Dysk Xbox Series S zrobi na Tobie wrażenie... no chyba że masz PC
Nowa generacja konsol obiecywała różne rzeczy, a jedną z nich były superszybkie dyski SSD, które miały potężnie przyspieszyć ogólną pracę urządzeń. Ja mam już konsolę nowego pokolenia w domu i potwierdzam, jest szybko… zupełnie jak na pececie.
Już nie pamiętam, kiedy kupiłem swój pierwszy dysk SSD. Pamiętam jednak, że to był zakup, który zrobił ogromną różnicę. Komputer włączał się szybko, szybko był gotowy do pracy. Nagle, ładując mecz w World of Warships, trafiałem na mapę wcześniej niż inni i musiałem czekać. Świetne uczucie.
Obecnie mam już trzy takie dyski w obudowie. To po prostu jest codzienność. Pewnie jakbym je zastąpił HDD, to bym zauważył różnicę, ale już tego nie odczuwam jako nowej jakości. I teraz podłączam nową konsolę i nakarmiony obietnicami czekam, czekam, czekam – o, gra się włączyła. To ma być szybko? To jest przecież normalnie. Nic niezwykłego.
Fakt, funkcja włączenia gry od momentu, w którym przerwaliśmy wcześniej, jest fajna. To rzeczywiścice coś szybkiego. Na komputerze nie jest tak fajnie. Musiałbym po prostu zostawić grę zminimalizowaną, żeby móc do niej wrócić równie szybko. Czasem tak robię, ale na Xboksie jest wygodniej. Same czasy ładowania gier czy lokacji w nich są jednak – po prostu – takie jak na pececie.
Istnieją jednak ludzie, którzy będą zachwyceni. Odwołam się do pomiarów, które wykonał Michał Mańka do jednej z naszych recenzji. Na PlayStation 5 pewna gra ładowała się 17 sekund, podczas gdy bardzo podobna gra na PlayStation 4 Pro potrzebowała minuty i 40 sekund. Powiem szczerze, że gdyby na moim pececie gra się ładowała minutę i 40 sekund, to prawdopodobnie zastanawiałbym się już, czy się wszystko nie zawiesiło.
Pod tym względem konsole robią więc wielki skok, ale tylko w stosunku do swoich poprzedniczek z 2013 roku.
Mały, ładny i działa
Większy tekst o Xboksie Series S jeszcze napiszę, ale już teraz po paru dniach mogę powiedzieć, że to fajny kawałek hardware’u. Za cenę karty graficznej albo konsoli poprzedniego pokolenia dostajemy bardzo mały, bardzo cichy, wygodny w obsłudze sprzęcik, który radzi sobie z grami (jak dobrze, to jeszcze jest kwestia do ustalenia). Mam wciąż wątpliwości, czy Microsoft dobrze zrobił, wiążąc u szyi tej generacji taki kamień, ale samo urządzenie zrobiło na mnie bardzo dobre pierwsze wrażenie.
ZAPISZ SIĘ DO NEWSLETTERA
Jeśli spodobał Ci się ten tekst i chcesz otrzymywać kolejne felietony przed wszystkimi, zapisz się do naszego newslettera.