autor: Szymon Liebert
Graliśmy w Mafię III – grę sandboksową, ale wciąż klimatyczną
Mafia III to wielka niewiadoma dla fanów serii. Nowe tło fabularne, bardziej sandboksowa rozgrywka, inny producent – po kilku godzinach zabawy możemy rozwiać część wątpliwości.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Mafia III – klimat kontra powtarzalność i błędy
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
W życiu zdarzają się propozycje nie do odrzucenia – na przykład sposobność zagrania w nową Mafię na kilka tygodni przed premierą. Taką ofertę złożyła nam firma 2K Games, która zaprosiła reprezentanta redakcji, czyli moją skromną osobę, na pokaz Mafii III w Nowym Orleanie. Na miejscu mogłem zobaczyć miasto, poznać bogatą historię lokalnego światka przestępczego, a nawet popływać po bagnach w towarzystwie aligatorów. Domyślam się jednak, że nie pojawiacie się na tej stronie, by czytać o folklorze. Zdecydowanie bardziej wolelibyście dowiedzieć się, jak prezentuje się Mafia III w akcji i czy będzie to gra, która sprosta oczekiwaniom? A te są przecież olbrzymie, bo seria w naszym kraju doczekała się kultowego statusu. Studio Hangar 13, które tworzy „trójkę”, zdaje sobie z tego sprawę, ale jednocześnie nie boi się zmian. A zmiany, jak wiemy, wiążą się ze stresem. Miejmy to więc za sobą i zanurzmy się w świat gangsterskich porachunków.
W samo serce
Akcja gry toczy się fikcyjnym mieście New Bordeaux, które jednak w znacznej mierze opiera się na topografii i historii Nowego Orleanu. Miasto leżące w stanie Luizjana jest znane z jazzu, mieszanki kulturowej, ale też mafijnych porachunków. To tu na przełomie XIX i XX wieku trafiło między innymi ponad 60 tysięcy Sycylijczyków, z których część utworzyła później mafijne struktury.
Szybkie śniadanie, przemarsz ulicami miasta w asyście orkiestry oraz policji i możemy grać! 2K Games przygotowało dla dziennikarzy konsole PlayStation 4 z dwoma wycinkami Mafii III: początkiem gry i późniejszym fragmentem kampanii, kiedy dostajemy większą swobodę. Przechodząc do samej rozgrywki, już na pierwszy rzut oka widać, że Lincoln to największy twardziel, jakim pokierujemy w serii Mafia. Wracający ze służby wojskowej w Wietnamie gość jest w szczytowej formie: dobrze zbudowany, pewny siebie, pozbawiony skrupułów i chętny do działania.
Hangar 13 włożyło sporo pracy w stworzenie wyrazistych postaci, dzięki czemu robią one naprawdę dobre wrażenie – to element niezbędny do osiągnięcia sukcesu, bo przecież Mafia od zawsze opiera się na odważnym budowaniu przerywników na bazie dostępnej technologii (wszyscy wiemy, jak mocno zestarzała się słynna scena łóżkowa z „jedynki”). Pod tym względem „trójka” stanowi krok naprzód, chociaż z drugiej strony w branży widzieliśmy zapewne już bardziej imponujące przykłady zaawansowanych systemów mimiki czy animowania postaci. To, co osiągnięto w Mafii III, powinno jednak w zupełności wystarczyć.
Prężąc muskuły, Lincoln próbuje wrócić do normalnego życia w sympatycznej, acz niestroniącej od brudnych interesów społeczności. Trochę imprezuje w barze „U Sammy’ego”, należącym do jego przybranego ojca, odwiedza znajomych, w tym lokalnego duchownego ojca Jamesa, a nawet próbuje pomóc, rozdając biednym zupę gumbo w lokalnym bistro. Niestety, brutalna rzeczywistość szybko dopada wojennego weterana.
Kiedy Clay odkrywa, że rodzina ma problemy z gangiem Haitańczyków i wisi pieniądze włoskiemu mafioso Salvaro Marcano, rozwiązanie jawi się tylko jedno: powrót na wojnę. Mafia III zaczyna się w ciekawy sposób, sprawnie przerzucając nas pomiędzy fragmentami napadu na bank rezerw finansowych, co raz na zawsze ma rozwiązać problemy czarnej mafii, a różnymi scenami ekspozycji: pokazującymi miasto, lokalne szychy, no i samego Lincolna. W kluczowym momencie Clay traci wszystko: rodzinę, dom i nadzieję. W zamian zyskuje jedno, potężne i niewyczerpane paliwo: chęć zemsty na kłamliwym i podstępnym Marcano. Jak to zrobić? Oczywiście przejmując całe miasto.