autor: Artur Falkowski
Wirtualne postacie torturowane dla potrzeb nauki
Naukowcy poszukując informacji dotyczących tego, jak bardzo świat wirtualny wpływa na nasze rzeczywiste zachowanie, przeprowadzili eksperyment, w którym badani zmuszani zostali do poddawania elektrowstrząsom bezbronnej kobiety. Emocje były olbrzymie, pomimo tego, że owa kobieta była tylko konstruktem stworzonym przez komputer.
Naukowcy poszukując informacji dotyczących tego, jak bardzo świat wirtualny wpływa na nasze rzeczywiste zachowanie, przeprowadzili eksperyment, w którym badani zmuszani zostali do poddawania elektrowstrząsom bezbronnej kobiety. Emocje były olbrzymie, pomimo tego, że owa kobieta była tylko konstruktem stworzonym przez komputer.
Dla osób, które choć trochę liznęły psychologii, kontrowersyjny eksperyment przeprowadzony w latach sześćdziesiątych dwudziestego wieku przez Stanleya Milgrama jest doskonale znany. Celem badania było sprawdzenie ślepego posłuszeństwa wobec władzy i określenie, czy autorytet prowadzącego eksperyment profesora wystarczy, by ochotnicy poddali obcą osobę elektrowstrząsom, posuwając się nawet do zaaplikowania niemal śmiertelnego napięcia. Jak się okazało, większość badanych posłusznie wypełniła zalecenia prowadzącego. Wszystko było zakamuflowane pod pozorem badania nad procesem uczenia, w którym uczestnicy eksperymentu wcielali się w rolę nauczycieli, a elektrowstrząsy miały być karą dla „ucznia” za nieprawidłową odpowiedź. Oczywiście nikt w rzeczywistości nikogo prądem nie raził, a osoba poddawana „procesowi uczenia” w rzeczywistości była aktorem. Poddani badaniu ludzie jednak o tym nie wiedzieli.
Minęło sporo lat i ten sam eksperyment został wykorzystany do innego celu. Przeprowadził go brytyjski uczony Mel Slater. Przebieg był niemal identyczny w stosunku do badania Milgrama. Podstawowa różnica dotyczyła jednak samej osoby „ucznia”. Tym razem była to cyfrowa kobieta, którą uczestnicy eksperymentu mogli oglądać za pomocą okularów do wirtualnej rzeczywistości. Od razu mogli zauważyć, że nie mają do czynienia z rzeczywistą osobą.
Badani zasiadali w pustym pomieszczeniu przy stoliku, na którym znajdowała się maszyna do kontrolowania elektrowstrząsów aplikowanych „uczennicy”. Wyposażona była w pokrętło do regulacji napięcia oraz przycisk aktywujący. Obok biurka siedział przeprowadzający eksperyment. Wirtualna kobieta musiała „uczyć” się par wyrazów. W przypadku udzielenia niepoprawnej odpowiedzi, „nauczyciel” musiał karać ją prądem. Ta natomiast reagowała okrzykami bólu i prośbami o zaprzestanie eksperymentu. Po zaaplikowaniu najwyższej dawki kobieta „traciła przytomność”, a kontakt się urywał.
Rezultaty były niezwykle ciekawe. Chociaż wszyscy doskonale wiedzieli, że nie mają do czynienia z żywym człowiekiem, przeżywali prawdziwe rozterki i emocje. Nadmiernie się pocili, co jest typowe w sytuacjach stresowych. Ich serce z początku spokojne, pod koniec eksperymentu waliło jak oszalałe. Niektórzy przed zaaplikowaniem najwyższych dawek dawali kobiecie dłuższy niż normalnie czas do namysłu albo powtarzali pytania, pragnąć jej pomóc. Inni zrezygnowali z kontynuowania eksperymentu. Jeden z uczestników po tym, gdy wirtualna postać straciła przytomność, wciąż wykrzykiwał „halo, halo”, a kiedy nie uzyskał odpowiedzi, mocno zaniepokojony zwrócił się do przeprowadzającego eksperyment, mówiąc: „ona nie odpowiada”.
Większość poddanych badaniu była zaskoczona swoją reakcją. Niektórzy przyznawali, że wciąż sobie powtarzali: „to się nie dzieje naprawdę”.
Opisany eksperyment dowiódł, że granica pomiędzy światem rzeczywistym a wirtualnym nie jest zawsze tak silna i łatwo zauważalna, jak nam się wydaje i choć możemy mieć świadomość, że wydarzenia na ekranach telewizora/monitora nie dzieją się naprawdę, nasze emocje są jak najbardziej prawdziwe.