Graliśmy w Homefronta: The Revolution – dziń dybry, tu ruch oporu! - Strona 3
Po istnej rewolucji związanej ze zmianą wydawcy i dewelopera strzelanina Homefront: The Revolution nabiera kształtów. Na specjalnym pokazie mogliśmy przetestować tryb kooperacji w wersji beta, która zostanie udostępniona użytkownikom Xboksa One w lutym.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Homefront: The Revolution - pierwszy Far Cry na CryEngine
- świat gry podzielony na trzy duże sandboksowe mapy;
- kampania dla pojedynczego gracza zajmie około 20 godzin;
- brak trybu PvP;
- wsparcie dla trybu kooperacji Resistance przez minimum rok;
- opcjonalny system mikrotransakcji, przyspieszający odblokowywanie broni i wyposażenia.
Wydawało się, że wydana w 2011 roku strzelanina Homefront, przedstawiająca wizję okupowanych przez wojska Korei Stanów Zjednoczonych, nie doczeka się żadnego rozwinięcia. Mimo ciekawej koncepcji i pomysłu gra nie została jakoś mocno entuzjastycznie przyjęta. Krytykowano ją głównie za słabą kampanię dla pojedynczego gracza – zbyt krótką, z mało wyrazistymi bohaterami i kiepskim oddaniem realiów działań partyzantów, którzy w Homefroncie dysponowali np. sporymi zapasami amunicji i nowoczesnym uzbrojeniem. W czerwcu 2014 roku dość niespodziewanie zapowiedziano jednak Homefronta: The Revolution, który ponownie przeniesie nas do Ameryki pozostającej pod okupacją wroga. Po wielu perturbacjach związanych ze zmianą wydawcy, przekształceniem pracującego nad grą studia Crytek UK w Deep Silver Dambuster i prawie 5 latach tworzenia nowy Homefront przechodzi ostatnie fazy poprawek przed zapowiedzianą na 20 maja premierą. W lutym odbędą się jeszcze zamknięte beta-testy dla użytkowników Xboksa One.
W rozmowie z jednym z deweloperów dowiedziałem się, że gra nie zaoferuje, niestety, jednej wielkiej mapy obejmującej całą Filadelfię. Każda strefa będzie po prostu osobną sporej wielkości areną, a przejście z jednej zony do drugiej nastąpi przez podziemne tunele, z obowiązkowym ekranem ładowania. Kolejna istotna informacja na temat kampanii dla pojedynczego gracza dotyczyła czasu potrzebnego do jej ukończenia – ma on wynosić około 20 godzin i to bez robienia pomniejszych misji pobocznych.
W stosunku do pierwowzoru The Revolution zmieniło się z korytarzowego shootera w oferujący sporo swobody sandbox, z systemem craftingu i rozwojem postaci. Warto przypomnieć, że gra nie jest kontynuacją Homefronta z 2011 roku, a w zasadzie kompletnie nowym tytułem lub swego rodzaju restartem. Twórcy osadzili Homefronta: The Revolution w tym samym uniwersum, dodając własną narrację, fabułę i bohaterów. Idea działania jako członek słabszego militarnie ruchu oporu na terenie Stanów Zjednoczonych okupowanych przez wojska Wielkiej Republiki Korei to ciągle ciekawy i atrakcyjny temat, który jednak wymagał sporo poprawek. Autorzy wymyślili własną, alternatywną historię (cofając się aż do lat 50. ubiegłego wieku), która ma w wiarygodny sposób wyjaśnić, jak doszło do takiego rozwoju technologicznego Korei i podboju Stanów Zjednoczonych, zaś miejscem akcji stała się Filadelfia – kolebka amerykańskiej demokracji, pełna istotnych i charakterystycznych dla dziejów tego kraju miejsc. Miasto zostało podzielone na trzy strefy: zieloną, żółtą i czerwoną. W pierwszej, opływając w luksusy, mieszkają koreańscy dygnitarze i kolaboranci. Druga przypomina getto oblepione propagandowymi plakatami i patrolowane non stop przez wojska okupanta, a czerwona to już miejsce krwawych walk, gdzie cywile mają zakaz wstępu.