Gry nauczyły mnie, że koty są lepsze od związków
Dziś Walentynki, nie ma więc lepszego tematu niż koty. A wydane w ciągu ostatnich miesięcy gry - Assassin’s Creed: Valhalla czy Spider-Man: Miles Morales - stanowią ostateczny argument za tym, że koty lepsze są również od związków.
Czas wolny w 2021 roku spędziłam w dużej mierze na kanapie z Eivor. W przerwach – z Milesem. Ewentualnie na fotelu z Marianną. Assassin’s Creed: Valhallę, Spider-Mana: Milesa Moralesa i The Medium łączy obecność kotów – nie ukrywam, że to moje podstawowe kryterium wyboru tytułów (właśnie dlatego w następnej kolejności zabieram się za Control, a gdy wreszcie nadejdzie czas, nie ominę Straya). Trochę im to zajęło, ale deweloperzy ewidentnie wreszcie zaczęli doceniać wartość kociej obecności w grach. I docenili tak bardzo, że relacje z mruczącymi futrzakami wydają się być czasem głębsze niż z bliskimi ludźmi.
Wcale mi to nie przeszkadza.
14 lutego to ważny dzień – ponad wszelką wątpliwość radosny, wyczekiwany, związany z pozytywnymi emocjami i ukochaną istotą. Powód do świętowania! A to dlatego, że od dziś zostały trzy dni do polskiego Dnia Kota.
Powiedzcie – czy kot kiedyś Was zawiódł? Czy powiedział coś niemiłego? Nie zgasił po sobie światła w łazience? Nie. Relacja z kotem oparta jest na jasnych, wypracowanych zasadach: Wy karmicie, sprzątacie kuwetę i głaszczecie, kiedy jest to wymagane. W zamian otrzymujecie pozwolenie na karmienie, sprzątanie kuwety i głaskanie, kiedy jest to wymagane. Głębia i dojrzałość tej relacji wydaje się niezaprzeczalna.
Jak więc na tle związków międzyludzkich wygląda ona w wydanych ostatnio kocich grach – Valhalli i Milesie Moralesie?
Drama jak w Modzie na sukces
Romanse. W Assassin’s Creed: Valhalli trwałe więzi mamy i z kotami, i z ludźmi (i jeszcze z Tymi Drugimi Czworonogami, ale to nie to samo). Poradnikowe strony dotyczące scen miłosnych czy romansów są zawsze tymi najpopularniejszymi – i w przypadku najnowszego „Asasyna” ja tego totalnie nie rozumiem.
Oto jak wygląda związek wikinga z wikingiem według Ubisoftu: podkochujecie się w żonie swojego przyszywanego brata. Z wzajemnością. Pewnego dnia w trakcie spaceru w końcu lądujecie w krzakach. Tu jest jeszcze w miarę ekscytująco (przynajmniej „na papierze”). Ustalacie, że chyba pora w takim razie na związek, a poza tym brata nigdy nie ma, to się nie zorientuje, mimo że w sumie mieszkacie wszyscy pod jednym dachem.
Kochacie się i już po kilku dniach tworzycie związek właściwy wielu małżeństwom z 30-letnim stażem – rozmawiacie wyłącznie o pracy, całujecie się sporadycznie, bo ona nigdy nie wychodzi z inicjatywą, a Wam szkoda na to czasu i w sumie po co – to przecież ciągle to samo. Pożycie też już nie jest takie jak za pierwszym razem – rutynowy loading. Nawet popatrzeć nie ma na co, bo ktoś ciągle gasi światło. Chcielibyście z nią zerwać, ale nie możecie, no bo przecież mieszkacie razem i trochę głupio. A poza tym, niech to szlag, to przecież żona Waszego brata, nie wypada zrywać! W poszukiwaniu wrażeń romansujecie na prawo i lewo, ale zawsze kończy się to tak samo – nudą. Praktycznie nie ma Was w domu. Wpadacie tam tylko odebrać awizo, przebrać się, przespać samotnie w łóżku albo poimprezować ze znajomymi.
