Blizzard nie składa broni – Graliśmy w World of Warcraft Shadowlands - Strona 2
Ósmy dodatek do króla MMORPG na horyzoncie i zapowiada się, że będzie całkiem udanym rozszerzeniem. Pod warunkiem jednak, że Blizzard nie będzie uparty i tym razem posłucha graczy. Czy jeden element WOW Shadowlands może popsuć cały dodatek?
Przeczytaj recenzję Shadowlands to niezły dodatek do World of Warcraft. Oto nasza recenzja
Dodatki do World of Warcraft po Wrath of the Lich King przypominają jazdę kolejką górską, raz człowiek szaleńczo jedzie w dół krzycząc z radości, a innym razem czeka go mozolne czekanie, aż wózek wjedzie na szczyt. Do tej drugiej części trasy należy ostatnie, wydane rozszerzenie, czyli Battle for Azeroth. Nie ukrywam, czekałem na BfA z wypiekami na twarzy, ale rzeczywistość okazała się rozczarowująca. Jak zatem zapowiada się Shadowlands?
Zaskakująco dobrze. Zanim jednak otworzycie szampana uprzedzę, że Battle for Azeroth również zapowiadało się całkiem nieźle. Beta miała swoje błędy i problemy, ale spodziewano się, że Blizzard wyrobi się w czasie i da radę wszystko poprawić. Nie dał rady, przez co ostatecznie wspomniany dodatek przypominał Early Access, a nie pełnoprawne rozszerzenie do bodaj najpopularniejszej gry MMORPG na rynku.
Przy Shadowlands sprawa wygląda nieco inaczej. Faktycznie odniosłem wrażenie, testując grę w alfie (teraz w becie), że deweloperzy słuchają uwag społeczności. Byłem zaskoczony zmianami wprowadzanymi z tygodnia na tydzień, z których większość bazowała właśnie na naszych uwagach. Nie zmienia to jednak faktu, że pewne niebezpieczeństwo niepowodzenia wciąż istnieje, ale o tym dowiecie się później. Najpierw pora na kilka linijek pochwał!
Sylvanas, Lich King oraz kraina umarłych
Shadowlands fabularnie odegra ogromne znaczenie w World of Warcraft. Sylvanas ponownie namieszała, pokonując Lich Kinga, otwierając wrota do świata umarłych i niejako zapraszając nas w odwiedziny. Jako bohaterowie Azeroth, wraz z kilkoma ważniejszymi postaciami, wkroczymy do tytułowych Shadowlands, aby zatrzymać byłą warchief Hordy.
Początkowo trafimy do The Maw, czyli lokacji zarządzanej przez Jailera, będącego głównym antagonistą tego dodatku. To z nim sprzymierzyła się Sylvanas, ale dlaczego? Takie szczegóły Wam odpuszczę, bowiem szkoda spoilerować co ciekawsze fragmenty fabuły. Wspomnę jedynie, że czas w Shadowlands płynie inaczej niż w Azeroth, a samo The Maw to końcowy etap naszej przygody w tym dodatku.
Wcześniej przyjdzie nam rozwijać postać w Bastionie, Ardenweald, Ravendreth oraz Maldraxxus. Do naszej dyspozycji oddano cztery lokacje oraz piątą, którą jest centralne miasto Oriobos, działające jak Dalaran, czy Shattrath w poprzednich rozszerzeniach.
Redukcja maksymalnego poziomu postaci do 60
Skoro już o expieniu wspomniałem, to trzeba pochwalić Blizzarda za dobrą decyzję, jaką jest zmniejszenie maksymalnego poziomu naszej postaci oraz przyśpieszenie zdobywania kolejnych poziomów. Maksymalny poziomem w Shadowlands nie będzie 110 czy 120, ale 60. W nowym dodatku będziemy expili w przedziale 50-60, a poprzednie poziomy zdobędziemy w lokacjach wybranego rozszerzenia – dowolnego, bowiem skalowanie poziomów będzie w pełni funkcjonalne.
Jakby tego było mało, Blizzard dodaje również nowe lokacje startowe dla każdej frakcji. Pełnić one będą rolę nowoczesnego samouczka, który wprowadzi gracza w meandry World of Warcraft. Po jego ukończeniu będziemy mogli korzystać z atrakcji Battle for Azeroth, Legionu, czy innego, wybranego przez siebie rozszerzenia. Awans postaci od poziomu 1 do 50 również ma być przyśpieszony i zająć od 10 do 20 godzin, co znacznie skróci czas przebywania graczy na tym etapie.
