Reżyser The Last of Us wyjaśnia, dlaczego nie zdecydowano się pokazać kluczowej sceny w kontrowersyjnym odcinku
Reżyser serialu The Last of Us wyznał, dlaczego nie pokazano istotnej sceny związanej z historią Billa i Franka z trzeciego odcinka.
Uwaga! Tekst zawiera spoilery związane z serialem The Last of Us.
Trzeci odcinek serialu The Last of Us, zatytułowany Do ostatnich dni, diametralnie różni się od pozostałych. Jako jedyny epizod praktycznie w całości porzuca głównych bohaterów, aby skupić się na kimś innym. Przybliża historię dwóch kochanków – Billa i Franka, którzy rozpoczęli i zakończyli swoją miłość w apokaliptycznym świecie.
Trwający ponad godzinę odcinek skupia się prawie wyłącznie na męskim duecie, co w dużym stopniu podzieliło fanów. Pomimo tego epizod zyskał licznych entuzjastów, szczególnie wśród osób, które nie znały oryginalnej historii Billa, prezentowanej w adaptowanej grze studia Naughty Dog.
Po poznaniu tej wzruszającej opowieści miłosnej wielu widzów zaintrygował fakt, że filmowcy, po tym, jak bohaterowie odebrali sobie życie, nie zdecydowali się pokazać ciał Billa i Franka. Głos w tej sprawie zabrał reżyser odcinka – Peter Hoar. W wywiadzie dla Deadline wyznał, że podjęcie tej decyzji nie było łatwe, ale ostatecznie twórcy chcieli wyróżnić ten odcinek, nie zamieszczając w nim traumatyzującego widzów kadru. Podobnych nie brakuje przecież w całym serialu.
To zawsze było w scenariuszu, by nie pokazywać ich martwych ciał. To także coś, o czym rozmawialiśmy jako grupa na samym początku. To nie jest nieuzasadnione. Myślę, że Neil Druckmann powiedziałby, że świat The Last of Us jest bardzo brutalny. A w brutalnym świecie ludzie zostaną zranieni i doświadczą straszliwych urazów ciała i umysłu. Myślę, że Craig [Mazin] uznał, iż po prostu tego nie potrzebujemy. To nie było konieczne.
Pomimo sukcesu epizodu, w jednym z wcześniejszych wywiadów Craig Mazin wyznał, że drugi sezon produkcji nie zaprezentuje specjalnego odcinka podobnego do tego o Billu i Franku.
Serial The Last of Us dostępny jest na HBO Max.
Ten materiał nie jest artykułem sponsorowanym. Jego treść jest autorska i powstała bez wpływów z zewnątrz. Część odnośników w materiale to linki afiliacyjne. Klikając w nie, nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!