Czy Transport Fever 2 będzie Transport Tycoonem nowej generacji?
Parę dni temu odwiedziliśmy Berlin, aby wsiąść do pociągu niebyle jakiego i ruszyć w stronę Poczdamu. Na pokładzie spotkaliśmy się z deweloperami Transport Fever 2 i zagraliśmy w ich nową produkcję.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Transport Fever 2 – Dobry symulator, słaby tycoon
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Na peronie berlińskiego dworca Ostbahnhof czekał na nas pociąg. Nie był to pociąg zwyczajny. Ten zabytkowy skład pamięta czasy, kiedy większości z nas nie było jeszcze na świecie. Na przejażdżkę zaprosili nas deweloperzy z Urban Games, aby w trakcie wycieczki do Poczdamu zaprezentować swoje nowe dzieło – Transport Fever 2.
Lepszych okoliczności nie sposób było sobie wymarzyć. Za oknami przesuwały się podmiejskie krajobrazy Brandenburgii, a w środku dziennikarze opanowali restauracyjne, kultowe wagony Mitropa. W jednym z nich miałem okazję przetestować wersję alfa gry i to, co zobaczyłem, utwierdziło mnie w przekonaniu, że Transport Tycoon dostanie godnego następcę.
Szwajcarskie Urban Games ma prostą ideę. Stworzyć grę z rozmachem Transport Tycoona Deluxe, ale ze współczesną, ładną oprawą audiowizualną. Po niemal dwóch godzinach, które spędziłem z produkcją tego studia, mogę przyznać, że prawdopodobnie się to uda. Transport Fever 2 jest bowiem duchowym spadkobiercą znanego hitu z lat 90., cechuje się podobnym poziomem skomplikowania i trudności, a jednocześnie wydaje się być bardziej przystępny dla nowego gracza. Pierwszą odsłonę Transport Fever kupiło ponad pół miliona osób i wszystko wskazuje na to, że uda się powtórzyć ten sukces.
TRANSPORT TYCOON WIECZNIE ŻYWY
Klasyczna strategia ekonomiczna wciąż jest dostępna dla chętnych w postaci projektu OpenTTD. To w zasadzie stary dobry Transport Tycoon Deluxe, wykorzystujący wolną licencję GNU General Public License (dzięki temu zagramy w tę grę za darmo), wzbogacony o mnóstwo nowej zawartości i tony drobnych poprawek. W związku z tym można grać, nie narzekając na niedzisiejszy interfejs, i świetnie się bawić. Dodajmy, że pozycja ta ciągle się rozwija. Ostatnią aktualizację opublikowano 8 lipca 2019 roku.
Ilekroć powracam myślami do OpenTTD, szokuje mnie, ilu na świecie jest zapaleńców kochających budować tory i drogi. To gra, która nawet dziś wyznacza pewne standardy i stanowi punkt odniesienia dla kolejnych firm próbujących zmierzyć się z tematyką transportu. Dla graczy zaś to przede wszystkim powrót do lat 90. Powrót trudny, bo tytuł należy do tych skomplikowanych i nieszczególnie próbuje nam pomóc, ale mimo wszystko polecam spróbować. Może się okazać, że wsiąknięcie na lata.
Jedzie pociąg z daleka
W grze wcielamy się w zarządcę infrastruktury transportowej – przychodzi nam więc łączyć miasta i przemysłowe ośrodki drogami, torami, morskimi szlakami i samolotowymi liniami. Nie jest to Cities Skylines, więc nie stawiamy osiedli mieszkalnych, sklepów czy fabryk. Interesuje nas wyłącznie kwestia transportu, jego wydajności i opłacalności. Gwarantuję jednak, że spraw, które będziemy mieć na głowie, znajdzie się tu więcej niż pomysłów na ich rozwiązanie, bo Transport Fever 2 nie jest prostą grą. Obawiając się, że próg wejścia może okazać się wysoki, zapytałem jednego z deweloperów, co zaoferują nowym graczom. Odpowiedział mi, że stworzenie gry dla transportowych laików to jeden z ich głównych celów. Dlatego właśnie w sequelu znajdziecie samouczek, kampanię wprowadzającą, a także elementy pomocnicze i tłumaczące rozmaite mechaniki podczas samej gry.
Miejski i podmiejski transport musi być wydajny, szybki, opłacalny i znośny dla zamieszkujących okolice ludzi, a to oznacza nieustanną optymalizację kolejowych połączeń, budowę nowych dróg i autostrad, stawianie lotnisk, portów, przystanków autobusowych i poszukiwanie rozwiązań, które zwielokrotnią nasze zyski.
Grę rozpoczniemy w roku 1850, a skończymy w czasach nam współczesnych. To ponad 150 lat rozwoju przemysłu, więc przyjdzie nam wymienić lokomotywy parowe na diesle, a konie pociągowe na ciężarówki. Nowe technologie to również nowe problemy – choć nasz woźnica nie był, być może, najszybszą formą transportu, tak nasze lotniska z pewnością będą generować dużo hałasu, irytując tym samym okolicznych mieszkańców. Dotychczas mało ruchliwe uliczki zmienią się w końcu w zakorkowane „ścieżki zdrowia”, w których kierowcy na serio będą rozważać samobójstwo – może więc warto puścić szybką obwodnicę, a skrzyżowanie zastąpić rondem?
KONKURENCJA NA RYNKU?
Podobnie jak w pierwszej części w trakcie gry w Transport Fever 2 odczułem brak jakiejkolwiek rywalizacji. Na mapie jesteśmy sami. Przebudowujemy swoje sieci transportowe i uruchamiamy kolejne łańcuchy produkcyjne, ale żadna inna sterowana przez sztuczną inteligencję firma nie próbuje pokrzyżować nam planów ani przejąć najbardziej zyskownych fabryk. Szkoda, biorąc pod uwagę, że nawet średnie Railway Empire posiadało tę mechanikę.
Tak jak w innych strategiach ekonomicznych na rozwój miast wpływamy, zaspokajając potrzeby i spełniając zachcianki mieszkańców. Musimy więc rozpocząć od samego początku – najpierw łączymy oddalone o setki kilometrów fabryki i manufaktury, tworząc nierzadko rozbudowany łańcuch produkcyjny, a dopiero potem sprowadzamy gotowy produkt do miasta. Od nas też zależy, czy postawimy na kolej, transport drogowy, łodzie, czy samoloty. Każdy środek transportu ma swoje wady i zalety – doglądanie coraz bardziej skomplikowanego systemu trakcji, dróg i szlaków to nasze główne zadanie.
Oczywiście możemy też rozwój wstrzymać – jedna z mechanik endgame’u polega na ograniczaniu emisji zanieczyszczeń i dźwięku. Puszczenie ciężkiej kolei i przestarzałej lokomotywy przez zaludnione miasto na początku może być dobrym rozwiązaniem, ale w przyszłości warto pomyśleć o optymalizacji i przebudowie.