Uwe Boll, twórca fatalnych ekranizacji gier, kończy filmową karierę
Niemiecki reżyser Uwe Boll poinformował, że kończy karierę filmową ze względu na nieopłacalność swoich projektów. W przeciągu ponad 15 lat stworzył on kilka ekranizacji gier, zazwyczaj fatalnie ocenianych przez krytyków.
Powszechnie wiadomo, że poza paroma wyjątkami ekranizacje gier wideo nie są kinem najwyższej jakości. Przeciętnie zagrane, kulejące fabularnie, zbyt polegające na komputerowych efektach – lista grzechów jest długa i zapewne minie sporo czasu, zanim takie adaptacje pozbędą się łatki obrazów niskich lotów. Ale jest jeden człowiek, który przerabianie gier na beznadziejne filmy wyniósł do miary sztuki. Uwe Boll za sprawą swoich tragicznych ekranizacji wyrobił sobie niemałą – choć niekoniecznie chlubną – renomę w branży rozrywkowej i jest często wymieniany jako jeden z najgorszych reżyserów świata. (Nie)stety, jego kariera powoli dobiega końca. Niemiec ogłosił w wywiadzie z serwisem Metro News, że tegoroczny Rampage: President Down to jego ostatni film.
Jako że filmy Uwe Bolla zazwyczaj spotykały się z, delikatnie mówiąc, chłodnym przyjęciem, Niemiec niemal od zawsze miał na pieńku z krytykami. Kulminacją tego konfliktu był incydent z 2006 roku, kiedy to podczas kręcenia Postala reżyser zaoferował pięciu recenzentom mecze bokserskie. Walki odbyły się w Hiszpanii oraz Kanadzie, a Niemiec wygrał każdą z nich. Nagrania z pojedynków miały zresztą pojawić się jako dodatek w pudełkowym wydaniu Postala.
Bynajmniej nie dlatego, że nagle zaczął brać sobie do serca słowa krytyków. Jak twierdzi Boll, branża umiera: „Nie możesz w niej zarobić, bo rynek płyt DVD i Blu-Ray w przeciągu ostatnich trzech lat zaliczył 80-procentowy spadek. Po prostu mnie na to nie stać”. Reżyser przyznał, że chętnie dalej kręciłby filmy, ale zwyczajnie mu się to nie opłaca. „Ludzie nigdy nie dawali mi pieniędzy na moje produkcje” - powiedział, przypominając jednocześnie, że od dekady sam je finansuje. Niemiec ma zamiar skupić się teraz na prowadzeniu biznesu, związanego z dystrybucją filmów, oraz swojej restauracji w Vancouver.
Boll nie byłby jednak sobą, gdyby nie wbił ostatniej szpilki w swoich krytyków. „Może teraz znajdą czas, by naprawdę obejrzeć moje produkcje z ostatnich dziesięciu lat, zaczynając od Postala. Wtedy zobaczą, że było to interesujące kino, sensowne i głośno mówiące na temat wielu spraw. Powinno się o nich dyskutować więcej” - powiedział. Dodatkowo pochwalił swoje dzieła, twierdząc, że w przeciwieństwie do wielu tytułów z głównego nurtu jego filmy niczego nie wymyślają i mówią o prawdziwych problemach.
Uwe Boll w trakcie swej trwającej ponad półtorej dekady kariery stworzył m.in. ekranizację Far Cry, Dungeon Siege, trzy części BloodRayne oraz Postala. Jego specyficznym opus magnum pozostaje jednak Alone in the Dark, często wymieniane jako najgorsza adaptacja gry wideo. Oprócz tego chciał także uzyskać prawa do Warcrafta oraz Metal Gear Solid, jednak twórcy tych marek nawet nie chcieli z nim rozmawiać. Cóż – jakość filmów na podstawie interaktywnej rozrywki na pewno wzrośnie wraz z odejściem Uwe Bolla z branży, ale trudno nie czuć w duchu smutku. Produkcje Niemca niemal zawsze dostarczały nam rozrywki najniższego sortu – to zazwyczaj dzieła tak spektakularnie fatalne, że oglądało się je z pewną fascynacją i podziwem. Żegnaj, słodki książę.
Zapraszamy Was do polubienia profilu Newsroomu na Facebooku. Znajdziecie tam nie tylko najciekawsze wiadomości, ale i szereg miłych dodatków.