Gry stają się lekturami szkolnymi i to najwyższy czas!
Właśnie się dowiedzieliśmy, że This War of Mine stało się lekturą nieobowiązkową dla uczniów szkół średnich. To pierwsza jaskółka, która może być jedynie elementem gry wyborczej, ale i tak jest ruchem w dobrą stronę.
Naprawdę dawno temu zrozumiałem, że lubię czytać i pisać. Dlatego lekcje języka polskiego zajmowały sporą część mojej uwagi w szkole średniej. Czytałem wtedy dużo, nawet bardzo dużo, a mimo to czułem, że wybór szkolnej lektury jest… słaby. Nie chodzi o to, że są to złe książki. Tacy Chłopi czy Nieboska komedia to świetne utwory. Kompletnie jednak zawodzą w kontekście tego, co uważam za najważniejszy element lekcji polskiego.
Możecie się ze mną nie zgodzić, ale według mnie literatura to po prostu myśl, a historia literatury to historia myśli ludzkiej. Książki są nośnikiem naszych refleksji i uczuć, a dyskutując o danej powieści albo interpretując wiersz, uczymy się myśleć. Lekcje języka polskiego powinny w moim odczuciu uczyć poszukiwania sensu, po drodze pozwalając ukształtować nasze postawy i dając wyobrażenie o tym, jak myśleli inni.
Myśli dzisiejsze i niedzisiejsze
Literatura w takim ujęciu jest rodzajem rezerwuaru tematów do dyskusji i przemyśleń. Problem polega na tym, że kiedy uczeń szkoły średniej w 2005 roku (ja wtedy chodziłem do liceum, a od tego czasu świat poszedł naprzód jeszcze kilka kroków) czyta Dziady, natyka się na potężną barierę. Mickiewicz pisał o świecie, który już nie istnieje. Jego ówczesne myśli i uczucia są bardzo trudne do zrozumienia. Nie pobudzały mnie do myślenia, bo nie mogłem się z nimi zgodzić lub nie zgodzić. „Aha, Adaś, zaborcy cię zdenerwowali? No rozumiem, bywa”.
Dziś jako bardziej dojrzały człowiek potrafię lepiej to zrozumieć, wczuć się w przeżycia wieszcza, zrozumieć jego złożone formy. Dziś pewnie mógłbym dyskutować, ale wtedy zwyczajnie traciłem zainteresowanie. A wydaje mi się, że i tak należałem do wąskiego grona uczniów najbardziej zainteresowanych literaturą.
Nie twierdzę, że w spisie szkolnej lektury powinno całkiem zabraknąć tekstów historycznych. One także mają znaczenie. Potrzebne są jednak również dzieła współczesne i nie jest najważniejsze, czy będą to gry, komiksy, seriale, powieści czy piosenki. Ważne, żeby były to nośniki dzisiejszej myśli. Tego, co młodych ludzi dotyczy osobiście. Dzięki temu będą mogli zrozumieć, dlaczego można pasjonować się sztuką, dyskutować o niej, szukać w niej sensu i nadawać jej własny.
CO DEWELOPER MIAŁ NA MYŚLI?
Osobiście uważam, że nigdy nie miało znaczenia to, co autor miał na myśli, tworząc. Zawsze było ważne to, o czym myśli odbiorca, doświadczając danego dzieła. A Wy – co na ten temat sądzicie? Napiszcie o tym w komentarzach.
Czy gry nadają się na lektury szkolne?
Zdecydowana większość gier nie, ale istnieją pozycje, które poruszają ważne tematy i potrafią pobudzić do dyskusji. Gone Home, Rime, Oxenfree, The Wolf Among Us, Inside. Na podstawie takich dzieł możemy mówić o wykluczeniu, stracie, odkupieniu, zagrożeniach dla świata stwarzanych przez naszą cywilizację. Takich przykładów można znaleźć wiele.
Gry mają tę dodatkową zaletę, że choć często niosą te same treści co literatura sprzed setek lat, robią to w nowoczesny sposób, łatwiejszy do przyswojenia przez współczesnego odbiorcę. Treny Kochanowskiego i Rime opowiadają o tym samym, ale szanse na to, że ten drugi utwór dotrze do współczesnych nastolatków, są zdecydowanie większe właśnie ze względu na formę.
Lubię gry i cieszę się, że to one zostały w symbolicznej na razie postaci włączone do spisu lektury. Tak naprawdę raduje mnie jednak każdy ruch w kierunku odmłodzenia szkolnego kanonu. Wolę w przyszłości spotykać się z młodymi ludźmi, którzy nie mają pojęcia, kim był Słowacki, ale udało się w nich rozbudzić pasję do bardzo szeroko pojętej sztuki narracyjnej, niż z takimi, dla których słowo literatura jest synonimem nudy. Z tymi pierwszymi na pewno prędzej znajdę temat do rozmowy.