autor: Artur Falkowski
GOL na GC 2007: The Sims 2: Bon Voyage
Seria The Sims – mimo ciągłych narzekań hardcore’owych graczy – nadal cieszy się sporą popularnością, o czym może świadczyć fakt, że stale utrzymuje się na polskich i zagranicznych listach najpopularniejszych gier. W myśl zasady, że nie zabija się kury znoszącej złote jaja, Electronic Arts wciąż inwestuje w kolejne dodatki.
Seria The Sims – mimo ciągłych narzekań hardcore’owych graczy – niezmiennie cieszy się sporą popularnością, o czym może świadczyć fakt, że stale utrzymuje się na polskich i zagranicznych listach najpopularniejszych gier. W myśl zasady, że nie zarzyna się kury znoszącej złote jaja, Electronic Arts wciąż inwestuje w kolejne dodatki. W trakcie Games Convention 2007 miałem możliwość zapoznać się z kolejnym, szóstym już rozszerzeniem – The Sims 2: Bon Voyage.
Jak nietrudno się domyślić, tym razem będziemy mogli zabrać naszych podopiecznych w podróż, by dać im odpocząć od szarej codzienności. Celem naszej wyprawy mogą być trzy lokacje: Daleki Wschód, Góry oraz Wyspa. Każda z nich pozwoli simom zapoznać się z inną kulturą, spróbować miejscowych specjałów i wziąć udział w typowych dla danego regionu rozrywkach.
Co ciekawe, tylko dzięki zapoznaniu się z daną kulturą będziemy mogli osiągnąć sukces towarzyski. Weźmy na przykład fakt powitania. Niby prosta czynność, nad której wykonaniem się nie zastanawiamy, ale w Bon Voyage zyskuje ona zupełnie nowy wymiar. Trzeba bowiem wiedzieć, jak przywitać się z napotkaną osobą. Inaczej odezwiemy się do prostego drwala, inaczej do Japonki w kimono, a jeszcze inaczej do zamieszkującego wyspę tubylca. Odkrywanie takich niuansów może przysporzyć sporo zabawy.
Interesującym rozwiązaniem jest wprowadzenie „wspomnień z wakacji”, czyli okna z możliwymi do nabycia w danej okolicy umiejętnościami. Można więc nauczyć się na przykład ludowego tańca albo balansowania na zanurzonej w wodzie drewnianej belce. Wraz z poznawaniem nowych umiejętności wzrosną nasze statystyki. Dzięki temu sim będzie mógł wrócić do domu nie tylko bogatszy we wrażenia (możliwe do utrwalenia za pomocą rozbudowanego systemu zdjęć), lecz także silniejszy czy mądrzejszy. Nic nie stanie też na przeszkodzie, by poznanych ludzi zaprosić do siebie. Jak powiedział prowadzący prezentację: „ Bon Voyage pozwala eksplorować nowe kultury i czerpać z nich wzorce zachowań przydatne w życiu codziennym”.
Dość interesująco zapowiadają się ukryte postacie – ciekawi ludzie, do których dotrzeć można w pewien ściśle określony sposób. Gracz będzie musiał znaleźć go samodzielnie, kierując się udzielanymi przez grę wskazówkami. Wśród zapowiadanych osób możemy oczekiwać między innymi zamieszkującego ogromny okręt ducha pirata i mędrca z Dalekiego Wschodu.
Dość nieprzyjemnym zgrzytem związanym z prezentacją był fakt, że gra nie działała płynnie i nie były to wcale niewielkie potknięcia, lecz skutecznie utrudniające rozgrywkę przestoje. Przedstawiciel EA zarzekał się, że takie rzeczy nie zdarzają się na jego domowym komputerze. Być może tak jest rzeczywiście. Trudno powiedzieć. W każdym razie niesmak pozostał. Szczególnie, że w tym przypadku nie chodziło o zupełnie nową produkcję, lecz szósty dodatek do podstawowej wersji, która na rynku jest już od dłuższego czasu.
Dodatki do Simsów trudno poddać obiektywnej ocenie. W rzeczywistości większość z nich ogranicza się do wprowadzenia nowych czynności, lokacji i przedmiotów. Niby nic, ale pozwala ciągle sprzedawać ten sam produkt, a fani serii zdają się być zadowoleni i skwapliwie sięgają do swoich bądź rodzicielskich portfeli. Może jednak zamiast tworzenia kolejnych dodatków EA powinno zainwestować w nową odsłonę serii? Byłoby to bardzo prawdopodobne, gdyby nie fakt, że wciąż znajdują się chętni na zakup nowych dodatków, przez co wydawca nie skłania się ku temu, by zakręcić kranik z napisem Sims 2. Z jednej strony to dobrze, bo fani się nie nudzą. Z drugiej źle, bo seria utknęła w miejscu, a niewielki lifting wprowadzany z każdym rozszerzeniem nie jest w stanie zmienić takiego stanu rzeczy.