To pożądana zmiana, bowiem dzisiaj, bez znajomości gry, nowa osoba musi spędzić sporo czasu, aby wszystko nadgonić. W ten sposób cały proces będzie szybszy, a przy tym ciekawszy, bowiem awans na kolejny poziom zawsze będzie dawał nowe umiejętności, punkty talentów, czy nagrody. Będziemy zatem faktycznie czuli, że nasz bohater się rozwija.
Cztery stronnictwa i każde inne
Prawdziwa zabawa rozpocznie się jednak, gdy już dotrzemy do Shadowlands. Tam będziemy mogli wybrać jeden z czterech Covenantów, czyli frakcji kontrolujących odpowiedni region krain umarłych. Wiążąc się z Bastionem, Ardenweald, Ravendreth czy Maldraxxus, otrzymamy dostęp do unikalnej kampanii fabularnej i specjalnych przedmiotów kosmetycznych, ale również zdolności specjalnych: jednej związanej z samą frakcją, drugą z naszą klasą postaci. I tutaj właśnie zaczynają się problemy, o których wspominałem na początku.
Covenants to całkiem ciekawe rozwiązanie, dzięki któremu gracze faktycznie uczestniczą w historii danego miejsca, nawiązują relacje z NPC i zdobywają nagrody za swoje starania. Pod względem fabularnym to prawdziwa wisienka na torcie, kontrowersje budzą jednak umiejętności zapewniane przez stronnictwa. Nie są bowiem w pełni zbalansowane, przez co wybór naszej frakcji może ograniczyć się do zdecydowania o tym, która zapewnia lepsze zdolności, czyli wszystko zaczniemy przeliczać na benefity.
Soulbinds to najlepsza lub najgorsza rzecz dodatku
Po osiągnięciu poziomu 60 sprawa robi się jeszcze bardziej skomplikowana, bowiem wtedy w ramach Covenants otrzymujemy również system Soulbind. To system rozwoju postaci, będący zwieńczeniem artefaktów z Legionu oraz Azerite Gear i esencji z Battle for Azeroth. W ramach wybranej frakcji będziemy mogli związać się z jednym z trzech NPC, aby zyskać dostęp do jego bonusów. W ten sposób otrzymamy specjalne drzewko talentów, w którym będziemy wybierali interesujące nas wzmocnienia oraz możemy włożyć conduits, czyli gemy związane z naszą klasą postaci.
Brzmi skomplikowanie? Całość robi się prostsza, gdy Covenants potraktujemy jako dodatkowe klasy postaci dla naszego bohatera. Wybierając jedno stronnictwo, otrzymujemy dostęp do umiejętności oraz trzech specjalizacji (NPC w ramach Soulbind). Każda specjalizacja ma swoje drzewko talentów z unikalnymi efektami, a do tego można je modyfikować poprzez gemy, wkładane jak do ekwipunku. Blizzard obiecał, że w obrębie jednego Covenantu będziemy mogli w prosty sposób zmieniać Soulbindy, a do tego modyfikować talenty.
Cały ten system na papierze wydaje się czymś fantastycznym, bo wybory mają uzasadnienie fabularne i znaczenie w mechanice gry, a w dodatku zwiększają możliwości rozwoju i personalizacji naszego bohatera. W praktyce jednak może okazać się, że system ograniczony zostanie do kilku optymalnych buildów i większość elementów będzie się marnowała. Do tego niepokoi nieco informacja, że wspomniane gemy, czyli conduits, będą ulegały zniszczeniu, kiedy je podmienimy.
Miejmy nadzieję, że Blizzard wprowadzi odpowiednie rozwiązanie i zrezygnuje z obecnego, opartego na farmieniu – tego w Shadowlands bowiem i tak nie zabraknie. Obiecano, że tym razem nie będziemy musieli zbierać żadnych azerite, czy artifact power, aby wzmocnić broń, czy też naszyjnik. W nowym dodatku zamiast tego dostaniemy system Renown, od którego zależeć będzie nasza zażyłość z wybranym stronnictwem.