autor: Mateusz "Gabriel Angel"
Dungeon Siege - przed premierą
Dungeon Siege to jedna z tych gier, które wzbudzają duże emocje. Na pokazach E3 okrzyknięto ją jedną z najbardziej oczekiwanych gier z gatunku RPG w roku 2001.
Przeczytaj recenzję Dungeon Siege - recenzja gry
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
To była długa i męcząca podróż. Przez północne lasy wędruje niewielu śmiałków. Jednak twoja odwaga pozwoliła przezwyciężyć strach i pchnęła cię na przód, w ciemny gąszcz. Odgłosy nocy, odgłosy lasu – nie pozwalają zmrużyć oka. Czujność i przetrwanie były twoimi jedynymi przyjaciółmi. Krocząc, wsłuchiwałeś się w barwy i ton otaczającego dźwięku. Szelest, tup, złamana gałąź. To twoja droga. Wyczerpany postanowiłeś przenocować w zacisznym miejscu. Z zebranych gałęzi rozpaliłeś ognisko, które swoim blaskiem uchwyciło ruch w krzakach. Nagła cisza. Oddech wstrzymany. Słychać bicie serca, ale nie tylko twoje. Odwracasz się powoli trzymając miecz w prawej dłoni i dostrzegasz to, czego nikt nie chciałby dostrzec. Dziesiątki mrugających, czerwonych punkcików, które układają się w słowo: przeznaczenie. Potem już wszystko było czerwone. Czerwony był twoim kolorem.
Dungeon Siege to jedna z tych gier, które wzbudzają duże emocje. Na pokazach E3 okrzyknięto ją jedną z najbardziej oczekiwanych gier RPG w roku 2001. Gry z gatunku RPG przeżywają ostatnio rozkwit. Powstają jego nowe odmiany, a stare albo ulegają modyfikacji albo skazane są na niemiłosierną krytykę ze strony ludzi, którzy nie zdają sobie sprawy z tego, czym tak naprawdę jest RPG. Producenci więc starają się, aby ich nowe produkty miały charakter nowatorski i były na czasie. W większości dzisiejszych RPG’ach mamy przymusowe środowisko 3D, są najnowsze efekty specjalne, jest świat, zawsze przedstawiany jako w pełni interaktywny i żyjący własnym życiem, jest też jako taka grywalność. Pod tym kątem DS nie odstaje od reszty. Ale jest jeszcze ta nuta nowatorstwa, która programiści dopieszczają i ulepszają, przedłużając w ten sposób wydanie gry.
Największym atutem Dungeon Siege jest świat. Silnik tej gry potrafi stworzyć ogromne połacie terenu, bez żadnych ograniczeń – jest on teoretycznie nieskończony (tylko teoretycznie). Można go będzie zwiedzać i zwiedzać i co ciekawe – nigdy nie zobaczymy żadnego obrazka oświadczającego nam: ”Proszę czekać. Trwa ładowanie gry.” Nawet wchodząc lub wychodząc z pomieszczeń tudzież miast, gra nie będzie nic dogrywała. Nie trzeba chyba tłumaczyć, co to oznacza. Grywalność non-stop i spotęgowane uczucie realizmu.
Kolejnym atutem tej gry jest je prostota. Prezesem firmy Gas Powered Games (producent DS), jest Chris Taylor, który stworzył min. Total Annihilation. Jego pierwsze dziecko było genialne w swej prostej formie. Chris Taylor zawsze powtarzał, że nie chce tworzyć gier skomplikowanych, naładowanych statystykami i opcjami których nigdy nawet nie zobaczymy, nieświadomi nawet, że takowe istnieją. Ta gra zawierać ma mnóstwo elementów akcji przedstawionej w zatłoczonym świecie fantasy, który w żaden sposób nie odstrasza gracza. I nieistotne jest, jakie gatunki ta gra łączy w sobie ( a jest to RPG połączone z RTS ); ważne, aby system umiejętności i rozwoju postaci był tak łatwy i przyjemny jak walka rozgrywana w czasie rzeczywistym.
Fabułę przedstawiłem po trosze na początku. Jesteś samotnym bohaterem, który przemierza świat - tak spokojny do niedawna. Bo od momentu, gdy pan ciemności obudził swym rykiem hordy sługusów, nie ma już dobra. I nie ma już sprawiedliwości. Krwiożercze bestie palą i niszczą wszystko co napotkają na swej drodze. Ty jesteś jedynym, który może sobie poradzić z okrutnym losem, jaki zgotował tej krainie pan ciemności. No, nie do końca jedynym, bo w pojedynkę to radę dałby sobie tylko Rambo. Nie jest więc to gra w stylu diablo ( hack’n slash ), gdzie jednoosobowa armia zmaterializowana w twojej postaci, jednym palcem kładzie na ziemię nawet największych twardzieli.