autor: Kamil Zwijacz
Twórcy NBA 2K18 przesadzili z mikropłatnościami
Studio Visual Concepts i firma 2K Sports przesadziły z mikropłatnościami w grze NBA 2K18. W trybie dla jednego gracza są one praktycznie niezbędne, by odpowiednio ulepszyć postać i nabyć chociaż część z dostępnych elementów kosmetycznych.
Przed kilkoma dniami na rynku zadebiutowała gra NBA 2K18 – kolejna odsłona najpopularniejszej koszykarskiej serii. Produkcja ukazała się na konsolach Xbox One, PlayStation 4, Xbox 360, PlayStation 3 i Switch oraz komputerach osobistych. Z dostępnych w sieci recenzji wynika, że studio Visual Concepts po raz kolejny stworzyło świetną produkcję, ale nie wszystko jest super, gdyż okazało się, że zapakowano ją po brzeg mikropłatnościami.
Sytuację dobrze zobrazowano na forum Reddit, punktując poszczególne elementy związane z dodatkowymi płatnościami. W NBA 2K18, tak jak i we wcześniejszych odsłonach serii, występuje Virtual Currency, czyli wirtualna waluta umożliwiająca zakup rozmaitych rzeczy, głównie w trybie myCareer. W najnowszej części zdobywamy ją podczas zabawy, a następnie przeznaczamy na ulepszanie postaci i zakup elementów kosmetycznych, np. nowych fryzur. Na razie nie jest jeszcze źle, ale…
- ulepszania postaci,
- zmiany fryzury,
- robienia tatuaży,
- kupowania nowych animacji,
- strojów.
W nowej odsłonie twórcy poszli na całość. Przede wszystkim jest drogo. Na start dostajemy 6 tysięcy VC, co pozwala podnieść statystki postaci o dwa punkty. Następne ulepszenia tańsze nie są, a gra nie przyznaje ogromnych sum za wygrane spotkania. Fani obliczyli, że należy zwyciężyć – w najlepszym przypadku – w około 240 spotkaniach, by postać osiągnęła ogólny rating 86 punktów, czyli potrzeba na to mnóstwa czasu, setek godzin. Dodatkowo w ramach aplikacji mobilnej dostaje się dużo mniej pieniędzy niż wcześniej – w poprzedniej odsłonie można było zgarnąć nawet 1300-2200 VC dziennie, w porównaniu do 600 VC w NBA 2K18.
To jednak nie wszystko, gdyż jeżeli zechcecie w międzyczasie przeznaczać pieniądze na elementy kosmetyczne, to zapewne nigdy w pełni nie rozwiniecie swojego bohatera. Zmiana jednej fryzury potrafi bowiem kosztować i 1500 VC. Tatuaże możemy wykonywać dopiero po osiągnięciu 70. poziomu postaci (wcześniej dostępne jest tylko logo 2K Games), a później i tak należy się liczyć z kosztami rzędu 1000 VC. Podobnie sprawa ma się ze strojami i animacjami – najpierw trzeba wydać wirtualną walutę, by rozwinąć podopiecznego i coś odblokować, a później znowu wydać pieniądze na zakup np. wsadu Scottiego Pippena.
Oczywiście jest sposób, by przyśpieszyć żmudne zbieranie pieniędzy – wystarczy wydać prawdziwą kasę. Np. za niecałe 419 zł kupicie aż 450000 VC, co powinno Wam wystarczyć na wiele rzeczy. Oczywiście są też inne, tańsze pakiety, np. 75000 VC za 83,99 zł, który dość znacznie przyśpieszy rozwój postaci.
I tak to właśnie wygląda. Rzecz jasna nikt nikogo nie zmusza do zakupów, ale wygląda na to, że cały ten system nagród i rozwoju postaci został skonstruowany wyłącznie z myślą o mikropłatnościach, a przypominam, że NBA 2K18 nie jest grą free-to-play, lecz płatnym tytułem klasy AAA, za który na konsolach trzeba zapłacić około 250 zł (wersja pudełkowa, gdyż za edycję cyfrową należy dać ponad 300 zł) i około 180 zł na PC-tach.