszna. Wspomniany producent ma bowiem niemałe doświadczenie w tworzeniu tego typu gier (cała seria Legacy of Kain, GEX, Pandemonium...). O tym, czy uda mu się wskrzesić kultową postać, przekonamy się pod koniec bieżącego roku, zanim jednak do tego dojdzie warto byłoby bliżej przyjrzeć się dokonywanym przez Crystal Dynamics zmianom.
Zanim przejdziemy do najciekawszych elementów zapowiadanej gry, warto byłoby zastanowić się, co takiego mogło przesądzić o sukcesie początkowych odsłon serii. W moim przekonaniu były to same plansze a konkretnie sposób, w jaki zostały skonstruowane. Śmiem również twierdzić, iż większości graczy ogromną przyjemność sprawiała eksploracja tytułowych katakumb, różnorakich świątyń i innych tego typu obiektów. Przykład trzeciej czy czwartej odsłony serii pokazuje jednak, iż niekoniecznie musiało to wystarczać do końcowego sukcesu. W moim osobistym przekonaniu kolejne odsłony serii wnosiły do rozgrywki zbyt małą liczbę nowych elementów. Lara w dalszym ciągu wykonywała podobne czynności, zmieniał się jedynie wystrój plansz. Za pierwszym razem rozwiązanie to mogło się jeszcze wydawać dość interesujące, ciągłe powtarzanie tych samych elementów nie wyszło jednak serii na dobre. Autorzy najnowszej odsłony kultowej sagi najwyraźniej zdali sobie z tego sprawę. Gra ma bowiem łączyć w sobie wspomniane przed chwilą czynniki. Będą katakumby, będą tajemnicze świątynie. Rozgrywka ma być też jednak zróżnicowana i zaskakiwać nas wieloma ciekawymi pomysłami.