autor: Krzysztof Chomicki
Nadszedł pogromca handheldów? Testujemy nowego iPada
Czy tablety faktycznie są zagrożeniem dla konsol przenośnych? Dokładnie przetestowaliśmy nowego iPada, najświeższy model tabletu firmy Apple, by przekonać się, czy sprawdza się on w roli platformy do gier.
Spis treści
Czy czas konsol przenośnych dobiega końca? Fataliści twierdzą, że wraz z raczej umiarkowaną popularnością Vity oraz brakiem sensownego katalogu gier na 3DS-a zainteresowanie handheldami całkowicie zaniknie, a ich funkcję w całości przejmą urządzenia mobilne. Zdołały one na przestrzeni zaledwie paru lat zająć lwią część rynku, w czym dużą zasługę miały oba modele iPada firmy Apple, które uzyskały miano najlepiej sprzedających się tabletów w dziejach. Postanowiliśmy sprawdzić, czy nowy iPad jest sprzętem równie udanym jak jego poprzednicy i czy w istocie okaże się on ostatnim gwoździem do trumny klasycznych handheldów.
Ergonomia i wygląd
- Wymiary: 241,2 mm x 185,7 mm x 9,4 mm
- Waga: 652 g/662 g (z modemem 4G)
- Wyświetlacz: 9,7 cala o rozdzielczości 2048 x 1536
- Aparat: 5 Mpix z tyłu i 0,3 Mpix z przodu
- Pamięć: 16 GB/32 GB/64 GB
- Procesor: dwurdzeniowy A5X o taktowaniu 1 GHz
- Pamięć RAM: 1 GB
iPad 3 wygląda niemalże identycznie jak poprzednie dwa modele i na pierwszy rzut oka nie sposób go od nich odróżnić. Jak na urządzenie przenośne jest raczej spory (dokładne wymiary to: 241,2 mm x 185,7 mm x 9,4 mm), ale dzięki temu może pochwalić się ekranem o przekątnej 9,7 cala, czyli zbliżonym wielkością do tych, które znajdziemy w małych netbookach. Tabletu nie wciśniemy rzecz jasna nawet do największej kieszeni, ale już dowolna aktówka, plecak czy choćby i damska torebka powinny go bez problemu pomieścić. Średnio ciekawie prezentuje się niestety waga urządzenia – 662 gramy (10 gramów mniej w przypadku wersji bez modemu 4G) to bardzo dużo jak na sprzęt „mobilny” i zauważalnie więcej niż w przypadku drugiego iPada, który przecież też do lekkich nie należał (600 g/ 610 g). Nie zmieniło się na szczęście perfekcyjne wykonanie każdego elementu oraz wysoka jakość użytych materiałów – osłaniające ekran idealnie dopasowane szkło o nazwie Gorilla Glass oraz aluminiowa obudowa sprawiają, że iPady są jednymi z najsolidniejszych urządzeń przenośnych, z jakimi miałem styczność.
Od razu trzeba zaznaczyć, że tablety nie zostały zaprojektowane z myślą o hardkorowym graniu i w kwestii ergonomii taka Vita zjada je na śniadanie. Jedynym fizycznym przyciskiem iPada (pomijając regulatory głośności czy klawisz blokady ekranu) jest „Home”, który służy wyłącznie do powrotu do ekranu początkowego. W praktyce jesteśmy zdani tylko na sterowanie za pomocą ekranu dotykowego, niekiedy również przy użyciu wbudowanego w urządzenie akcelerometru i żyroskopu.
Ogólna zasada jest taka, że produkcje, w których głównie wykonujemy różne gesty bądź też korzystamy z interfejsu w rodzaju przygodówkowego point & click, obsługuje się na iPadzie bardzo przyjemnie. Jeżeli jednak jesteśmy skazani na wirtualne gałki i przyciski, to w większości przypadków możemy zapomnieć o faktycznie wygodnej i intuicyjnej zabawie. Wszelkie FPS-y, pomijając ich raczej żenujący poziom (względem tytułów na stacjonarne platformy), lepiej odpuścić sobie już na starcie, bo tworzone są one raczej z myślą o niewielkich smartfonach, które można objąć niczym pada od konsoli. Próby podobnego chwycenia tabletu bez żadnego oparcia to prawdziwa ekwilibrystyka i konia z rzędem temu, kto potrafi grać tak przez dłuższą chwilę bez posiłkowania się stołem czy kolanami.
