autor: Mariusz Klamra
Tanio już było, czyli niechlubny rekord Cenegi
Przyzwyczailiśmy się do tego, że w Polsce gry kosztują mniej niż w Europie Zachodniej i USA. W końcu porównując zarobki Polaka i Amerykanina, czyli tak zwaną siłę nabywczą, i tak gry są u nas bardzo drogie. Niestety wygląda na to, że ceny gier już nie będą spadać, a wręcz odwrotnie – zaczyna robić się coraz drożej.
Przyzwyczailiśmy się do tego, że w Polsce gry kosztują mniej niż w Europie Zachodniej i USA. W końcu porównując zarobki Polaka i Amerykanina, czyli tak zwaną siłę nabywczą, i tak gry są u nas bardzo drogie. Niestety wygląda na to, że ceny gier już nie będą spadać, a wręcz odwrotnie – zaczyna robić się coraz drożej.
Widać to na przykładach CD Projektu, który coraz więcej tytułów przenosi z progu 99 PLN na 129 PN a nawet powyżej 150 PLN (gry z Infogrames, nop. Unreal II), Play it! (Splinter Cell), a przede wszystkim Cenegi. W wypadku tej ostatniej firmy dystrybucyjnej nowe tytuły EA skoczyły z 129 na 149 PLN, zbliżając się do cen amerykańskich (49$ czyli niecałe 190 PLN). Mimo to wciąż cena na gry jest niższa w Polsce niż w USA i waha się od 50% do 75% ceny amerykańskiej. Jak dotąd rekord „drożyzny” należał do APN Promise, która za gry Microsoftu żąda cen od 169 do 189 PLN, czyli prawie dokładnie przeliczonych z rynku USA. Piszę „jak dotąd”, gdyż nowym rekordzistą jest Cenega – Ultima Online: Age of Shadows, którą w stanach EA klasyfikuje jako dodatek i wycenia na 9,9 $ (cena Amazon), w Polsce ma się sprzedawać po 149,90 PLN! Jest to 400% drożej niż cena amerykańska! Stosując ten współczynnik możemy zobaczyć np. nowego Harry Pottera czy Władcę Pierścieni za jakieś 759 PLN. Nawet jeśli dodamy koszt wysyłki do Polski i to kurierem, to wciąż dostajemy grę o jakieś 30% taniej. Nie ma w tym żadnego uzasadnienia, ani w postaci dodatkowego wkładu pracy (brak polskiej lokalizacji), ani marketingowego – w końcu aby ktoś grał w UO i tak musi mieć kartę kredytową żeby płacić za grę, więc równie dobrze może jej użyć aby ją kupić. Aha, byłbym zapomniał – dodatkowo dostaje się Amazonie 10$ rabatu przy zakupie UO:AoS, tak więc gra jest tak naprawdę za darmo!
Mamy w związku z tym nadzieję, że cena na UO:AoS to tylko jakiś „wypadek przy pracy”, a nie zapowiedź nadejścia mrocznych czasów ;-) Tak na marginesie, to GRY-OnLine sprzedały sporo poprzedniego dodatku UO:LBR, i mieliśmy również zamiar robić to z AoS, ale nie będziemy, gdyż nie pozwala nam na to poczucie przyzwoitości.
Powyższe rozważania dotyczą oczywiście gier premium – w tytułach tzw. śmieciowych zapewne dalej będziemy obserwować spadek cen – ostatnio w koszach Media Marktu i innych sieci handlowych widać gry po 4,99 PLN i taniej.