autor: Przemysław Zamęcki
Testujemy grę Darkest Dungeon - wyzwanie na miarę Dark Souls
Rogaliki, dungeon crawlery, komnatówki… Jak zwał tak zwał. Oto Darkest Dungeon, staroszkolna gra, w której poziom trudności odmierza się „darksoulsami”.
Przeczytaj recenzję Recenzja gry Darkest Dungeon – wciągającego jak diabli RPG nie dla mięczaków
Artykuł powstał na bazie wersji PC.
- gra trudna, pełna wyzwań;
- mroczny, gotycki klimat;
- skomplikowana mechanika;
- stresująca, nie tylko dla bohaterów;
- interesujący design;
- trochę zbyt duża losowość.
Starsi czytelnicy naszego serwisu zapewne przypominają sobie Dreszcz – drukowaną onegdaj w czasopiśmie Razem, a potem dostępną w formie dużej książeczki grę paragrafową, w której naszym zadaniem była eksploracja systemu podziemnych katakumb, pokonanie rezydujących tam stworów i zdobycie jak największych łupów. Taka wyprawa w mroczne czeluście podziemnych korytarzy, w których czaiło się niewypowiedziane zło. Darkest Dungeon firmy Red Hook Studios po kilku godzinach zabawy z wersją dostępną w ramach programu early access, w pewnym sensie mocno przypomina tamten kultowy tytuł, oferując ponadto skomplikowaną mechanikę zahaczającą miejscami o karcianki i szaleństwo rodem z prozy Lovecrafta. Aby ująć to prościej, szykuje się kolejny dungeon crawler, który pod płaszczykiem staroszkolnej ramotki spróbuje sprzedać nam treść zdolną zainteresować przede wszystkim współczesnego gracza.
Fabuła nie jest skomplikowana, bo i taka być wcale nie musi. Oto pod starą rezydencją i w jej okolicach biegną dziesiątki tuneli zamieszkiwanych przez najobrzydliwsze maszkary i bandytów. Wskutek działań ostatniego właściciela posiadłości plugastwo to zaczęło zagrażać światu. Tylko odważni bohaterowie mają szansę zażegnać niebezpieczeństwo, wobec czego pobliskie zrujnowane miasteczko przeżywa najazd żądnych przygód eksploratorów podziemi. Rycerze, magowie, złodzieje, barbarzyńcy i inne indywidua ściągają na miejsce chcąc się wzbogacić i zakosztować sławy. Celem gracza jest zebranie drużyny, zejście do podziemi i po zwycięskim przemarszu przez kolejne komnaty wydostanie się cało na powierzchnię. W dużym uproszczeniu oczywiście, bowiem ten prosty schemat skrywa tak naprawdę dość skomplikowaną mechanikę, z którą chcąc nie chcąc w miarę czynionych postępów trzeba będzie się zapoznać.
Choć grupa składa się tylko z czterech postaci, to w sumie możemy posiadać dziewięciu zwerbowanych bohaterów. Wraz z udaną eksploracją kolejnych podziemi zyskują oni poziomy doświadczenia i nowe umiejętności, dzięki którym ich działania stają się coraz bardziej skuteczne. Werbowane postacie mogą także posiadać dodatkowe walory przydatne im w czasie walki, jak na przykład umiejętność szybkiego wyciągania broni dodająca punkty szybkości czy mniejszą podatność na sytuacje stresowe. Jednocześnie ten sam osobnik może słabiej reagować na różne aktywności związane z poprawą stanu drużyny, pałać niechęcią do wykonywania jakiegoś zadania bądź też charakteryzować się jakimś rodzajem fobii objawiającej się w krytycznych sytuacjach. Ponadto członków naszej ekipy opisują liczne współczynniki min: punkty życia, szybkość, liczba zadawanych obrażeń, unik, zdolność do wykonywania tzw. krytyków, wykrywanie i rozbrajanie pułapek oraz odporności na ogłuszenie czy krwawienie. Herosi posiadają także dwa rodzaje zdolności. Jedne z nich przydatne są w czasie walki, drugie zaś w trakcie obozowania. Niekiedy przyjdzie nam bowiem spędzić więcej czasu w podziemiach, przy czym to gra sama decyduje, w której z wypraw dać nam możliwość odpoczynku.