Trzymanie się kanonu w Obi-Wanie Kenobim zaszkodziło historii? Scenarzysta komentuje
Obi-Wan Kenobi to serial, który opowiedział nieznane dotąd losy tytułowego mistrza Jedi. Proces tworzenia tej produkcji był jednak skomplikowany, o czym wspomina jeden ze scenarzystów.
Sześcioodcinkowy Obi-Wan Kenobi zadebiutował na platformie Disney+ kilka miesięcy temu. Nie była to produkcja idealna, co nie spodobało się fanom Gwiezdnych wojen.
Zwłaszcza finałowe odcinki prowadzące do spotkania Kenobiego z Darthem Vaderem na nieokreślonej planecie nie zostały zbyt przychylnie ocenione przez fanów. Również sposób prowadzenia opowieści w całym serialu był negatywnie odbierany przez miłośników tego kosmicznego uniwersum.
Kwestię problemów podczas pisania scenariusza poruszył w ostatnim wywiadzie dla portalu Gizmodo Andrew Stanton, odpowiedzialny za finałowe odcinki serialu (via The Direct).
To było jednocześnie błogosławieństwo i przekleństwo. Ekscytujesz się tym, że możesz napisać, iż Vader mówi to, a Kenobi tamto. Robisz wtedy pauzę i myślisz sobie: „Nie mogę uwierzyć, że płacą mi za to. Nie mogę uwierzyć, że te słowa mogą zostać wypowiedziane". Ale w pewnym momencie trzeba się zastanowić, czy to pasuje do kanonu. Jest to tak naprawdę słodko-gorzkie, ludzie dbają o detale. Jednak czasami to nie pozwala na opowiedzenie lepszej historii. Byłem bardzo mocno sfrustrowany, czułem, że są rzeczy, które nie sprzyjają opowieści.
Trzeba przyznać, że poniekąd Andrew Stanton ma rację. Kurczowe trzymanie się kanonu sprawiło, że serial musiał prowadzić do pewnych wydarzeń, które momentami nie wyglądały zbyt dobrze na ekranie. Dlatego też scenarzysta chwali w tym samym wywiadzie Andora, który według niego pozwala na większą swobodę.
Uwielbiam, gdy coś takiego jak Andor jest w bezpiecznym miejscu. Można robić, co się chce. Czułem jednak, że Joby Harold robił wszystko, co w jego mocy, żeby historia nie ucierpiała, a jednocześnie zadowoliła wszystkich, którzy chcą pilnować kanonu. Ostatecznie ma kilka momentów, z których jestem zadowolony.
Posiadanie poczucia ciągłości i przynależności do kanonu jest ważne w przypadku praktycznie każdego większego uniwersum. Niestety, ale czasami odbywa się to kosztem wolności twórczej osób odpowiedzialnych za daną produkcję.
Nie powinno więc dziwić, że Andor jest chwalony między innymi właśnie za to, że odrywa się nieco poza utarty w przeszłości schemat produkcji przynależących do świata Gwiezdnych wojen. Wydaje się jednak, że nie pomaga to ostatecznie samemu serialowi, który pomimo swojego wysokiego poziomu, nie należy do popularnych.
Może Cię zainteresować:
- James Earl Jones przeszedł na emeryturę jako głos Dartha Vadera w Star Wars
- Ewan McGregor prawie odrzucił rolę w Star Wars: „Byłem tak zarozumiały”
- Jak oglądać Star Wars? Kolejność chronologiczna