Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Opinie

Opinie 3 listopada 2021, 16:06

autor: Krzysiek Kalwasiński

Mówienie, że starsze gry są niegrywalne, jest krzywdzące

Coraz częściej natrafiam na opinie, mówiące, że starsze gry są dzisiaj niegrywalne. I choć zdaję sobie sprawę, że to raczej walka z wiatrakami, postanowiłem stanąć w obronie klasyków. Bo można wciąż się świetnie przy nich bawić.

Spis treści

Zacząłem grać jeszcze we wczesnym dzieciństwie – na poczciwej Amidze 1200. Jakiś czas potem w domu pojawiło się pierwsze PlayStation, które za sprawą wielu świetnych tytułów ukształtowało mnie jako gracza. Kilka lat później miałem już peceta i to na nim głównie się bawiłem. PS2 gdzieś tam zawsze się przewijało, ale na jego zakup zdecydowałem się dopiero w 2009 roku, kiedy jako osoba pracująca mogłem sobie na to pozwolić. Tak, wiem – na rynku było już wtedy PS3, ale nie byłem nim zainteresowany (o czym pisałem w innym tekście). Wkrótce zaopatrzyłem się również we własne PS1, aby nadrobić wszystko, co mnie ominęło (także produkcje z wcześniejszych generacji).

Kiedy w końcu kupiłem PlayStation 3, jego następca był już na rynku. Wtedy gry z poprzednich generacji odstawiłem na bok, choć zdarzało mi się sięgać po coś starszego. Do dzisiaj mi się to zdarza, niemniej wyznam, że od kilku lat gram głównie w nowości. Bardzo okazyjnie odpalam starsze produkcje i jeśli tak się dzieje, to raczej za sprawą remasterów (ostatnie, co pamiętam, to kolekcja klasycznych Castlevanii, Dark Cloud oraz Shin Megami Tensei III: Nocturne). Nie jest to też nic stałego, zwłaszcza że niedawno znów powróciłem do klasyki, nieco znudzony tym, co oferują dzisiejsze gry. Poza tym dość mam już skrzekliwego rechotu kupki wstydu z największymi dziełami.

Piszę o tym wszystkim, bo chcę zaznaczyć, że dopiero chwilę temu „na pełnej” wróciłem do grania w starocie. Nie będę ściemniać, że powrót ten był szczególnie bolesny. Pewne nawyki, nabyte podczas obcowania z kolejnymi tytułami w dawnych latach, zostały ze mną do dzisiaj. To dlatego nie mam problemu z tank controls w Resident Evilu czy z przekombinowanym sterowaniem w kolejnych odsłonach MGS-a – zresztą „jedynkę” przeszedłem chyba ze 100 razy.

Zmiana nastawienia

Możecie uznać mnie za kogoś, kto nie potrafi spojrzeć na starsze gry bardziej obiektywnie – choćby okiem osoby, która przygodę z grami zaczęła stosunkowo niedawno (a jak wiadomo, w większości przypadków startuje się od najnowszego sprzętu). Jednak nie tylko tacy ludzie twierdzą, że starsze produkcje są niegrywalne – jakkolwiek ostro i niesprawiedliwie by to nie brzmiało. Są też bardziej doświadczeni gracze, którzy mają imponujący staż i którzy byli świadkami narodzin kolejnych urządzeń do grania. Mowa jednak o osobach, które po przesiadce na nową konsolę raczej nie wracają do poprzednich. I podobnie jak oni ja również „rozleniwiłem” się nowymi grami.

Przez jakiś czas nie chciało mi się sięgać po starocie, bo – najprościej rzecz ujmując – musiałem się wysilać w trakcie grania w nie. Myśleć podczas rozwiązywania zagadek, uczyć się szalonych sekwencji platformowych z końcówki pierwszego Tomb Raidera czy błądzić w poszukiwaniu odpowiedniej karty w pierwszym Doomie. Więc poniekąd rozumiem podobnie reagujących ludzi (albo tak mi się przynajmniej wydaje). Chociażby dlatego, że z klasycznymi odsłonami serii Tomb Raider zapoznałem się dopiero niedawno. W dzieciństwie nie dałem im rady. Po latach jednak się uparłem i ukończyłem wszystkie 8 części (aż do Underworlda). Ciężka była to przeprawa, bo byłem właśnie takim rozleniwionym graczem – przyzwyczajonym do częstych zapisów, niskiego poziomu trudności większości tytułów i wszelkich wygód, jakie te oferują.

Tomb Raider III tak mi dał popalić w dzieciństwie, że dopiero niedawno ukończyłem wszystkie części, jakie pojawiły się przed 2013 rokiem. Jedna z moich najlepszych decyzji jako gracza. - Mówienie, że starsze gry są niegrywalne, jest krzywdzące - dokument - 2021-11-03
Tomb Raider III tak mi dał popalić w dzieciństwie, że dopiero niedawno ukończyłem wszystkie części, jakie pojawiły się przed 2013 rokiem. Jedna z moich najlepszych decyzji jako gracza.

