autor: Jacek Winkler
Granie na ultrawide 21:9. Trzy monitory 16:9 vs jeden ultrawide 21:9
Spis treści
Granie na ultrawide 21:9
Jedną z najważniejszych zalet monitorów ultrapanoramicznych jest immersja wynikająca z większego (i szerszego) ekranu jest dla wielu tym, bez czego nie potrafią sobie wyobrazić żadnej gry. Oczywiście pozostaje kwestia kompatybilności. Wsparcie dla ultrapanoramicznych formatów w grach jest może znacznie bardziej popularne niż wsparcie dla trzech monitorów, ale nawet w tym przypadku zdarzają się wpadki. Co chwilę można usłyszeć o jego braku, a takowe dodawane jest po czasie – na przykład w Medium. Wspomniany przypadek jest nowy, a w starszych produkcjach o wsparciu dla 21:9 można często po prostu zapomnieć.
Monitor ultrawide do konsoli?
Konsole są urządzeniami wartymi omówienia w kwestii monitorów ultrapanoramicznych. Niestety nie korzystają one z takiego formatu, a na domiar złego, PlayStation 5, czyli najnowsze dziecko Sony, nie wspiera nawet sygnału WQHD. Nie wiadomo czy kiedykolwiek się to zmieni i jest to dziwne ze względu na wsparcie dla wyższej rozdzielczości 4K.
Coraz częściej z monitorów ultrapanoramicznych korzystają także profesjonalni gracze. W sieciowych produkcjach – szczególnie w strzelankach, zaletą ultrawide jest to, że użytkownik widzi na ekranie więcej. Zwiększony FOV (ang. field of view – pole widzenia) daje bezpośrednią przewagę nad przeciwnikiem, który korzysta ze standardowego pola widzenia w monitorach 16:9. Żeby zniwelować te różnice, Blizzard postarał się nawet, by w ich popularnym Overwatch, tak zmniejszyć FOV dla rozdzielczości ultrawide, żeby mniej więcej pasował do formatów 16:9.
To oczywiście kompletnie bezsensowne postępowanie, bo równie dobrze można coś takiego zrobić z ilością klatek na sekundę. Użytkownicy monitorów z wysokim odświeżaniem również mają przewagę nad graczami korzystających z monitorów 60 Hz, ale na szczęście nie było jeszcze gry, w której producent sztucznie ogranicza wydajność dla „zrównania szans”.
Tylko ultrawide – innej opcji nie widzę
Swój pierwszy monitor w formacie 21:9 kupiłem na początku 2016 roku. Od pierwszego momentu, kiedy stanął na moim biurku, zostałem oczarowany. Na początku faktem, że kinowe hity wyświetlają się na nim bez żadnych czarnych pasów i w całości wypełniają wielką – jak mi się wtedy zdawało – matrycę. W następnej kolejności odkryłem zalety pracy z 3 okienkami otwartymi obok siebie w jednym czasie. Najmniejsze wrażenie zrobiło na mnie granie w UWHD. Było z tym kilka problemów, najczęściej z przerywnikami filmowymi, nawet tymi renderowanymi w czasie rzeczywistym na silniku gry. Otóż odpalały się one w 16:9. Rozwiązaniem okazały się różnego rodzaju fixy. Nie działały one jednak w każdym tytule. W kilku innych produkcjach problemem okazywał się również rozjechany interfejs. Jednak ogólnie rzecz biorąc, byłem zachwycony nowymi proporcjami. Szybko pojawiła się u mnie myśl, że już nigdy się z nimi nie rozstanę.
Po jakimś czasie kupiłem mały, tani i prosty monitor Full-HD. Zacząłem korzystać z niego jako dodatkowego wyświetlacza. Głównie po to, aby oglądać filmiki na YouTubie podczas pracy… znaczy się poszerzyć obszar roboczy i pracować jeszcze efektywniej. To był strzał w dziesiątkę. Możliwość otworzenia dodatkowych 2 okienek okazała się bardzo przydatna. Pod koniec 2020 roku wymieniłem swój główny ekran na coś jeszcze większego. Przejście z 2560x1080 na 3440x1440 wyeliminowało jedną z największych bolączek niejednego wyświetlacza 21:9. Mam tu na myśli stosunkową małą wysokość, a przez to potrzebę częstego scrollowania. Przy 34 calach i 1440 pikselach w pionie jest z tym już znacznie lepiej.
Wyższa rozdziałka pozwoliła mi na nowo odkryć gaming. Zasięg widzenia w Anno 1800 i Wasteland 3 powoduje teraz opad szczęki. Szkoda tylko, że w części gier nadal trzeba korzystać z hex ediotora, aby zdjąć czarne pasy z cutscenek. Obecnie nie wyobrażam sobie, że kiedykolwiek będę potrzebował jeszcze większego/lepszego monitora. Myślę, że dobiłem do swojego maksimum, które mogę wykorzystać i zmieścić na biurku. Jedyne, czego teraz potrzebuję to RTX 3080, który pozwoli mi cieszyć się grami w UWQHD z 60 fps.
Mateusz Ługowik
Monitory ultrapanoramiczne posiadają zdecydowanie więcej zalet niż wad. Nie jest więc dziwne, że w przeciągu zaledwie kilku lat stały się tak popularne zarówno pośród graczy, jak i dla pracowników na home office. Wyższy koszt monitora jest względny, ponieważ tak jak wspomniałem już wcześniej, w kwocie do 2000 zł otrzymamy naprawdę świetny ekran. Jest to kwestia osobistych preferencji aniżeli wyboru czegoś lepszego. Obie opisywane w tym artykule opcje mają swoje mocne i słabe strony. Wy musicie się tylko ulokować ze swoimi wymaganiami w jednym z obozów.
21:9 + 16:9 = wyższa szkoła matematyki?
Na przestrzeni lat testowałem sporo różnych monitorów w bardzo wielu konfiguracjach. I choć jestem totalnie zakochany w ekranach ultrawide, to czasami czuję silną potrzebę „wywalenia” czegoś na drugi monitor. Dlatego obecnie, zarówno w domu jak i w redakcji mam po dwa panele Full HD. To dość korzystny układ do pracy i zabawy, ale gdybym miał opisać wymarzony ideał, to byłoby nim połączenie 34 calowego ultrawide’a z umieszonym nad nim panelem 16:9 (a co, jak szaleć to szaleć – myślałem też o dwóch ekranach 21:9, ale to już zdecydowanie overkill).
Problemem z graniem w rozdzielczości 3440x1440 będzie zawsze wydajność. Stałe 60 FPS z ray tracingiem na ultra widziałem jedynie po podłączeniu monitora 21:9 do redakcyjnego kompa z prockiem AMD Ryzen 9 5900X, grafą GeForce RTX 3080 Palit GameRock i 32 GB RAM. Inwestując w ultrapanoramę trzeba mieć ZAWSZE na uwadze, że do grania na wysokich detalach będzie potrzebna bardzo mocna maszyna.
Michał Ostiak
ZASTRZEŻENIE
Firma GRY-OnLine S.A. otrzymuje prowizję od wybranych sklepów, których oferty prezentowane są powyżej. Dołożyliśmy jednak wszelkich starań, żeby wybrać tylko ciekawe promocje – przede wszystkim chcemy publikować najlepsze oferty na sprzęt, gadżety i gry.