Gramy w Deus Ex: Rozłam ludzkości - sześć godzin w świecie wszczepów - Strona 2
6 godzin spędzone z Deus Ex: Rozłam Ludzkości pozwoliły mi na wyrobienie sobie wstępnej opinii na temat kontynuacji. Sequel wygląda bardzo ładnie, wciąga i poprawia to, co nie do końca zagrało w poprzedniej części.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Deus Ex: Rozłam ludzkości - gorszy bliźniak Buntu ludzkości
Moje wspomnienia związane z pierwszym Deus Ex są bardzo mgliste – pamiętam tak naprawdę tylko Liberty Island i nieudolne próby przejścia gry przez dziesięciolatka zafascynowanego światem wykreowanym przez Ion Storm. Kiedy wiele lat później na rynku pojawiło się Deus Ex: Bunt ludzkości, sięgnąłem po ten tytuł, nie zastanawiając się zbyt długo, zapewne z powodu sentymentu do minionych czasów. Produkt, choć niepozbawiony błędów i nietrafionych rozwiązań, zapisał się pozytywnie w pamięci wielu graczy, dzięki czemu Adam Jensen w sierpniu powróci na ekrany naszych monitorów. Po spędzeniu sześciu godzin z Rozłamem ludzkości już wiem, że o tę grę poprosiłby nawet on – jej bohater.
Podstawy, czyli fabuła i gameplay
Na początku warto poruszyć temat zaplecza fabularnego kontynuacji. Akcja ma miejsce dwa lata po finale Buntu ludzkości, a Adam Jensen stał się członkiem specjalnej jednostki Interpolu – Task Force 29. Jednocześnie protagonista stara się wraz z grupą o nazwie Juggernaut Collective rozwikłać zagadkę działalności Iluminatów, którzy stoją za wydarzeniami z poprzedniej odsłony Deus Ex, co oznacza, że bohater gra na dwa fronty, a interesy obu stron nie do końca się pokrywają. Dodatkowo zajścia z 2027 roku spowodowały znaczną radykalizację poglądów przeciwników wszczepów, a ci, którzy wszczepy już posiadają, bardzo często zamykani są w gettach lub izolowani w codziennym życiu. To, co dane mi było zobaczyć, wskazywało na pełną segregację – ludzie z wszczepami otrzymali nawet osobne kolejki i wyznaczone miejsca na stacjach metra. Nasz protagonista nie ma więc łatwego życia, a wypadki w Pradze (pierwszy akt) dobitnie pokazują, do jakich rzeczy zdolni są... no właśnie, dopiero przyjdzie nam się dowiedzieć, kto tak naprawdę za tym wszystkim stoi.
Od samego początku zastanawiała mnie kwestia zakończeń – który z czterech wyborów zostanie uznany za kanoniczny? Na to pytanie odpowiedział mi Jean-Francois Dugas, czyli główny reżyser gry Deus Ex: Rozłam ludzkości:
Zdecydowaliśmy, że wszystkie finały są w pewnym sensie kanoniczne. Kiedy się nad tym zastanowisz, to jedynie trzy osoby wiedzą, co tak naprawdę się wydarzyło: Eliza Cassan, Adam Jensen oraz osoba, która Jensena kontroluje, czyli gracz. Oznacza to, że w świecie Rozłamu ludzkości istnieją pewne plotki, przekonania, są ludzie, którym wydaje się, że znają prawdę, ale to wszystko jest trochę zakłamane. Nikt jednak nie ma pewności, co tak naprawdę się wtedy wydarzyło. Poza tym pomiędzy grami minęły prawie dwa lata, więc najprawdopodobniej Adam Jensen miał w tym czasie różne przygody.