Dla jasności muszę też zaznaczyć, że nie uważam, iż klasyczne Tomb Raidery mają niewygodne sterowanie. Jest specyficzne (zwłaszcza dzisiaj), bo protagonistka porusza się po kwadratach – w końcu wszystkie lokacje też składają się z kwadratowych bloków. Musiałem po prostu zmienić sposób myślenia, dostosować się do zasad gry i porzucić najnowsze przyzwyczajenia. Sterowanie okazuje się jednak na tyle dobrze przemyślane, że jeśli coś się nie udaje, to tylko z naszej winy. Mamy przecież pełną kontrolę nad postacią. Musimy jedynie wiedzieć, jakiego zestawu ruchów użyć w danej sekwencji. Jeśli zaś chodzi o całą resztę – taką jak pułapki i przeciwnicy – dostosowana jest do możliwości legendarnej poszukiwaczki przygód. Wrogowie nie mają przewagi – chyba że liczebną, ale za to nie potrafią wykonywać takich akrobacji jak Lara.

Jesteś tu nowy? Nie szkodzi!

Jeśli chodzi o „toporne” sterowanie, na myśl przychodzi mi oczywiście Resident Evil – z naciskiem na części 1–3, Code Veronica, Zero i remake „jedynki”. Nasza postać porusza się wolno, sterujemy nią jak czołgiem, ale mamy przecież do czynienia z powolnymi przeciwnikami, których łatwo wykiwać. Jeśli pozwolimy się im ugryźć, oznacza to, że zrobiliśmy coś źle – nie wykorzystaliśmy tego, co gra dała nam do dyspozycji (składa się na to chociażby manewrowanie bohaterem i przewidywanie ruchów przeciwnika). Zresztą szukanie najlepszego sposobu na uporanie się z kolejnymi pomieszczeniami to część tej bardzo angażującej zabawy. Im lepiej nam idzie, tym bardziej jest to uzależniające. Dlatego to jedna z najchętniej speedrunowanych serii.

Przytoczę tutaj przykład mojej dobrej koleżanki. Grając w remake Resident Evila na PS4, używała nowego sterowania, które pozwala na kierowanie postacią zgodnie z tym, jak widzimy ją na ekranie. Pewnego razu ja przejąłem pad i zmieniłem ustawienia na klasyczne, bo w ten sposób gra mi się lepiej. Kiedy oddałem jej kontroler, zobaczyłem, że chodzi tyłem, gdyż totalnie nie ma pojęcia, jak się w takim układzie poruszać. Wystarczyło powiedzieć jej, na co powinna zwrócić uwagę, i w kilkanaście minut się przyzwyczaiła.

Tank controls może straszyć bardziej niż sam Nemesis, ale to naprawdę nie jest takie złe – trzeba tylko nabrać wprawy po tym, jak już się zrozumie zasady działania. Nie ma jednak co ukrywać, że ten typ sterowania zastąpiono znacznie bardziej intuicyjnymi rozwiązaniami. - Mówienie, że starsze gry są niegrywalne, jest krzywdzące - dokument - 2021-11-03
Tank controls może straszyć bardziej niż sam Nemesis, ale to naprawdę nie jest takie złe – trzeba tylko nabrać wprawy po tym, jak już się zrozumie zasady działania. Nie ma jednak co ukrywać, że ten typ sterowania zastąpiono znacznie bardziej intuicyjnymi rozwiązaniami.

Powyższy przykład świadczy na moją niekorzyść, bo przecież właśnie przyznałem, że wspomniane sterowanie jest nieintuicyjne. Pozwolę sobie jednak stwierdzić, że większa wina leży tu po stronie komunikacji gry z grającym. Nie przypominam sobie tytułu, który objaśniałby naturę tank controls. Tylko czy to takie ważne, skoro ludzie sami to kiedyś ogarnęli? Nie chcę jednak zabrzmieć jak ktoś, kto broni tego rodzaju sterowania. Lubię je, ale są lepsze sposoby, co udowodniono już jakiś czas temu – nawet jeśli mamy do czynienia z zaplanowanymi z góry ujęciami kamery (przykłady to Until Dawn, Heavy Rain, a nawet Metal Gear Solid).

Tę samą osobę urzekł klimat Nightmare Creatures II. Większość swojego życia przesiedziała przy PC (choć w dzieciństwie grała na pierwszym PlayStation), ale kilka dobrych lat temu skusiła się na kupno PS4. Jako wielka fanka Bloodborne’a nie mogła przepuścić okazji do wypróbowania dzieła Kalisto Entertainment. Ta pozycja już w swoich czasach uchodziła za nieprzyjemną i toporną produkcję z wieloma technicznymi niedoróbkami. Dla niej nie była to jednak ciężka przeprawa, choć pojawiło się kilka momentów kiedy musiała pokręcić się za potrzebnym przedmiotem czy dłużej posiedzieć przy danym przeciwniku. Po prostu chciała przejść grę i to zrobiła. Może niezbyt imponujący, ale to jednak kolejny przykład, że nowa w temacie osoba (albo powracająca po wielu, wielu latach) może świetnie bawić się nawet przy takiej staroci.

TWOIM ZDANIEM

Grywasz w stare gry (sprzed 15 i więcej lat)?

Tak
86,3%
Nie
13,7%
Zobacz inne ankiety