Armored Warfare vs. World of Tanks – 7 powodów, dla których Wargaming powinien bać się Obsidianu
Wreszcie porządnie przetestowaliśmy Armored Warfare i wiemy jedno – World of Tanks ma się czego obawiać. Oto zbiór najsilniejszych stron nowej produkcji.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
- Rok wydania: 2016 (?);
- Producent: Obsidian Entertainment;
- Wydawca: My.com;
- Liczba czołgów w grze: 70.
- Rok wydania: 2010 (w Rosji; na Zachodzie: 2011);
- Producent: Wargaming;
- Wydawca: Wargaming;
- Liczba czołgów w grze: ponad 300.
Powiadają, że wojna nigdy się nie zmienia – czy to prawda, nie wiem, ale faktem jest, że na rynku gier nigdy na dłużej nie może zagościć spokój. Jeśli jakiś nieszablonowy tytuł okaże się wielkim sukcesem, to – jak grzyby po deszczu – błyskawicznie pojawiają się naśladowcy, próbujący skopiować dobre rozwiązania. Najdobitniejszym tego przykładem jest gatunek MOBA, którego różnych wariacji powstają teraz niemal dziesiątki – naprawdę można się obawiać, że któraś z tych produkcji... wyskoczy nam z lodówki. Co ciekawe jednak, w dziedzinie sieciowych gier czołgowych (albo mówiąc szerzej: czołgowo-lotniczo-morskich) dominowali do tej pory deweloperzy ze Wschodu, a samych gier było raptem kilka. Ten stan rzeczy nie zmienia się diametralnie wraz z wejściem nowego tytułu – Armored Warfare – a to dlatego, że stoi za nim kapitał rosyjskiej firmy Mail.ru, znanej na Zachodzie jako My.com; ostatecznie to także tylko jedna dodatkowa produkcja, a więc cały gatunek liczy w tym momencie trzy większe tytuły.
Jako że w Armored Warfare trwa już otwarta beta, mieliśmy okazję solidnie przetestować tego pierwszego poważnego klona World of Tanks, przygotujcie się więc na konkretne podsumowanie. Król do tej pory był jeden* – czyżby pojawił się królobójca?
--------
* War Thunder to jednak ciut inna pozycja, w swojej czołgowej wersji popularnością World of Tanks mocno ustępująca. Dodatkowo różni się od WoT-a, więc w tym tekście wielu nawiązań do tej produkcji nie znajdziecie.
Dwa zdania wyjaśnienia dla czołgowych laików W 2010 roku ukazała się białoruska gra sieciowa World of Tanks – od tamtego czasu zyskała ogromne grono fanów, stając się jedną z najlepiej zarabiających produkcji free-to-play w historii i w zasadzie sprawiając, że ten model biznesowy awansował do pierwszej ligi gier wideo. Od 2013 roku na rynku dostępna jest (oficjalnie ciągle w formie otwartej bety) rosyjska produkcja War Thunder, w której rok później pojawił się moduł bitew czołgowych. Druga z tych pozycji postawiła na inny typ rozgrywki – w grze nie ma np. punktów życia danych pojazdów, możemy je więc zniszczyć, tylko trafiając w kluczowe elementy czołgu (załogę, pociski, silnik etc.). To wyraźnie odróżnia bardziej symulacyjnego War Thundera od bardziej zręcznościowego World of Tanks. Nadchodzące Armored Warfare w swojej formule bardzo przypomina World of Tanks – tak bardzo, że mówienie o mocnej inspiracji lub wręcz klonie jest jak najbardziej na miejscu. Podstawowa różnica okazuje się jednak dość znacząca – starsza gra skupia się na czołgach z okresu II wojny światowej, nowsza zaś na... nowszych, a więc powojennych i współczesnych. Na razie Armored Warfare dostępne jest w ramach otwartych beta testów, a w pełnej wersji zadebiutuje pewnie za parę miesięcy.