Fani Cywilizacji świętujcie – Humankind nieźle się zapowiada - Strona 2
Przed twórcami Humankind jeszcze druga droga, ale ich wizja historii ludzkości już dzisiaj wygląda ciekawe. Francuzi robią grę dla fanów Cywilizacji, ale to zdecydowanie nie będzie jej klon.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Humankind - ambitny rywal Cywilizacji
Uwielbiam Cywilizację. Ponad 20 lat temu z pewną dozą nieśmiałości prosiłem dziadka, żeby w trakcie rodzinnych spotkań pozwolił mi pograć w „jedynkę” na swoim kompie. „Dwójkę” testowaliśmy ze znajomym z dzieciństwa całymi latami – najczęściej w ulubionym scenariuszu drugowojennym. Nie zaskoczę więc nikogo, przypominając, że Civilization 6 niesamowicie mi się spodobało. Dałem tej grze 9/10 i od czasu do czasu do niej wracam.
Tym bardziej cieszy mnie, że nastała ostatnio moda na klony tej serii. Jasne, strategii typu 4X (eksploracja, ekspansja, eksploatacja, eksterminacja) nigdy nie brakowało, ale zazwyczaj sięgały one po klimaty science fiction czy nawet fantasy. W realiach historycznych cykl Sida Meiera nie miał ostatnio wielkiej konkurencji, jednak powoli się to zmienia. Już teraz możecie zagrać we wczesną wersję Old Worlda (dostępną tylko w Epic Storze, a więc łatwą do przegapienia), a w przyszłym roku zadebiutuje Humankind. Spędziłem ostatnio parę godzin z „Ludzkością” (uroczo to brzmi po polsku, nieprawdaż?) i choć przed twórcami jeszcze sporo pracy, jestem dobrej myśli. Bo to nie będzie po prostu klon Cywilizacji.
BĘDZIE DOBRZE?
Trudno dziś oczywiście powiedzieć, czy Humankind odniesie sukces, czy nie. Pomijając już nawet fakt, że aby ocenić grę strategiczną, trzeba spędzić z nią sporo czasu, a ja pograłem raptem ze 2 czy 3 godziny, to przede wszystkim dzieło francuskiego studia Amplitude jest jeszcze w proszku – po tym, co zobaczyłem, nie dziwię się, że twórcy zdecydowali się przesunąć premierę na 2021 rok.
Cywilizacja musi dobrze wyglądać
- piękna oprawa graficzna;
- sporo świeżości – to nie jest tylko klon Cywilizacji;
- próba bardziej realistycznego pokazania historii;
- parę nawiązań do gier studia Paradox.
- niezbyt podeszły mi rozbudowane turowe bitwy...
- ...ale to tylko demo, więc sporo może się tu jeszcze zmienić.
Nawet jeśli wygląd to nie wszystko, Humankind prezentuje się kapitalnie. Przepiękne miasta, klimatyczna grafika, nastrojowa muzyka – wszystko to robi duże wrażenie. Nie trzeba się jakoś specjalnie orientować w rynku pecetowym, żeby wiedzieć, że Steam pełen jest „gównogierek”. Jest ich tak dużo, że łatwo się w tym pogubić. Tym bardziej więc cieszę się, że Humankind wyróżnia już na pierwszy rzut oka wysoki budżet. To miła wiadomość szczególnie dla tych graczy, którzy nie lubią sięgać po „indyki”.
Zacznijmy jednak od podstaw. Humankind to gra, która na pierwszy, a nawet drugi czy trzeci rzut oka przypomina serię Cywilizacja. Budujemy więc miasta, stawiamy piramidy czy fabryki, walczymy z wrogimi naszego państwa, a wszystko to na przestrzeni całej historii ludzkości. Zaczynamy u samych jej podstaw, a następnie śledzimy kolejne etapy rozwoju naszej cywilizacji. Wbrew jednak pozorom gra francuskiego studia Amplitude nie jest wcale klonem serii Sida Meiera – im bliżej się jej przyglądałem, im dłużej grałem, tym więcej widziałem różnic.
Cywilizacja musi być regrywalna
Humankind wypada pod tym względem obiecująco. Niezmiernie podoba mi się ogólny zamysł, żebyśmy nie wybierali na początku konkretnej cywilizacji, kultury czy narodu. To klasyczne dla Civilization podejście nowy pretendent do strategicznego tronu zmienia na inne, potencjalnie nawet ciekawsze. Zaczynamy w czasach neolitu jako plemię zbieracko-łowieckie i przez pierwsze tury swobodnie poruszamy się po mapie, pozyskując tu i tam zasoby – nie ma tutaj typowego dla Civki zakładania od razu pierwszego miasta. Dopiero gdy osiągniemy odpowiedni poziom i awansujemy w rozwoju cywilizacyjnym, to nasi ludzie wpadną na pomysł, żeby się osiedlić. Wtedy też możemy postawić na jedną z dziesięciu kultur danej ery. Tych ostatnich będzie w grze sześć (starożytność, średniowiecze i tak dalej) – i za każdym razem przyjdzie nam wybierać nową tożsamość. Każda z nich oczywiście zaoferuje różne bonusy, a część z nich zostanie z nami do końca gry.
CYWILIZACJE
W demie, które testowaliśmy, dostępnych było tylko kilka kultur do wyboru. Mogliśmy zagrać Egipcjanami, których specjalnością jest przetwarzanie ludzi i zasobów na budynki, Babilończykami, którzy są najmądrzejsi ze wszystkich, a więc najlepiej idzie im nauka, czy Mykeńczykami (to ci od wojny trojańskiej, w których będziemy mogli się wcielić w grze Total War: Troy), specjalistami od konfliktów zbrojnych. W następnej erze (która nie została udostępniona) pojawiają się np. Rzymianie, Goci czy Hunowie.
Twórcy chwalą się, że potencjalnie mamy milion różnych kombinacji wyboru kolejnych kultur, co oczywiście brzmi fajnie jako PR-owski slogan, ale w praktyce pewnie nie będzie aż tak zauważalne – niemniej i tak doceniam możliwości. Raz, że nie spotkamy Rzymian we współczesności, co jest oczywiście sympatyczne w takiej Cywilizacji, ale bardziej realistyczne nikomu podejście nie zaszkodzi. A dwa, że sporo doda też nie tylko do mechaniki gry (choć martwię się o balans rozgrywki...), ale i do jej roleplayowego charakteru.