Walczący z krzesłami - gra Prey to jeden z najciekawszych FPS-ów ostatnich lat - Strona 2
Prey na targach gamescom dał kilka dowodów na to, że warto na niego czekać. Ładna grafika, świetna atmosfera, doskonali przeciwnicy oraz bronie, a także możliwość wcielenia się w kubek do kawy – szykuje się powiew świeżości w FPS-ach.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Prey – Bio(System)Shock, czyli eksperyment udany
Przy większości gier, które zobaczyłem i zobaczę na Gamescomie wiem, czego się spodziewać. Produkcje, które zawitały do Kolonii, w dużej mierze doczekały się już zapowiedzi, fragmentów rozgrywki czy wywiadów z deweloperami – wielkich niespodzianek raczej nie przewidywałem. Ale Prey było absolutną zagadką. Zwiastun z E3 zdradzał bardzo niewiele, twórcy też raczej niechętnie dzielili się szczegółami i dopiero w Niemczech mogłem zobaczyć, jak tytuł studia Arkane wygląda w akcji. I szczerze mówiąc, po krótkiej prezentacji nie mogę wyjść z podziwu. Prey z 2006 roku był bowiem powiewem świeżości w gatunku FPS-ów, i utrzymanie tego poziomu w jego reboocie to nie lada wyzwanie. Tymczasem zapowiada się na to, że Arkane jeszcze poprzednika prześcignie.
Historia marki Prey to opowieść o dwóch smakach: słodkim i gorzkim. Słodkim, bo ostatecznie nad nadchodzącym tytułem pracuje utalentowane studio, które – z tego, co widzieliśmy dotychczas – odwala kawał solidnej roboty. Gorzkim, bo nieco szkoda jest fanów oryginału z 2006 roku, czekających od niemal dekady na pełnoprawną kontynuację ich ukochanej gry. Przypomnijmy bowiem, że zanim za Prey zabrało się studio Arkane, „dwójka” była kilkukrotnie opóźniana, zmieniła wydawcę oraz dewelopera, została usunięta ze strony internetowej Bethesdy, aż w końcu anulowana ze względu na niewystarczającą jakość ostatecznego produktu.
Miłośnikom prozy Philipa K. Dicka przedstawiona w grze Prey wizja obcej formy życia, która potrafi imitować dowolny przedmiot (i nie tylko), powinna nasunąć skojarzenia z opowiadaniem Kolonia, które obecnie można przeczytać m.in. w zbiorze Krótki szczęśliwy żywot brązowego oksforda. Ilustracja autorstwa Eda Emshwillera pochodzi z magazynu Galaxy Science Fiction, w którym w 1953 po raz pierwszy wydano Kolonię.
Może się stać tak dlatego, że w zapowiedzianym na 2017 rok Preyu z dzieła Human Head nie zostało praktycznie nic – ostał się zaledwie gatunek oraz fakt, że walczymy z kosmitami. Deweloperzy stworzyli więc nową grę bez żadnych ograniczeń. Przez to produkcja Arkane ma w sobie o wiele więcej z horroru, niż z gry akcji, głównie za sprawą fenomenalnie zaprojektowanych obcych. Każdy przeciwnik, którego pokazano na Gamescomie, wygląda co prawda dość podobnie – czarna masa o ciągle zmieniającej się formie – ale w zależności od jego typu całkowicie zmieniają się potrzebne umiejętności, taktyki oraz doświadczenia. Na przykład niewielcy mimicy, poruszający się jak kraby z Half-Life'a, potrafią przekształcić się w ułamku sekundy w przedmiot codziennego użytku. Wyobraźcie sobie tylko, jak na rozgrywkę wpływa świadomość, że w pokoju, do którego właśnie weszliście, każdy mebel, naczynie czy nawet śmieć może stanowić śmiertelne zagrożenie! Nawet osoba prowadząca pokaz ostrzeliwała napotkany na swojej drodze kosz na śmieci – ot, na wszelki wypadek. Ponadto na zaprezentowanym fragmencie rozgrywki pojawiły się fantomy – więksi i znacznie szybsi obcy, z którymi starcia szybko przeradzają się w paniczny ostrzał wszystkiego dookoła, połączony z jak najszybszym odwrotem. Na końcu z kolei zobaczyliśmy Koszmar – potężną bestię, w którą bohater może co najwyżej rzucać czym popadnie, jednocześnie szukając drogi ucieczki. Wszyscy kosmici robią ogromne wrażenie i jestem absolutnie pewien, że będą największą atrakcją Preya.