Graliśmy w Assassin’s Creed Rebellion – nadchodzi kieszonkowy zabójca - Strona 2
Rok 2017 rokiem rewolucji w serii Assassin’s Creed? Na to wygląda. Ubisoft nie tylko mocno odświeża główny cykl w Origins, ale i próbuje czegoś zupełnie nowego na rynku mobilnym. Przed Wami tyleż urocze, co głębokie i miodne Assassin’s Creed Rebellion.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Assassin’s Creed: Rebellion – mój drogi asasynie
- gra mobilna z elementami strategii i kolekcjonerskiego RPG;
- sympatyczna, kreskówkowa stylistyka;
- 43 asasynów do zebrania (w tym 20 nowych);
- baza w stylu tej z Fallout Shelter;
- misje to nietypowa turowa skradanka z widokiem niczym z platformówki;
- gra free-to-play;
- obecnie w trakcie testów na rynku filipińskim.
23 – tyle pozycji ze słowami „Assassin’s Creed” w tytule opisanych jest w Encyklopedii Gier GRYOnline.pl. Większość z nich to klasyczne ubisoftowe otwarte światy – w różnych epokach historycznych wcielamy się zakapturzonych jegomości, którzy wspinają się na wieże, by następnie skakać z nich w sprytnie rozmieszczone stogi siana. Wśród tych tytułów jest kilka nietypowych propozycji – żadna jednak do tej pory tak dalece nie odeszła od stylistyki serii jak zapowiedziane niedawno Assassin’s Creed Rebellion.
O ile jesienna główna odsłona cyklu osadzona w Egipcie nie zamierza dokonywać w nim rewolucji – Ubisoft kontynuuje swoją strategię ewolucji sprawdzonej formuły, tak Rebellion wprowadza tyle nowości, że bunt w nazwie wydaje się mieć drugie dno. Otrzymamy bowiem grę łączącą elementy strategiczne z popularnym na urządzeniach mobilnych RPG, w którym kolekcjonujemy bohaterów. A wszystko w kreskówkowej, rozkosznej wręcz oprawie graficznej. Po spędzeniu z Rebellionem kilku godzin nasze odczucia są nader pozytywne – całość sprawia świeże wrażenie, a o to trudno nie tylko na urządzeniach mobilnych, ale i w samej serii.
Nowa tożsamość
Rebellion zabiera nas w podróż do średniowiecznej Hiszpanii, gdzie knowania templariuszy kolejny raz muszą zostać ukrócone przez asasynów. Co ciekawe, akcja serii trafia na Półwysep Iberyjski już po raz drugi (oczywiście nie liczymy filmu) – a pierwszy raz był niczym u Hitchcocka, bo rozpoczął się trzęsieniem ziemi w Lizbonie w Assassin’s Creed: Rogue. Tym razem naszym zadaniem jest stworzenie sprawnie działającej organizacji (zwanej Brotherhood) – nie skupiamy się więc na losach jednego zabójcy, tylko szkolimy i wykorzystujemy wielu o różnych specjalizacjach i możliwościach, zarządzając nimi z siedziby swoim wyglądem i funkcjami przypominającej ... Fallout Shelter.
Ostatnia próba Ubisoftu przeniesienia asasyńskiej formuły na urządzenia mobilne nie wypadła zbyt interesująco. W Assassin’s Creed: Identity francuska firma uprościła sandboksową rozgrywkę, tak aby dopasować ją do ekranów telefonów. W efekcie powstała gra bez tożsamości – za bardzo konsolowa na sprzęt mobilny, a za mało... mobilna właśnie na smartfony. Przyzwoita, ale po prostu nieprzystająca do platformy, na której się ukazała. Rebellion dowodzi, że twórcy wyciągnęli wnioski i znaleźli zagubioną tożsamość mobilnych asasynów.
Soft-launch to stała praktyka na rynku mobilnym. Polega na tym, że wydawca wypuszcza grę w wybranym przez siebie regionie (do najpopularniejszych należą Nowa Zelandia i Kanada) i przez pewien czas zbiera różne informacje na jej temat – najbardziej interesujące dla twórców jest oczywiście to, czy gra się monetyzuje, czyli czy na siebie zarabia. Ale w ten sposób wykrywane są też błędy oraz mechanizmy drażniące graczy, co pozwala usunąć bądź zmodyfikować je przed wydaniem produkcji na całym świecie. Bywa, że wyniki soft-launchu okazują się tak niekorzystne, iż produkcje są po prostu kasowane – tak stało się np. z grami Titanfall: Frontline czy Angry Birds Football.
Opisywana gra nie stawia na akcję, która na ekranie dotykowym sprawdza się tylko w przemyślanej i uproszczonej formule. Trzon „Rebelii” stanowią turowe misje, w trakcie których dowodzimy ekipą złożoną z trzech asasynów. Każdy z nich posiada inne umiejętności – jeden lepiej się wspina i po cichu zabija wrogów (Aguilar), drugi świetnie radzi sobie w walce wręcz (Tariq), trzeci zaś po mistrzowsku unika pułapek i niepostrzeżenie przemyka się w cieniu (Luis). Wymieniłem imiona trzech pierwszych bohaterów, ale łącznie jest ich 43 do zebrania (w tym 20 zupełnie nowych, stworzonych na potrzebny Rebelliona), więc w zależności od misji skład zespołu może się zmieniać.
Skoro mowa o misjach – te mają różne cele. Czasem trzeba kogoś zabić, innym razem coś ukraść, a bywa, że i jedno, i drugie. Zadania sprowadzają się do eksplorowania dwuwymiarowych lokacji. W praktyce wygląda to trochę jak turowa platformówka z elementami logicznymi – do kolejnych pomieszczeń posyłamy jednego zabójcę, więc najrozsądniej wybrać tego, który najlepiej poradzi sobie z wyzwaniami czekającymi w danym miejscu. Czasem na drodze staje nam przeciwnik, innym razem pułapka czy po prostu wysoka ściana.
Nasi podopieczni najlepiej sprawdzają się w zadaniach z zakresu ich specjalizacji (np. wojownik słabo skacze, zaś mistrz skradania niezbyt dobrze macha mieczem), trzeba jednak pamiętać, że mogą użyć swoich zdolności tylko kilka razy na misję. W efekcie stale kombinujemy, jak nie wyczerpać zasobów: zdrowia asasynów (obniża je walka, ale i nieudane próby akrobatyczne) oraz ich zdolności specjalnych (wtedy przejście przez pomieszczenie z pułapką skończy się źle). A ponieważ nigdy nie wiemy, kiedy dotrzemy do celu, bo musimy znaleźć właściwe pomieszczenie, a dróg do niego jest zazwyczaj kilka, to zabawa nie jest wcale tak prosta, jak mogłoby się to na początku wydawać.