Prince of Persia: Piaski Czasu - zapowiedź - Strona 2
Prince of Persia: The Sands of Time jest czwartą edycją popularnej serii gier zręcznościowych, zapoczątkowanej w 1989 roku za sprawą Jordana Mechnera i firmy wydawniczej Broderbund.
Przeczytaj recenzję Prince of Persia: Piaski Czasu - recenzja gry
Lara! Chodź no tu tutaj moje dziecko. Mam Ci coś ważnego do zakomunikowania. Dni Twojego panowania są już policzone. Przez tyle lat udawało Ci się być na topie. Zjednałaś sobie serca milionów osób. Tak jednak dalej być nie może. Ja na to nie pozwolę. Tylko nie śmiej mi się tu prosto w oczy. Ja wiem, że moje poprzednie uderzenie może i było chybione, ale tym razem będzie inaczej. Nie pomoże Ci nawet ten twój... jak mu tam... anioł ciemności? Ja tu teraz zarządzę. Jestem Księciem z Persji. Zapamiętaj to sobie, bo już wkrótce wszyscy będą o mnie mówili.
Jak ten czas leci... Ledwo co pamiętam moje pierwsze chwile spędzone nad wspaniałą grą „Prince of Persia”. W tamtych czasach był to tytuł wręcz przełomowy. Wszyscy, bez wyjątku, zachwycali się swobodą ruchów głównego bohatera, jego realistyczną animacją, fascynowały ich nieustanne pojedynki a sen z powiek spędzały niezliczone pułapki, które tylko czekały na mniej doświadczonych delikwentów. Na tym się jednak skończyło. Kolejne odsłony „Księcia Persji” nie były już raczej udane. „PoP 2” ukazał się w niemal niezmienionej formie i nie był już takim przełomem jak jego poprzednik, z kolei wydany kilka lat temu „PoP 3D” pogrzebany został przez koszmarne wręcz sterowanie. Swoje trzy grosze wcisnęła tu też wspomniana we wstępie Lara, która w tym samym czasie oferowała znacznie większą swobodę ruchów przy jednoczesnym zachowaniu odpowiedniej dozy grywalności. Wygląda jednak na to, że sytuacja ulegnie zmianie. Zapowiadany właśnie „Prince of Persia: The Sands of Time” na dzień dzisiejszy wydaje się wręcz pewnym kandydatem do zdetronizowania takich molochów jak „Tomb Raider”, „Blood Rayne” czy „Splinter Cell” (w tym przypadku biorę pod uwagę wyłącznie sam aspekt TPP, nie mam na myśli motywów ze skradaniem i „zabawą” ze światłem). To co pokazano na ostatnich targach E3 daje jednoznacznie do zrozumienia, iż autorzy poszli po rozum do głowy i zaczęli tworzyć kolejną grę z serii zupełnie od podstaw. Wygląda na to, że znikną problemy ze sterowaniem a sam produkt będzie niezwykle dynamiczny. Skupmy się jednak na tym co już wiadomo. Gdybania zostawię sobie na koniec :-)
Fabuła nowego „Prince of Persia”, zresztą jak już sam tytuł wskazuje, oscyluje wokół tak zwanych „Piasków Czasu”. W wyniku nieoczekiwanego zbiegu okoliczności ulegają one rozsypaniu. Po części jest to wina Księcia, który z racji swej wrodzonej nieostrożności spowodował rozbicie mitycznej klepsydry. Światu grozi zazębienie się przeszłości z teraźniejszością. Co więcej, wszystkie osoby, które miały z tym wydarzeniem jakikolwiek kontakt uległy przemianie. Trzeba więc będzie jak najszybciej pozbierać wspomniane ziarenka a zadaniem tym obarczony zostanie oczywiście tytułowy bohater. Nie obejdzie się też bez udziału Złego Wezyra, który pojawiał się we wszystkich poprzednich odsłonach serii. Jak widać, fabuła może i nie jest skomplikowana, ale w zamierzeniach twórców ma stanowić przede wszystkim spoiwo łaczące kolejne etapy i tłumaczące jak gdyby sens ich pojawiania się. Na moje oko będzie jej tyle co na przykład w „Blood Rayne” (kilka filmów FMV plus krótkie scenki na enginie co jakiś czas). Nie liczyłbym natomiast na nic więcej. Gra na pewno będzie w stu procentach liniowa a zakończenie przewidywalne (happy end?). Może to i jednak dobrze, bo i w końcu ma to być przyjemna konsolówka a nie produkt, nad którym przesiaduje się godzinami. Tyle chociaż dobrze, że wydawca gry, firma Ubi Soft, dość mocno przykłada się do takich nieinteraktywnych scenek. Jest więc szansa na to, iż ich poziom będzie co najmniej porównywalny z resztą rozgrywki.