autor: Bartosz Świątek
Facebook i Twitter zarabiają na wkurzaniu ludzi? Tak uważa Walter Isaacson
Według amerykańskiego pisarza i biografisty Waltera Isaacsona – autora biografii Steve’a Jobsa – media społecznościowe specjalnie podkręcają emocje, by zarabiać na nich pieniądze.
W SKRÓCIE:
- zdaniem Waltera Isaacsona algorytmy działające na portalach społecznościowych zajmują się podkręcaniem emocji i wywoływaniem konfliktów;
- pisarz uważa, że platformy tego typu zarabiają na naszym gniewie i powinny wziąć odpowiedzialność za swoje działania.
Zdaniem Waltera Isaacsona – pisarza znanego m.in. ze stworzenia biografii legendarnego szefa i założyciela Apple, Steve’a Jobsa – media społecznościowe istnieją po to, by nas wkurzać (via Yahoo Finance). Odnotowuje on, że na platformach tego typu funkcjonują specjalne algorytmy, których celem jest podkręcanie emocji oraz doprowadzanie do konfliktów i portale powinny wziąć za to odpowiedzialność.
Miejsca takie jak Facebook i Twitter i inne mają algorytmy, które mają tendencję do zachęcania ludzi do wściekłości i przekazywania błędnych informacji. To jest coś, za co takie platformy powinny wziąć większą odpowiedzialność – powiedział pisarz.
Dlaczego odpowiedzialność ma spoczywać na Facebooku czy Twitterze? Wszystkiemu winny jest przyjęty przez te portale model biznesowy. W dalszej części wypowiedzi Walter Isaacson ilustruje sposób działania wspomnianych algorytmów funkcjonujących na platformach społecznościowych i to, jak są powiązane z zarabianiem pieniędzy.
Kiedy wchodzę na Facebooka, Twittera czy coś innego, to zawsze coś mi poleca. Jak tylko przeczytam kogoś, kto ma konkretną ideologię polityczną, to (portal - przyp. red.) próbuje mnie bardziej wkurzyć na kogoś, kogo opinie są jeszcze mocniejsze. Tego typu rzeczy pojawiają się wtedy, gdy masz model reklamowy z algorytmem bazującym na czymś, co nazywa się engagement (pol. zaangażowanie), ale tak naprawdę powinno się nazywać enragement (pol. oburzanie / wkurzanie) – powiedział pisarz.
Nie da się ukryć, że kłótnie na ogół ciągną się dłużej niż zgodne dyskusje, więc portale społecznościowe mają interes w tym, by podkręcać atmosferę. Oczywiście ostateczny wybór w kwestii tego, co napiszemy i jak się zachowamy należy do nas, więc zrzucanie całej winy na Facebooka i Twittera chyba nie jest do końca uczciwe.