Techland nie spieszy się z premierą Dying Light 2 - i wcale się nie dziwię
Widzieliście pokaz Dying Lighta 2? A widzieliście datę premiery? 7 grudnia to dzień, który sporo nam mówi o stanie prac nad grą.
Wiemy nie od dziś, że największe gry zwykle wychodzą w okienku październik–listopad. Wtedy w zakupowym szale zachód świata, głównie USA, tłumnie biegnie do sklepów. Dlatego wydawcy starają się swoje duże produkcje wypuścić właśnie wtedy.
Teraz zadam pytanie: pamiętacie jeszcze datę premiery Cyberpunk 2077? 10 grudnia. To był wynik kolejnych przesunięć, a gra wyszła ewidentnie zbyt wcześnie. CD Projekt chciał zdążyć na zakupowy sezon. Techland, ustalając taką, a nie inną datę premiery, daje sobie maksymalnie dużo czasu, ale jednocześnie podejmuje ryzyko. Gdyby gra była już na ostatniej prostej, gdyby zostały szlify, to termin byłby listopadowy. Ktoś musiał podjąć decyzję, iż zdążyć trzeba, ale że nie jest pewne, czy się uda, wybrano możliwie odległą, ostatnią sensowną datę, żeby dać załodze możliwie dużo czasu.
Czemu mnie to nie dziwi?
Część z Was, patrząc na obszerny pokaz gameplayu, mogła zadać pytanie, co im zajmuje tyle czasu? To taka sama gra, tylko większa. Biegamy, skaczemy, bijemy się z ludźmi i zombie. Znowu mamy dzień i noc, jakieś fikcyjne miasto, pewnie większe niż ostatnio. To wszystko na pierwszy rzut oka nie sprawia wrażenia projektu, który powinien zająć dużo czasu
Jeśli jednak pamiętacie pierwsze Dying Light (ja pamiętam bardzo dobrze), to wiecie, że tamta gra pomimo otwartego świata była liniową produkcją. Można było sobie swobodnie „levelować”, dowolnie wybierać poboczne zadania, ale ostatecznie szliśmy po sznurku fabuły do wielkiego finału.
Druga część, jak wiemy już od dawna, będzie innym przypadkiem. Trzy różne frakcje oznaczają prawdopodobnie trzy główne wątki, które – trudno powiedzieć, w jakim stopniu – będą się przeplatać i wzajemnie wykluczać. Po drodze mamy podejmować także decyzje, które będą miały wpływ na wygląd lokacji.
Techland jeszcze nie robił produkcji, która byłaby tak mocno rozgałęziona. Pierwsza część okazywała się ostatecznie dość prostą w swojej strukturze grą akcji. Tu widać, że mówimy o znacznie bardziej ambitnym projekcie, który z erpegów czerpie coś więcej niż punkty doświadczenia. To jest ambitne wyzwanie i swojego rodzaju wejście na wyższy level.
Dlatego nie dziwiły mnie po drodze doniesienia o problemach z organizacją prac, a teraz nie dziwi mnie, że data premiery została wyznaczona na sam koniec roku. Prawdę mówiąc, jeśli nie uda się jej dotrzymać, też się nie zdziwię. W tej chwili, jak sądzę, nikt ani w Techlandzie, ani poza nim nie wie, czy uda się dopracować grę do właściwego stanu w odpowiednim terminie.
ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA
Ten tekst powstał z myślą o naszym newsletterze. Jeśli Ci się spodobał i chcesz otrzymywać kolejne felietony przed wszystkimi, zapisz się do newslettera.