autor: Szymon Liebert
GTA: New Bordeaux - czy sandboksowy charakter zaszkodzi Mafii III?
Mafia III wywołuje różne reakcje fanów – wielu z nich obawia się, że sandboksowy charakter gry zepsuje styl serii. Czy przez popularność produkcji pokroju GTA V stracimy najbardziej klimatyczną markę?
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Mafia III – klimat kontra powtarzalność i błędy
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
Mafia III zbliża się wielkimi krokami, a opinie fanów na jej temat są różne – jedni wydają się zachwyceni powrotem ulubionej serii, inni kręcą nosem na zmiany. Jeszcze pod koniec ubiegłego roku, gdy o grze wciąż wiedzieliśmy niewiele, nasz redakcyjny kolega Gambrinus nagrał felieton na temat sandboksowej pułapki, w jaką może wpaść studio Hangar 13 i firma 2K Games. Dzisiaj niemal każda licząca się marka obiecuje przecież ogromny, wypełniony po brzegi atrakcjami świat. Metal Gear Solid V oferowało spore otwarte mapy, Wiedźmin 3 odrzucił korytarzowe lokacje, a Fallout 4 w zasadzie skupił się na eksploracji i walce, kosztem wątków fabularnych. Niedawne fiasko No Man’s Sky pokazało, że łatwo przesadzić z otwartością i swobodą, a bez zapełnienia świata gry dobrą treścią, skazujemy pewną część odbiorców na nudę.
Obawy o Mafię, zawsze przecież kojarzącą się z wyrazistą fabułą, dopracowanym uniwersum i dbaniem o stosowne budowanie napięcia, wydawały się uzasadnione. Z zapowiedzi i wczesnych materiałów wyłania się odsłona cyklu, która w największym stopniu przypomina Grand Theft Auto, grę podobną, ale zwykle stojącą w pewnej opozycji do niegdyś czeskiej serii. Po spędzeniu z Mafią paru godzin na pokazie zorganizowanym przez 2K Games i spisaniu wrażeń postanowiliśmy zmierzyć się z jeszcze jedną kwestią: sandboksowością tej pozycji. Coś, czego tak wielu się obawia, rzeczywiście może spowodować wypaczenie marki, chociaż po tym, co widzieliśmy, nie wszystko wydaje się stracone.
Klimatyczna Mafia
Raz na jakiś czas zdarzają się gry, które zmieniają wszystko albo przynajmniej pokazują, że do pewnych aspektów budowania historii czy rozgrywki można podejść inaczej. Dla mnie jednym z takich tytułów była pierwsza część Mafii, która wyszła w 2002 roku. Kiedy Rockstar wciąż stawiał w Grand Theft Auto: Vice City na komiksową czy wręcz kreskówkową oprawę i styl, studio Illusion Softworks zmierzyło się z próbą przedstawienia historii realistycznej. Stworzenia swoistego odpowiednika filmowej opowieści o mafijnych porachunkach, czerpiącego garściami z tak licznego dorobku popkultury. Owszem, zdarzały się wcześniej fabuły podchodzące zupełnie serio do scenariusza, ale dopiero w Mafii ktoś ujął to tak odważnie. Z jednej strony teraz, po latach, może to śmieszyć, bo niektóre przerywniki filmowe w grze postarzały się okrutnie, z drugiej wciąż imponuje. Świetnie wyreżyserowane sceny, stopniowanie napięcia, zwroty akcji i dopracowane misje – Mafia zawsze stała klimatem i spokojniejszym tempem rozgrywki niż Grand Theft Auto, z którym często była porównywana.
Z perspektywy czasu trudno stwierdzić, czy pierwsza Mafia została zaprojektowana w taki, a nie inny sposób zgodnie z przyjętymi założeniami, czy może wiele decyzji wynikło z ograniczeń budżetowych. W Mafii II widać przecież pragnienie zaproponowania bardziej sandboksowej rozgrywki i mocniejszego zaakcentowania obecności otwartego miasta. Wydaje się to racjonalne, bo skoro już wkładamy mnóstwo pieniędzy w stworzenie kilku kilometrów kwadratowych wirtualnej przestrzeni, warto byłoby ją wykorzystać. Jak wiemy, „dwójka” próbowała, ale ostatecznie odpuściła i ponownie skupiła się na zaserwowaniu jak najbardziej klimatycznego scenariusza. Pod tym względem produkcja 2K Czech, bo taką nazwę otrzymało studio Illusion Softworks, nie miała sobie równych – pierwsza przechadzka po przyprószonym śniegiem Empire Bay naprawdę robiła wrażenie. Mafia mogła próbować swoich sił w ujarzmianiu otwartego świata, ale najlepsza okazywała się w kameralnych aktorskich scenkach, nawet jeśli „dwójce” zarzucano bardziej miałką fabułę i płaskie postacie. W moim odczuciu to właśnie klimat, pojęcie tak trudne do zdefiniowania, był zdecydowanie największym atutem czeskiej serii.