autor: Adam Włodarczak
The Sims 2 - zapowiedź - Strona 2
The Sims 2 to sequel najlepiej sprzedającej się gry, a raczej całej serii gier, wszechczasów, oferującej niespotykaną jak dotąd możliwość kontroli swoich wirtualnych podopiecznych (symulacja ludzkiego życia).
Przeczytaj recenzję The Sims 2 - recenzja gry
Seria The Sims. Pierwowzór oraz kolejne, cyklicznie wychodzące dodatki, to najlepiej sprzedające się pozycje na całym świecie (mowa naturalnie o branży elektronicznej rozrywki). Kto z Was, drodzy Czytelnicy, zna tę popularną sagę? A może powinienem zapytać w inny sposób: czy którakolwiek z obecnych tu osób nie zna gry zatytułowanej „The Sims”? Nie widzę żadnych zgłoszeń...
Naturalnie środowisko graczy podzielone jest (a jakże!) na dwa obozy – maniakalnych fanów oraz nie mogących patrzeń na omawiany produkt użytkowników, którzy za nic w świecie nie mogą zrozumieć euforii „drugiej” strony. Fakty mówią jednak jednoznacznie: zwolenników jest zdecydowanie więcej. Niezależnie od tego, do której grupy zaliczasz się osobiście, jedno producentom oddać trzeba – nosa do interesów to panowie z Maxis mają. Jeżeli bowiem liczbę zakupionych egzemplarzy liczy się w milionach, to trudno negować ogromny sukces sympatycznych programistów z Wysp Brytyjskich.
Ileż to już sequeli otrzymaliśmy, czegóż to nie mogliśmy robić w naszych poczciwych Simsach? Oj, doprawdy trudno zliczyć na palcach jednej ręki te wszystkie, jakże kasowe, dodatki. Tym niemniej cierpliwość całej rzeszy graczy została już troszkę nadszarpnięta, gdyż ciągłe produkcje praktycznie tej samej gry, w nieco odświeżonej oprawie, nawet największym entuzjastom mogą się sprzykrzyć. Ile razy można płacić za to samo? Zdaje się, że w końcu do twórców dotarło to przesłanie - pora więc na małą rewoltę!
Od niemowlęcia, po staruszka
Najistotniejszą nowalijką, jaką szykują dla nas autorzy, jest z pewnością odmienne spojrzenie na cały cykl rozwojowy wirtualnych „ludzików”. Pieczę nad swoim simem obejmować będziemy już od chwili narodzin, aż po jego dni ostateczne (czytaj: bolesna (dla nas) śmierć). To, w jaki sposób spędzać będziemy barwny okres dzieciństwa, zależeć ma w zupełności od nas samych. Wiadome jest też, że zachowania i czynności, do których przywykniemy za młodu, odbijać będą swe piętno w trakcie dalszej rozgrywki. I tak, z biegiem kolejnych wirtualnych lat, nasz pupil będzie dorastał – można wręcz rzec, że ewoluował. Nieustannie rosnące (tudzież malejące) współczynniki, określające charakter oraz inne predyspozycje, to rzecz oczywiście nieodzowna. Ponoć pogodne i szczęśliwe dzieciństwo bardzo pozytywnie ma odbić się na późniejszych losach. No właśnie – okres sielankowego dzieciństwa, jak wiadomo, wiecznie nie trwa. Co więc dalej? Dużo, dużo i to bardzo dużo! Jak już wspomniałem, z założenia mamy kontrolować swoje alter ego przez całe życie. Szczenięce lata przeistoczą się w wiek dojrzewania oraz pierwszych miłosnych doznań i większych trosk. Prawdopodobnie nie obędzie się bez wizyt w szkołach, podnoszących kolejne parametry. Gdy już dorośniemy, przyjdzie pora na zasadnicze, poważne życiowe dylematy – pierwszorzędnym elementem będzie znalezienie względnie niezłej pracy i podpisanie lukratywnego kontraktu, z którego też będziemy się utrzymywać przez następne lata. Zupełnie jak to w prawdziwym życiu bywa, następnie przyjdzie czas na małżeństwo, spłodzenie potomstwa, posadzenie własnego drzewa, zakup auta etc. W ten oto sposób dobiegamy do mniej bądź bardziej szczęśliwej starości, z wnuczętami u boku i całkiem pokaźną emeryturą w kieszeni...
Co to dużo mówić – Maxis zaserwował nam zupełnie odmienne spojrzenie na ten intrygujący świat symulacji ludzkiego życia. Pozostawienie graczom decyzji o losach ich własnego pupila, od niemowlęcia, po staruszka, sprawi, że gra z pewnością zyska na realności. Równie interesującą nowością jest wprowadzenie czegoś w rodzaju kodu DNA. Polegać to będzie na dziedziczeniu przez dzieci głównych cech i predyspozycji rodziców. Zapowiada się nieźle, ale to jeszcze nie wszystko!