Stąpaj ostrożnie. Tak powinno było wyglądać No Man’s Sky
Spis treści
Stąpaj ostrożnie
Eksploracyjny charakter Xenoblade Chronicles X mocno podkreślają również inne aspekty gry – jak chociażby walka. Sama w sobie jest mocno charakterystyczna nawet jak na gatunek jRPG i trochę przekombinowana, przez co pełne zrozumienie jej zasad zajęło mi, bagatela, 8 godzin – tyle co w No Man’s Sky znudzenie się całą premierową wersją. Gra zyskuje jednak dzięki nietypowej decyzji twórców, by rozmieszczenie fauny Miry potraktować niespotykanie jak na gry wideo realistycznie – czyli bez szczególnej taryfy ulgowej dla gracza, który – bądź co bądź – jest w tym ekosystemie intruzem.
Jednym z niewielu elementów, które podobały mi się w planetach generowanych w No Man's Sky, były nienaturalne, wiszące w powietrzu formacje skalne. Xenoblade Chronicles X robi je lepiej.
W efekcie już po lokacji startowej biega agresywna bestia o 90 poziomów doświadczenia potężniejsza od nas, która – jak łatwo się domyślić – w przypadku spotkania rozprawia się z nami szybciej, niż jesteśmy w stanie powiedzieć „no chyba kogoś tu pogięło”. Nie jest ona zresztą wyjątkiem i w całym świecie gry słabsi przeciwnicy mieszają się z przeogromnymi potworami. Że to głupie i psujące grę? Wręcz przeciwnie! Takie podejście skłania do uważnej obserwacji otoczenia, szukania i uczenia się bezpiecznych ścieżek. Jak żadne inne motywuje i pozwala na poczucie postępów, gdy potwór, który godzinami zmuszał nas do chodzenia naokoło, w końcu przestaje stanowić zagrożenie i pozwala nam przejść po prostej. No i skutecznie buduje atmosferę podróży po niezdobytych rejonach – znacznie skuteczniej niż prosty system strzelania w No Man’s Sky.
Motywacją zachęcającą do eksploracji w Xenoblade Chronicles X jest też fabuła. Typowo jRPG-owa opowieść nie tylko zaczyna się mocno, ale również serwuje solidne niespodzianki w trakcie podzielonej na 12 rozdziałów historii (i na absurdalną ilość misji pobocznych. Serio, jest ich aż za dużo i podziwiam każdego, kto znalazł siły, by ukończyć wszystkie). Historia dość szybko angażuje i nęci tajemnicami, które chce się rozwikłać. No Man’s Sky też miało swoje sekrety – ruiny obcych, centrum wszechświata, Atlasa – ale zdawało się w ogóle nie próbować zainteresować nimi gracza. A jeśli już ktoś się mimo wszystko zaangażował, to na końcu drogi zamiast satysfakcjonujących odpowiedzi czekało go rozczarowanie.
Zostało jeszcze 62% zawartości tej strony, której nie widzisz w tej chwili ...
... pozostała treść tej strony oraz tysiące innych ciekawych materiałów dostępne są w całości dla posiadaczy Abonamentu Premium
Abonament dla Ciebie