autor: Bartosz Świątek
Zapomnijcie o e-sporcie na Igrzyskach Olimpijskich
Thomas Bach – szef Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego (MKOL) – nie pozostawia żadnych wątpliwości: e-sport nie będzie dyscypliną olimpijską. Argumentacja dla tej decyzji może wzbudzić kontrowersje pośród graczy.
Niedawno – pomiędzy 18 sierpnia a 2 września – odbyły się tzw. Igrzyska Azjatyckie. W programie tej imprezy znalazły się zmagania e-sportowe, ciesząc się przy tym niemałą popularnością – transmisję obejrzało 320 mln osób. W związku z zaistniałą sytuacją pojawiły się pytania o to, czy na podobny obrót sprawy możemy liczyć w przypadku Igrzysk Olimpijskich – zwołano nawet specjalne forum e-sportowe, które odbyło się w kwaterze MKOL w szwajcarskim Lausanne. Niestety, rezultaty tych rozmów są rozczarowujące dla miłośników e-sportu, czy graczy w ogóle. Szef MKOL – Thomas Bach – nie pozostawia najmniejszych wątpliwości: e-sport nie będzie dyscypliną na największej imprezie sportowej na świecie. Dlaczego? Przez… zabijanie.
Nie możemy mieć w programie olimpijskim gry promującej przemoc lub dyskryminację. To tak zwane gry w zabijanie. Z naszego punktu widzenia są one sprzeczne z wartościami olimpijskimi i dlatego nie można ich zaakceptować – powiedział Bach w wywiadzie dla agencji Associated Press.
Co ciekawe, szef MKOL jest byłym sportowcem, zdobywającym niegdyś medale w… szermierce. Jego zdaniem jednak, pomiędzy jednym a drugim istnieje zasadnicza różnica.
Oczywiście każdy sport walki ma swój początek w prawdziwych starciach pomiędzy ludźmi. Ale sport wyraża to w cywilizowany sposób. Jeśli istnieją gry, w których chodzi o zabicie kogoś, to nie można ich dostosować do naszych wartości olimpijskich – przekonywał Thomas Bach.
Z pewnego punktu widzenia można zrozumieć argumenty szefa MKOL – Igrzyska Olimpijskie są imprezą o charakterystycznym rodowodzie, którego częścią są pewne ideały i podejście do rywalizacji sportowej. Z drugiej jednak strony… wzniosłe wartości nie powstrzymały MKOL-u przed zorganizowaniem igrzysk w oskarżanych o łamanie praw człowieka Chinach (Pekin, 2008 rok) oraz prowadzącej agresywną, ekspansywną politykę Rosji (Soczi w 2014 r. – przed wojną na Ukrainie, ale kilka lat po agresji na Gruzję).
Warto też odnotować, że dostosowanie gry takiej jak PUBG czy CS:GO do wymagań Thomasa Bacha jest wyłącznie kwestią stworzenia prostej nakładki, dzięki której mundur zostałby zastąpiony strojem reprezentacyjnym, a Kałasznikow karabinkiem do paint balla. Dzięki temu można niemal kompletnie wyeliminować wszelkie aluzje do wojny i zabijania, czyli zrobić dokładnie to samo, co stępiony szpic szpady i strój ochronny czynią w przypadku szermierki (pomijam oczywistą kwestię bezpieczeństwa – z tym w przypadku e-sportu problemu nie ma w ogóle). Nie wspominając już o tym, że nie brakuje nastawionych na rywalizację produkcji, w których przemocy po prostu nie uświadczymy (np. Rocket League, FIFA, Hearthstone). O co więc tak naprawdę chodzi? Sądzę, że o to, o co zwykle – ignorancję i uprzedzenia. A Wy jak myślicie?