Nie zawsze optymalne gabaryty urządzenia nie zmieniają jednak faktu, że w ogólnym rozrachunku iPad to bardzo wygodna platforma dla wszystkich tych gier, które istotnie zostały stworzone z myślą o sterowaniu dotykowym albo przynajmniej dają się na nie bardzo łatwo przełożyć. RPG, przygodówki, gry logiczne, strategie, platformówki typu endless runner czy ich nowo powstałe na smartfonach i tabletach podgatunki to wymarzone produkcje, w jakie możemy zaopatrzyć się na iPada, i niekiedy będziemy się przy w nie bawić nawet lepiej niż za pomocą myszki lub pada.
Wyświetlacz Retina
Jak łatwo policzyć, iPady wyświetlają obraz w uważanych obecnie za przestarzałe proporcjach 4:3. W przypadku tabletów taki format wydaje mi się wygodniejszy niż 16:9, ale warto pamiętać, że filmy panoramiczne będą wówczas „ozdobione” czarnymi pasami u góry i dołu, co akurat ciężko uznać za plus.
Główną zaletą nowego iPada, a zarazem największą różnicą względem poprzednich modeli, miał być dobrze znany użytkownikom iPhone’ów 4S wyświetlacz Retina o rzekomo niemalże magicznych właściwościach. W rzeczywistości chodzi przede wszystkim o niezwykle wysoką rozdzielczość ekranu – 2048 x 1536 to nie tylko więcej niż w przypadku „dwójki” (1024 x 768), ale nawet o milion pikseli więcej niż w ogromnych telewizorach o rozdzielczości Full HD (1920 x 1080).
Liczby liczbami, ale obraz wyświetlany przez iPada 3 w rzeczy samej jest śliczny, a ostrością może mu dorównać chyba tylko wspomniany już iPhone. Efekty uzyskiwane dzięki wykorzystaniu Retiny są naprawdę znakomite, zwłaszcza w przypadku wszelkich ikon czy elementów interfejsu, które jakby nabrały dodatkowej głębi, oraz tekstu, który nawet przy najmniejszych rozmiarach czcionki jest teraz jak najbardziej czytelny.
Zauroczony powalającą ostrością jak najszybciej odpaliłem Infinity Blade, jedną z najładniejszych gier dostępnych na urządzenia przenośne Apple’a (co jest zasługą silnika Unreal – tego samego, który napędza stacjonarne Gears of War czy Batman: Arkham City) i skonsternowany stwierdziłem, że... na iPadzie 2 wyglądała ona lepiej. Ogólnie rzecz ujmując, jakość obrazu była zbliżona, ale całość z jakiegoś powodu wydawała się lekko rozmazana. Po szybkich oględzinach zorientowałem się, że pierwsza część Infinity Blade nie została zoptymalizowana pod Retinę i zamiast w natywnej rozdzielczości działała w przeskalowanym 1024 x 768. Kto kiedykolwiek próbował na monitorze LCD grać w starsze produkcje, które nie obsługują odpowiednio wysokiej rozdziałki, ten wie, jak nieciekawe potrafią być tego rezultaty.
Lekko zniechęcony takim obrotem spraw zajrzałem do oferty App Store, w którym promowana była właśnie druga część Infinity Blade jako jedna z niewielu produkcji posiadających już wsparcie dla Retiny. Po szybkim zaopatrzeniu się w nowszy tytuł w końcu mogłem podziwiać efekty uzyskane dzięki horrendalnie wysokiej rozdzielczości. Efekty bardzo dobre, ale w sumie nieadekwatne do różnicy technologicznej dzielącej drugiego i trzeciego iPada. Grafika rzeczywiście jest zauważalnie ostrzejsza, lecz krawędzie dalej są wyraźnie (choć odrobinę delikatniej) postrzępione. Retina to naprawdę genialny wyświetlacz, ale mam wrażenie, że z punktu widzenia gracza dodatkową moc obliczeniową trzeciego iPada lepiej byłoby poświęcić na porządny antyaliasing niż na przereklamowaną w tym wypadku wysoką rozdzielczość.
Bateria
Podobnie jak w przypadku poprzednich modeli Apple chwali się, że iPad jest w stanie nieprzerwanie działać przez 10 godzin i nie sposób temu zaprzeczyć. Przy standardowych trójwymiarowych produkcjach bateria spokojnie wytrzymuje około 9 godzin, a przy niewymagających grach 2D czas wydłuża się nawet do 11 godzin. Dopiero zoptymalizowane pod Retinę Infinity Blade II faktycznie obciążyło akumulator, który w tym wypadku wyzionął ducha po dokładnie 6,5 godzinach zabawy. Nowy iPad zużywa potwornie dużo energii (Retina i mocny procesor robią swoje), toteż bardzo dobra długość pracy jest zasługą tylko i wyłącznie gigantycznej pojemności baterii – 11560 mAh to niemalże dwa razy więcej niż w drugim iPadzie. Niestety, ładowanie takiego kolosa trwa grubo ponad 5 godzin.