YouTube automatycznie cenzurował frazy niewygodne dla chińskiego rządu
Z platformy YouTube zaczęły znikać niektóre komentarze, które w sposób krytyczny odnosiły się do chińskiego rządu. Dziwi to tym bardziej, że w Chinach usługa i tak jest niedostępna.
YouTube od dłuższego czasu z obraźliwymi komentarzami pod filmami walczy już nie poprzez moderatorów, a przez zestaw filtrów wyłapujących określone słowa lub frazy. Użytkownicy platformy podejrzewają jednak, że działania te są umotywowane politycznie, gdyż od niedawna automatycznie (w ciągu 15 sekund lub mniej) usuwane są komentarze krytyczne wobec chińskiego rządu. Używanie zwrotów “komunistyczni bandyci” oraz “partia 50 centów” (termin odnoszący się do tego, jakoby partia rządząca płaciła 50 chińskich „centów” za komentarz przychylny polityce kraju) powoduje, że wypowiedzi internautów są usuwane niemal natychmiast po ich opublikowaniu.
Rzecznik prasowy YouTube odpowiadając na te zarzuty stwierdził, że musiał wystąpić błąd i ktoś przypadkowo dodał wyżej wymienione słowa do systemu filtrów. Usłyszeliśmy też zapewnienie, że nie jest to zmiana polityki platformy na prochińską i zostanie w tej sprawie przeprowadzone dochodzenie wewnątrz firmy.
Takie działania budzą niesmak opinii publicznej, szczególnie że w Chinach YouTube i tak nie jest dostępny, dziwi więc próba moderacji takich treści dla zachodniego odbiorcy.
Romans z Chinami
Google znajduje się pod czujnym okiem wielu internautów oraz serwisów internetowych od jakiegoś czasu, bowiem już wcześniejsze działania amerykańskiego giganta wskazywały, że nie chce się narażać rządowi Xi Jinpinga. W październiku zeszłego roku użytkownicy donosili na forum Google o problemach ze znikaniem ich komentarzy. Gdy w 2018 roku wyciekły informacje, że gigant z Mountain View tworzy specjalną przeglądarkę internetową o nazwie Dragonfly (która ostatecznie nie ujrzała światła dziennego), zgodną z cenzurą obowiązującą w Chinach, nie brakowało komentarzy, że Amerykanie chcą wkraść się w łaski komunistycznego rządu, aby rozszerzyć swoją działalność o jeden z największych rynków na świecie. Od tego momentu nasiliły się opinie, że kosztem wolności słowa i moralności Google próbuje zmaksymalizować swoje zyski.