autor: Luc
Testujemy grę Medieval Engineers - Minecraft w średniowieczu - Strona 2
Gry osadzone w epoce średniowiecza od lat wyglądają identycznie. Po niekończącym się zarządzaniu królestwami oraz wcielaniu się w dzielnych rycerzy pora na zmianę perspektywy – w Medieval Engineers zostajemy bowiem inżynierem.
Ten tekst był przygotowany przed premierą gry.
Studio Keen Software House wprawdzie nie wystartowało najlepiej, ale wszystkie wydane „potworki” wybaczono mu momentalnie, gdy światło dzienne ujrzało Space Engineers. Niepozorna produkcja została ochrzczona „Minecraftem w kosmosie”, jednak każdy, kto ją odpalił, szybko przekonywał się, że całość jest znacznie bardziej złożona – budowanie statków oraz baz to jedno, ale konieczność brania pod uwagę praw fizyki wprowadzała do zabawy nową jakość. Fakt, nie działały one w 100% prawidłowo, niemniej efekt końcowy wciąż był znacznie bardziej imponujący niż w większości innych tytułów. W połączeniu z sandboksową formułą oraz mnóstwem swobody sprawił, że gra szybko odniosła ogromny sukces, a skoro receptura sprawdziła się za pierwszym razem, dlaczego miałoby nie udać się ponownie? Twórcy najwyraźniej wyszli z podobnego założenia, bowiem ich najnowsze dzieło stawia na identyczne rozwiązania – i to pomimo faktu, że cofamy się w czasie o dobre kilkaset lat. Jak całość prezentuje się w chwilę po rozpoczęciu fazy wczesnego dostępu?
Budowanie dla budowania
W Medieval Engineers warstwy fabularnej nie uświadczymy. Tak jak w każdym poważnym sandboksie, tak i tutaj naszym jedynym celem jest swobodne kreowanie rzeczywistości, stawianie kolejnych budowli oraz podziwianie stworzonych arcydzieł. Głębszego przesłania i pasjonujących historii w tym wszystkim brak, ale przecież nie o to tu chodzi – w końcu nie jest to gra, w której zajeżdżamy pod wieżę na białym koniu i ratujemy porwaną księżniczkę. Tym razem jesteśmy prostym budowniczym, który swoim wyglądem czy umiejętnościami nie wybija się z tłumu. No może w pewnym stopniu okazujemy się wyjątkowi – niewielu posiada na tyle rozbudowaną, inżynieryjną wiedzę, by samodzielnie stawiać całe miasta i zamki, ale dopisanie reszty życiorysu „bohatera” pozostawiono już naszej wyobraźni. I to właśnie ona odgrywa w Medieval Engineers główną rolę.
W swej obecnej formie tytuł nie oferuje jeszcze zbyt wiele, jeżeli nie należycie więc do grona kreatywnych umysłów, potrafiących nawet w pustej przestrzeni dopatrzeć się czegoś interesującego – śmiertelnie się zanudzicie. W finalnej wersji gra ma zawierać tryb kooperacji oraz rywalizacji, w których wspólnie budujemy lub też konkurujemy (zapewne także w nie do końca „etyczny” sposób) z innymi graczami. Jak na razie jednak dostępna jest tylko rozgrywka solo i to dodatkowo w swoistym „god mode”, w którym surowce nigdy się nie kończą, a umiejętność latania ułatwia planowanie dalszych posunięć. Czym możemy się więc zająć na planszy, na którą rzucili nas twórcy? Budowaniem, budowaniem i jeszcze raz budowaniem – i to nie byle jakim.