Baldur’s Gate 3 naszych marzeń – czego oczekujemy od powrotu legendy RPG? - Strona 3
Wiedzieliśmy, że Baldur's Gate powróci. Teraz, kiedy wiemy, że robi to Larian Studios, możemy odetchnąć. Jednocześnie nic nie stoi na przeszkodzie, by pogdybać i pomarzyć o tym tytule. W końcu to gra, bez której wielu z nas by tu nie było.
Przeczytaj recenzję Recenzja Baldur’s Gate 3 - RPG na dychę i na lata
W przyrodzie nic nie ginie. A już na pewno nie słynna marka, która zdefiniowała gatunek. Hipsterzy mogą mówić, że znają lepsze RPG (i pewnie tak jest), ale to „Baldur”, do spółki z pierwszym Tormentem, przez lata stanowił wyznacznik jakości. Dlatego nikogo nie powinno dziwić, że choć historia potomstwa Bhaala się zakończyła, historia Wrót Baldura będzie trwać. Jeszcze studio Black Isle próbowało robić kontynuację, pamiętacie projekt Black Hound? A później swoje trzy grosze do serii dorzucił Beamdog. Przez te niemal dwie dekady od czasu wypuszczenia Tronu Bhaala mogliśmy stworzyć sobie idealny obraz następcy Baldur’s Gate II. Możliwe, że to będzie kompletnie inna gra, ale pomarzyć warto.
Prawda, czyli to, co już wiemy
Najłatwiej realizować te marzenia, które mają realne podstawy. I choć Larian Studios oszczędnie dawkuje informacje na temat swego nowego projektu, szefostwo zdążyło się już paroma detalami z gry podzielić. Przy okazji wykluczymy więc z naszego wymarzonego „Baldura” te partie, które w koncepcji Belgów raczej się już nie zmieszczą. Ani w naszym wyobrażeniu o tej produkcji.
To nie będzie mała gra. Larian Studios zakłada, że czeka nas przygoda podobnych rozmiarów co w Divinity: Original Sin II albo i dłuższa, ale deweloperzy ci nie są też najlepsi w ocenianiu. W każdym razie pierwsza liczba, jaka padła, to około 100 godzin. Studio oprze mechanikę ma zasadach piątej edycji papierowego Dungeons & Dragons, jednak zmodyfikuje ją na potrzeby gry wideo. W jaki dokładnie sposób, tego twórcy nie powiedzieli nawet Araszowi, który wziął ich na spytki w trakcie targów E3. Wiadomo jednak, że zgodnie z podręcznikami cała ekipa awansuje teraz razem. I każdy wbity poziom – podobnie jak każdy zdobyty artefakt – ma być wydarzeniem.
Sto to zresztą magiczna liczba tej odsłony cyklu – tyle lat dzieli akcję Tronu Bhaala i „trójki”. Po tym czasie wracamy w znajome rewiry Wybrzeża Mieczy, by zobaczyć, jak zmieniło się przez ten okres tytułowe miasto. Dla niecierpliwych – oraz po prostu ciekawych – przygotowana zostanie kampania papierowego DnD poprzedzająca akcję Baldur’s Gate 3. Wiek różnicy oznacza, że raczej nie wcielimy się ponownie w Dziecię Pana Mordu (choć przecież nie byłoby to nieprawdopodobne – mogło ono zająć miejsce ojca lub po prostu być przedstawicielem którejś z długowiecznych ras). Możliwe, że spotkamy starych znajomych lub chociaż natrafimy na wzmianki o nich. „Są wspominani, istnieją w tym świecie, ale także podróżują” – dowiedział się Arasz od Swena Vincke, szefa Larianu. Możliwe więc, że natrafimy na nich, jednak nie tak od razu.
To nie będzie łatwa gra
Możemy spodziewać się rozbudowanych mechanizmów interakcji pomiędzy poszczególnymi członkami drużyny, a także ich reakcji na nasze poczynania i systemu reputacji. Zresztą ich wsparcie w trakcie przygody prawdopodobnie okaże się nieodzowne, bowiem trzeci „Baldur” nie będzie nas oszczędzać. Nie wpisze się raczej w soulsową modę (i dobrze), ale – jak podkreślał Vincke – „będzie stanowić wyzwanie”.
Wszak Baldur’s Gate nigdy nie należało do gier najłatwiejszych i potrafiło spuścić nam łomot niemal na samym początku – walka ze smoczym wnuczątkiem Bhaala w dodatku do BGII śni mi się do dziś. Tym razem naszą zmorą będą łupieżcy umysłu. Dlaczego Larian wybrał akurat ich na antagonistów, a przynajmniej siłę napędową wydarzeń?
Są czymś więcej niż typowymi obcymi stworami. (…) Kiedyś rządzili imperium, posiadali te statki, które widziałeś w trailerze, pozwalały im się one przemieszczać pomiędzy planami, a potem stracili to wszystko z powodu powstania niewolników. Musieli uciec, skryć się w Podmroku, gdzie starali się stworzyć nowy Wielki Plan – jak odzyskać to, co stracili? To dość smutna historia i jesteś w stanie ich zrozumieć. To gatunek, który patrzy na nas jak my na mrówki. Z tego punktu widzenia nie są nawet do końca źli – przynajmniej nie z ich perspektywy. Pozwalają opowiedzieć naprawdę interesującą historię.
Swen Vincke
Jak zdradzili twórcy, łupieżcy ponownie odkryli sposób na budowanie swoich okrętów i rozpoczęli inwazję. Autorzy sugerują przy okazji, że w czasie zabawy będziemy odwiedzać inne światy, w tym Podmrok. Dodajmy też, że gracz, podobnie jak w pierwszej części, rozpocznie przygodę poza murami Wrót Baldura.