Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Dragon Ball: Xenoverse Przed premierą

Przed premierą 17 stycznia 2015, 13:00

Dragon Ball: Xenoverse - czy kultowa seria bijatyk w końcu powróci w chwale?

Marka Dragon Ball na konsolach nie radzi sobie w ostatnich latach za dobrze, a gracze karmieni są odtwórczymi i monotonnymi bijatykami. Czy Xenoverse to zmieni?

Przeczytaj recenzję Recenzja gry Dragon Ball: Xenoverse - tylko dla bezkrytycznych fanów

Artykuł powstał na bazie wersji PC.

Dragon Ball Xenoverse to:
  1. nowa historia, w której z perspektywy podróżnika w czasie rozegramy legendarne starcia z uniwersum;
  2. dynamiczny system walki, ogromne lokacje i pełno ulegających zniszczeniu elementów;
  3. rozbudowany system kreacji postaci;
  1. walki 3 na 3;
  2. również na PC!

Smocze Kule słusznie doczekały się kultowego statusu, a przygody Son Goku i jego ferajny są chyba najbardziej rozpoznawalnym anime w historii. W zalewie różnych adaptacji i produktów z logiem Dragon Balla nie obyło się oczywiście bez gier wideo. Zeszła dekada przyniosła nam świetną serię Dragon Ball Z: Budokai od Dimps, która pozwoliła nam przeżyć ulubione walki w 2D oraz trylogię Dragon Ball Z: Budokai Tenkaichi od Spike, która to znacząco zmieniła recepturę i postawiła na widowiskowość oraz spory wachlarz dostępnych wojowników. Naprzemiennie wydawane produkcje od Dimps i Spike na siódmej generacji konsol nie zyskały już takiego poklasku jak poprzednicy. Zeszłoroczny Battle of Z solidnie rozczarował, ale dla fanów jest jeszcze nadzieja. Już w lutym po raz kolejny wrócimy do świata Akiry Toriyamy.

Przy Dragon Ball Xenoverse powraca doświadczone studio Dimps. Co za tym idzie? Gracze otrzymają większą możliwość personalizacji wojowników niż kiedykolwiek wcześniej a sama historia wprowadzi nowe postacie. Włodarze z Dimps nie boją się położyć większego nacisku na tryb fabularny, w którym pierwszy raz od czasu średniego Dragon Ball Z: Ultimate Tenkaichi zagramy własnoręcznie wykreowanym bohaterem. Skupienie się na rozbudowanym trybie dla jednego gracza do dobre posunięcie, zważywszy na fakt że od kilku(nastu) lat odgrywamy w kółko te same znane walki z seriali. Lekarstwem na to mają być nowe postacie, wątki podróży w czasie i intryga zagrażająca całej czasoprzestrzeni świata Dragon Ball.

Nasz cofający się w czasie włóczykij będzie mógł skomponować własną paletę znanych i lubianych mocy. - 2015-01-16
Nasz cofający się w czasie włóczykij będzie mógł skomponować własną paletę znanych i lubianych mocy.

Zanim na pomoc Trunksowi przywoła nas smok Shenron, określimy rasę i płeć bohatera. Decydując o naszej aparycji i kształtach wybierzemy między ziemianinem, saiyaninem, przedstawicielami rasy Namek i Majin oraz jeszcze nie sprecyzowaną rasą kosmitów, której przedstawicielami są dobrze znani Frieza czy Cooler. A gdyby tego było mało, podkreślimy nasz indywidualizm wybierając z puli ponad 200 ataków i mocy oraz z garderoby ponad 450 elementów stroju. Kiedy już trafimy do świata smoczych kul, okaże się, że ktoś zaburza bieg historii, a my musimy powstrzymać kataklizm… cofając się w czasie. W trakcie samotnego trybu gry przeżyjemy zmienione wydarzenia z każdej sagi Dragon Ball Z, spotkanie z Beerusem z Battle of Gods i ostateczny pojedynek ze schwarzcharakterem, odpowiedzialnym za całą awanturę. Zabawa z kanonem uniwersum to ciekawe zagranie. Seria potrzebowała konkretnego odświeżenia i cieszy to, że pierwszy raz od dawna spotkamy w trybie fabularnym kogoś więcej niż jedynie starych znajomych. Nadal istnieje duże ryzyko, że jak zwykle będziemy odtwarzać te same walki, tylko z „doładowanymi złą mocą” wcieleniami starych bywalców jak Buu i Komórczak. Twórcy świadomi tych obaw zapewniają o ogromnym nakładzie pracy włożonym w tryb fabularny a ciekawym urozmaiceniem będą proste dialogi, w których podejmiemy decyzje co do dalszego biegu akcji.

Mimo że fabuła śledzi wydarzenia z Dragon Ball Z, na liście postaci dostępnych w multiplayerze nie brakuje faworytów z ‘kinówek’ czy serii Dragon Ball GT. - 2015-01-16
Mimo że fabuła śledzi wydarzenia z Dragon Ball Z, na liście postaci dostępnych w multiplayerze nie brakuje faworytów z ‘kinówek’ czy serii Dragon Ball GT.

Jordan Dębowski

Jordan Dębowski

W 2012 r. pisał felietony i recenzje dla gameonly.pl. Z wykształcenia japonista. W 2013 r. rozpoczął pracę jako redaktor tvgry.pl. W latach 2014-2018 współprowadził i tworzył treści na kanał GamePressure na YouTube. Od 2020 r. prowadzi profil tvgry na instagramie, a od 2022, profil tvgry na TikToku. Od 2022 r. zastępca redaktora prowadzącego tvgry. W strukturach GRY-OnLine i tvgry zajmuje się planowaniem, tworzeniem oraz publikacją materiałów wideo. Planuje strategię oraz publikuje treści na profilach kanału w mediach społecznościowych. Bierze udział w streamach i komunikuje się ze społecznością. Pomaga wdrażać nowych pracowników w struktury firmy. Choć stara się śledzić ogół branży growej, szczególnie interesuje się grami niezależnymi, grami RPG, horrorami oraz szeroko-pojętym retro. Poza pracą dużo jeździ na rowerze, czyta reportaże, gotuje i zajmuje się swoim kotem – Jagą.

więcej

Path of Exile 2 będzie wielkim zagrożeniem dla Diablo 4
Path of Exile 2 będzie wielkim zagrożeniem dla Diablo 4

Przed premierą

Największy rywal Diablo obrał kurs kolizyjny i planuje pokrzyżować plany Blizzarda. Path of Exile 2 to w zasadzie całkiem nowa gra i wygląda na to, że na rynku gier hack’n’slash dojdzie do pojedynku samców alfa o przewodnictwo w stadzie.

Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni
Yandere Simulator – Postal ma siostrę, czyli niepokojący symulator morderczyni

Przed premierą

Yandere Simulator to jedna z najdziwniejszych i najbardziej niepokojących gier, jakie obecnie powstają. Symulator szkolnej morderczyni powstaje w USA, choć wygląda jak kolejne japońskie dziwactwo.

Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock
Szok w systemie - trudna walka o przetrwanie serii gier System Shock

Przed premierą

Choć obie części System Shock zyskały uznanie krytyków, żadna z nich nie okazała się komercyjnym hitem. Trudno więc dziwić się, że niewielu chciało zainwestować w jej kontynuację. Teraz, po kilkunastu latach, zapomniany cykl wreszcie powraca do życia.