autor: Piotr Deja
Commandos 3: Kierunek Berlin - przed premierą - Strona 2
Commandos 3 to kolejna odsłona taktycznej strategii osadzonej w realiach II Wojny Światowej. W ponad 20 misjach, podzielonych na cztery kampanie (Londyn – kampania treningowa, Normandia, Francja i Niemcy, Stalingrad).
Przeczytaj recenzję Commandos 3: Kierunek Berlin - recenzja gry
Od razu chciałbym zaznaczyć, że nie zamierzam wyjaśniać i wracać do dwóch poprzednich części tej niesamowitej i wciągającej produkcji. Jeśli ktoś w owe gry - lub dodatek do części pierwszej - nie grał, to musiał przynajmniej o nich słyszeć. A jeśli nie słyszał... to niech lepiej się nie przyznaje i czym prędzej śmiga do encyklopedii po krótki opis lub do działu recenzji po dłuższy, gdyż brak wiedzy o tej serii to wstyd dla kogoś, kto chce nosić miano „gracza komputerowego”. Fani przygód komandosów nie mogą się pewnie doczekać, kiedy skończę moją czczą gadaninę, ale wybaczcie – w końcu zapowiedź jest dla wszystkich. Kończąc ten „przedwstęp” chciałbym jeszcze zaznaczyć, iż obie gry – Commandos: Behind Enemy Lines i Commandos 2: Men of Courage oraz dodatek – Commandos: Beyond the Call of Duty – mam w malutkim paluszku. I równie jak Wam, drżą mi z podniecenia ręce na samą myśl o następnej odsłonie komandosów.
Commandos 3: Destination Berlin ma być w zamyśle twórców częścią kończącą serię. Grą wielką na miarę pierwszych komandosów, które przyniosły autorom sukces znacznie większy od spodziewanego.
Największy nacisk położono na grywalność – bynajmniej nie chodzi mi o to, że w części „za liniami wroga” i „ludzie odwagi” grało się źle - wręcz przeciwnie, rozgrywka była wyśmienita... Lecz ciągle taka sama. Gdy przeszło się kilka pierwszych misji, kolejne były już bardzo podobne, tyle tylko, że trudniejsze. Szczerze mówiąc, w grach mi to nie przeszkadza – jeśli dobrze się w coś gra, to więcej grania nie zaszkodzi (byle nie przesadzić). W komandosach nawet tego nie zauważyłem. Ale panowie z Pyro Studios mają większe ambicje – chcą, by ich dzieło rzucało nas nie tylko w różne zakątki świata, ale wymagało także coraz nowych pomysłów i częstych zmian sposobu grania. Po pierwsze więc, twórcy zmienili strukturę misji. W przeciwieństwie do „marnych” 9 prawdziwych zadań z części drugiej (nie licząc treningowych i specjalnych), tutaj do przejścia dostaniemy aż 20 - 25. Wszystkie podzielono na cztery kampanie, rozgrywające się w Londynie, Środkowej Europie (Francja, Niemcy), Normandii i Stalingradzie. Mapy także uległy zmianie – z tego, co mówią twórcy, podzielono je na małe, osobne kawałki, gdzie dopiero po przejściu jednego dostajemy się na drugi. Te małe mapki mają zapewnić znacznie więcej akcji, niż ich większe siostry z poprzednich komandosów. W ogóle w całej grze ma być bardzo dużo akcji – ale czy więcej niż samej strategii, o tym dopiero się przekonamy...
Skoro już jestem przy temacie misji, skreślę kilka słów o tym, co autorzy dla nas przygotowali. Aby zapoznać gracza ze starymi i nowymi możliwościami komandosów, przygotowano kampanię treningową, która ma miejsce w Londynie – i, co ciekawe, rozgrywa się przed wojną. Polegać będzie m.in. na zdobyciu tajnych dokumentów w ambasadzie niemieckiej. Użyjemy do tego naszego znajomego złodzieja z Commandos 2, Lupina. Jeśli chodzi o pozostałe kampanie, do każdej z nich od razu uzyskujemy dostęp, każda też ma osobną fabułę, nie łączącą się z pozostałymi. Będzie tu dużo różnych niespodzianek i zwrotów akcji, misje obejmą najróżniejsze tematy: od zwykłych zadań typu „znajdź i zniszcz” w stylu poprzednich przygód komandosów (co ciekawe – tylko ok. 20% gry ma na tym polegać), poprzez misje z bossami, infiltrację posiadłości, przeżycie nalotu bombowego na miasto (pokazane na trailerze bombardowanie Stalingradu – wybuchy, sypiące się cegły, walące się domy i fabryki, spadający w kłębach czarnego dymu samolot – tego się nie da opisać, to trzeba zobaczyć!), planowanie zasadzek (np. na niemiecki konwój), zadania z ograniczonym czasem, zadania szpiegowskie, gdzie cichy sposób to jedyny sposób... Po prostu poezja.