autor: Szymon Liebert
Więcej informacji o problemach Demigod
Wczoraj opisywaliśmy problematyczny start Demigod. Dziś dostępne są kolejne informacje, wskazujące na kilka ciekawych rzeczy. Wyjaśnień udzielił oczywiście szef firmy Stardock, czyli Brad Wardell, który regularnie przekazuje aktualne doniesienia na temat walki twórców z kłopotami, uniemożliwiającymi zabawę legalnym posiadaczom gry. Podobno najpoważniejsze problemy zostały już wyeliminowane.
Wczoraj opisywaliśmy problematyczny start Demigod. Dziś dostępne są kolejne informacje, wskazujące na kilka ciekawych rzeczy. Wyjaśnień udzielił oczywiście szef firmy Stardock, czyli Brad Wardell, który regularnie przekazuje aktualne doniesienia na temat walki twórców z kłopotami, uniemożliwiającymi zabawę legalnym posiadaczom gry. Podobno najpoważniejsze problemy zostały już wyeliminowane.
Autor zapewnia, że kłopoty z serwerami zostały rozwiązane, a przynajmniej w dużym stopniu ograniczone. Udało się tego dokonać dzięki tytanicznej pracy ekipy i stworzeniu specjalnych serwerów przeznaczonych dla posiadaczy najnowszej, legalnej wersji gry (twórcy są w stanie to sprawdzić). Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami piraci odsyłani są więc na wolniejsze, przeciążone serwery.
Według słów Wardella obecnie wielu graczy bawi się w Demigod już bez problemów. Średnio w pojedynku bierze udział 4,7 uczestników. Prezes Stardocka postanowił wyjaśnić jednak kilka nieścisłości, które pojawiały się w artykułach komentujących sprawę. Przede wszystkim Wardell powiedział, że piraci nie mają dostępu do sieciowej rozgrywki w Demigod, gdyż każdy egzemplarz gry ma własny kod seryjny.
Co więc spowodowało problemy? Bardziej prozaiczne kwestie, czyli sam system sieciowy odpowiedzialny za informowanie o uaktualnieniach, obsługujący listę przyjaciół i tego typu elementy. Już wcześniej autor wyjaśnił, że technologia jest w stanie obsłużyć 50 tysięcy użytkowników jednocześnie. Tymczasem nielegalnych graczy, jak pisaliśmy wczoraj, w jednym momencie mogło być grubo ponad 100 tysięcy.
Wardell zauważa, że chociaż piraci są irytujący, to winę ponosi jego firma. Twórcy obliczając cały system, wzorowali się na swoim poprzednim dziele, czyli Sins of a Solar Empire, spodziewając się mniej więcej podobnego zainteresowania ze strony graczy. Gdyby więc w procesie produkcji zostały wzięte pod uwagę przykłady innych tego typu gier, nie byłoby problemu, bo opracowano by zupełnie inne rozwiązania.
Popełnione błędy i sporadyczne negatywne recenzje zapewne wpłyną na sprzedaż tytułu. Brad Wardell zapewnia jednak, że Stardock ostro pracuje nad grą i nie zamierza odpuszczać. Najważniejsze problemy zostały zażegnane i teraz ekipa zajmie się regularnymi poprawkami oraz uaktualnieniami. Wydaje się więc, że dostanie się do panteonu bogów i zmierzenie z graczami z całego świata nadal jest możliwe.