Zdjęcia z planu 2. sezonu Pierścieni Władzy wyjaśniają największy cliffhanger 1. serii
Wydawać by się mogło, że w serialowym Władcy Pierścieni twórcy postanowili zabić ważną dla historii postać. Teraz już wiemy, że powróci ona w drugim sezonie.
Uwaga! Tekst zawiera spoilery związane z serialem Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy.
Różnice względem materiału źródłowego nie są niczym nowym w przypadku filmowych i serialowych adaptacji. Jednak co w przypadku, gdy twórcy decydują się na wprowadzenie istotnych zmian, które mogą wpłynąć na dalszy odbiór produkcji?
Aż do teraz widzowie niezaznajomieni z twórczością J.R.R. Tolkiena mogli sądzić, że grany przez Maxima Baldry’ego Isildur zginął. Pokazana w Pierścieniach Władzy sekwencja z jego udziałem była o tyle dziwna, że bohater ten miał przecież odegrać istotną rolę w dalszych wydarzeniach. Wszak to właśnie on odpowiadał za pozbawienie Saurona mocy, co mogliśmy zobaczyć między innymi w początkowych scenach trylogii Petera Jacksona.
Teraz jednak mamy pewność, że Isildur nie zginął i powróci w drugim sezonie. Na łamach portalu Redanian Intelligence pojawiło się bowiem zdjęcie, na którym widać, że bohater ten ma się dobrze. Zakulisowa fotografia pokazuje graną przez Maxima Baldy’ego postać w towarzystwie kobiety, w którą wciela się Nia Towle.
Na razie nie wiadomo, kogo zagra wyżej wspomniana aktorka. Serwis Redanian Intelligence sugeruje jednak, że może to być przyszła żona Isildura.
Na tę chwilę data premiery drugiego sezonu Pierścieni Władzy pozostaje wielką tajemnicą. Wiemy tylko, że prace nad nim już się rozpoczęły. Miejmy jednak nadzieję, że jakość nowej serii ze świata Władcy Pierścieni będzie lepsza w porównaniu z pierwszym sezonem. Pomimo osiągnięcia całkiem sporego wyniku oglądalności, okazało się, że większość widzów nie dokończyła serialu.
Jeśli jeszcze nie mieliście okazji obejrzeć Władcy Pierścieni: Pierścieni Władzy, to przypominamy, że serial dostępny jest na platformie streamingowej Amazon Prime Video.
Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!