Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 11 maja 2006, 08:15

GOL na E3 2006: Supreme Commander

Pierwszy dzień wojaży po przepastnych halach kompleksu, w jakim co roku odbywają się targi E3, rozpoczęliśmy od wizyty na stoisku koncernu THQ i specjalnego pokazu za zamkniętymi drzwiami, wielce oczekiwanej przez moją skromną osobę (i nie tylko) strategii czasu rzeczywistego pod tytułem Supreme Commander.

Pierwszy dzień wojaży po przepastnych halach kompleksu, w jakim co roku odbywają się targi E3, rozpoczęliśmy od wizyty na stoisku koncernu THQ i specjalnego pokazu za zamkniętymi drzwiami, wielce oczekiwanej przez moją skromną osobę (i nie tylko) strategii czasu rzeczywistego pod tytułem Supreme Commander. Program ten jest ideowym następcą słynnej produkcji o nazwie Total Annihilation –projektantem obu gier jest ten sam człowiek, czyli Chris Taylor.

GOL na E3 2006: Supreme Commander - ilustracja #1

Początek prezentacji udowodnił nam, iż zapowiadany rozmach w rozmiarach jednostek jest faktycznie olbrzymi. Obok siebie postawiono dwa zwykłe czołgi oraz potężny pancernik i faktycznie, już na pierwszy rzut oka dało się zauważyć, że dzieli je od siebie cały rząd wielkości. Kolejnym elementem jaki zaprezentowano, były opcje oddalania i zbliżania widoku. Tu również wszystko odbywa się zgodnie z dotychczasowymi deklaracjami – gra pozwala na płynne przechodzenie z bliskiego spojrzenia na pole bitwy do widoku globalnego, obejmującego swoim zasięgiem cały kontynent. W ostatnim przypadku mamy więc tu do czynienia z trybem strategicznym, gdzie możemy wydawać rozkazy całym armiom.

GOL na E3 2006: Supreme Commander - ilustracja #2

Następnie przedstawiciele THQ przeszli do tego co „tygryski” lubią najbardziej, czyli rozwałki. Na pierwszy ogień poszła potyczka naziemna dwóch przeciwnych zgrupowań wojsk, która po chwili, przy licznych rozbłyskach i hukach, zakończyła się kompletną dewastacją terenu na jakim miała miejsce batalia (połamane, spalone drzewa, wyrwy w ziemi etc.) oraz pozostawiła po sobie spora liczbę wraków dymiących pojazdów. Ta sama sytuacja miała miejsce w przypadku bitwy morskiej, przy czym tutaj okręty stopniowo pogrążały się w morskich odmętach. To, co zobaczyliśmy, wywarło na nas bardzo pozytywne wrażenie, ale jak się chwilę później okazało, było to wyłącznie preludium do ujrzenia w pełnej krasie potyczki potężnych jednostek specjalnych dwóch przeciwnych frakcji. Ogromne, stalowe pająki z olbrzymiej mocy działem laserowym na pokładzie, stanęły tu naprzeciwko samowystarczalnych, mobilnych fabryk, uzbrojonych w cztery wieże, naszpikowane działami wielkokalibrowymi, a także wytwarzających mniejsze oddziały, jak choćby myśliwce. Pojedynek zakończył się atakiem nuklearnym o ogromnej sile rażenie. Jak łatwo się domyśleć, na końcu pozostały tylko zgliszcza.

GOL na E3 2006: Supreme Commander - ilustracja #3

Wprost miodnie. Supreme Commander odda w nasze ręce dosłownie wszystkie możliwości prowadzenia konfliktu – płynnie przechodzimy od wydawania poleceń dużym zgrupowaniom (np. koordynowania ich uderzeń), do zbliżenia małego wycinka pola bitwy, gdzie rozkazujemy po wybranym pojazdom, o ile oczywiście mamy na to ochotę. Na dodatek gra umożliwia użycie dwóch monitorów, czyli posiadacze takowych będą mogli na jednym z nich oglądać sytuację jaka panuje na wojnie w maksymalnym oddaleniu (widok strategiczny), a na drugim bezpośrednio ingerować w toczącą się bitwę (maksymalne zbliżenie). Na koniec muszę dodać, że na szczególne uznanie zasługuje bardzo ładna grafika, oczywiście w pełni trójwymiarowa, ze wszystkimi obecnymi bajerami wizualnymi, shaderami, itp. Modele jednostek są szczegółowe, a ich i stopień zróżnicowania dość spory.

Mój wniosek po pokazie jest następujący - każdy fan strategii wojennych, a już szczególnie tych o skali globalnej, tytuł ten musi zakwalifikować do kategorii „zagraj obowiązkowo” – i to nawet pomimo jednego małego zgrzytu, jaki miał miejsce pod sam koniec prezentacji. Mianowicie nikt nie był mi w stanie odpowiedzieć na pytanie – czy można wydawać rozkazy jednostkom w trybie pauzy? Dość istotne, gdy dowodzimy ponad tysiącem pojazdów bojowych... nieprawdaż?

Przemysław Bartula

Przemysław Bartula

W 2000 roku dołączył do ekipy tworzącej serwis GRYOnline.pl i realizuje się w nim po dziś dzień. Zaczął od napisania kilku recenzji, a potem płynnie poszły newsy, wpisy encyklopedyczne i cała masa innych aktywności. Na przestrzeni 20 lat uczestniczył w tworzeniu niemal wszystkich działów i projektów firmy; przez lata piastował stanowisko szefa encyklopedii gier i szefa newsroomu, a ostatecznie trafił do zarządu firmy GRY-OnLine S.A. Obecnie jest dużo bardziej zaangażowany w aktywności zarządcze aniżeli redaktorskie. Posiada dyplom technika elektrotechnika i inżyniera budownictwa wodnego.

więcej