Tymczasem koty... Koty możecie przytulać, głaskać oraz brać na ręce, a za każdym razem cieszycie się, jakbyście to robili po raz pierwszy. Podróżujecie z nimi, otaczacie je opieką, osłaniając własnym ciałem, kiedy wypływacie wspólnie na wodne wojaże. A one dzielnie, z nonszalancją, pośród płonących strzał chillują sobie po prostu na łodzi, kiedy Wy ledwo uchodzicie z życiem oblani olejem i podpaleni. Dzielnie czekają i towarzyszą.
Żadnej dramy, żadnych skomplikowanych relacji. Żadnego zawodu, rutyny czy nudy. 140 godzin później nadal z zachwytem patrzycie, jak Wasz kot myje sobie pyszczek, i nie trzeba Wam do szczęścia niczego więcej.
Zawsze przy Tobie
Nie inaczej jest w Milesie Moralesie. Relacje damsko-męskie są tam raczej czysto platoniczne, a jeśli już głębsze, to tak skomplikowane i obarczone różnymi nieprzyjemnościami, że lepiej nie mówić. Trudno powiedzieć więcej, nie spoilując fabuły. Uwierzcie mi jednak na słowo – prawdziwych romansów, to tam nie ma. Ale na co to komu, kiedy są koty?
Koty możecie ratować niczym rycerz na białym koniu. Takie, owakie – rude, czarne. Możecie też oczywiście je głaskać. A jak już poradzicie sobie z głównym wątkiem fabularnym, wpakujecie mruczka do plecaka i będziecie mogli chodzić z nim na spacery, pacyfikować zbirów, robić fikołki w powietrzu, chodzić po ścianach, jeździć na dachach policyjnych samochodów. I on Was nie opuści. A jego miauczenie w trakcie skradania wcale Was nie zdradzi.
Nie wypadnie też z plecaka, bo to Spider-Cat – grawitacja go nie dotyczy. Będzie pilnować własnego interesu i jak na prawdziwego słodziaka przystało – myć sobie pyszczek albo łapać spadające płatki śniegu. Czasem też pacnie Was po głowie z czułością. A niech Was ktoś spróbuje zaatakować, to nawet da intruzowi w ryj. Kot zagwarantuje Wam również przestrzeń – po eksploracji pełnej wrażeń zniknie, byście mieli trochę czasu tylko dla siebie. Tak dla równowagi. Czy to nie towarzysz idealny?!
Gier stanowiących argument na korzyść kotów względem związków z ludźmi na pewno znaleźlibyście więcej – ja jednak wybrałam dwie powyższe, ponieważ zostały wydane niedawno, obecność kotów jest w nich wyraźna, no i spędziłam z nimi przełom 2020/2021. Zapytacie, co z The Medium – ano Marianna nie wikła się w żadną relację romantyczną, nie spełnia więc wymogów formalnych, by znaleźć się w tym zestawieniu.
Wniosek jest zatem prosty: koty są najlepsze i wygrywają dzisiejszy konkurs, który sama sobie ogłosiłam! Na wypadek, gdyby część z Was nadal miała wątpliwości, to Wam to rozrysuję.
Koty w grach | Związki w grach | |
Brak dramy | 1 | 0 |
Słodki pyszczek | 1 | 0 |
Słodkie łapki | 1 | 0 |
Nie zawodzą | 1 | 0 |
Można głaskać | 1 | 0 |
Brak rutyny | 1 | 0 |
Suma | 6 | 0 |
I rest my case.
O AUTORCE
Nie będę tego ukrywać: uznaję wyższość kotów nie tylko nad związkami, ale i nad psami. Ewidentny wzrost obecności kotów w grach uważam więc za najlepsze, co przytrafiło się gamingowi od czasów The Sims 2 – to oczywiste. Interesują mnie tylko koty. Tylko łapki. Tylko pyszczki.