autor: Szymon Liebert
Szwedzka Partia Piratów w Parlamencie Europejskim
Z pierwszych wyników wczorajszych wyborów w Szwecji wynika, że tamtejsza Partia Piratów wprowadzi deputowanych do Parlamentu Europejskiego. Chociaż największe poparcie zdobyła Centroprawicowa Umiarkowana Partia Koalicyjna, to jednak Partia Piratów, walcząca między innymi o ochronę prywatności użytkowników i możliwość swobodnego dzielenia się plikami w sieci, zdobyła aż 7,4 procenta głosów.
Z pierwszych wyników wczorajszych wyborów w Szwecji wynika, że tamtejsza Partia Piratów wprowadzi deputowanych do Parlamentu Europejskiego. Chociaż największe poparcie zdobyła Centroprawicowa Umiarkowana Partia Koalicyjna, to jednak Partia Piratów, walcząca między innymi o ochronę prywatności użytkowników i możliwość swobodnego dzielenia się plikami w sieci, zdobyła aż 7,4 procenta głosów.
Oczywiście powyższe wyniki nie zostały jeszcze oficjalnie potwierdzone przez odpowiednią komisję, ale już teraz wiadomo, że Partia Piratów wprowadzi swoich przedstawicieli do Parlamentu Europejskiego. Taką sytuację sugerowały badania z kwietnia. Jeden z największych dzienników szwedzkich podawał wtedy, że ta formacja polityczna zdobędzie około 5% głosów. Jak widać, jest lepiej niż przewidywano.
Co ciekawe Partia Piratów popularność zyskała w związku z antypirackimi aktami prawnymi IPRED oraz słynną sprawą serwisu The Pirate Bay. Jego założyciele i właściciele zostali skazani na rok pozbawienia wolności oraz grzywnę w wysokości 2,4 miliona funtów. Nie wpłynęło to jednak na działalność portalu, który publikuje torrenty, czyli odnośniki do często nielegalnej zawartości oferowanej przez użytkowników.
Okazuje się, że Partia Piratów zdobyła popularność większą od Partii Zielonych, która jest przecież dość silną formacją w zachodniej Europie. Według niektórych informacji szwedzcy piraci są trzecią co do liczebności organizacją polityczną w tym państwie, skupiając ponad 44 tysiące członków. Rick Falkvinge, przewodniczący Partii, jest pewny, że już wkrótce w Brukseli znajdą się również przedstawiciele Piratów.
Czy można się temu dziwić? Przecież brzmi to dość absurdalnie, niczym zalegalizowane gildie zabójców, żebraków czy złodziei, znane między innymi z surrealistycznego Świata Dysku, stworzonego w umyśle Terrego Pratchetta. Niektórzy powiedzą przykładowo, że to tak, jak gdyby złodzieje samochodów założyli własną partię i zażądali mandatów chociażby w sejmie. No cóż, podobieństwo istnieje, ale są i różnice.
Niewielu z nas (na szczęście) kradnie prawdziwe samochody, żebrze, czy zabija na zlecenie. Sytuacja wygląda zupełnie inaczej w przypadku ściągania plików. Być może ten proces dla sporej części nie tylko polskiego społeczeństwa jest rzeczą inną od standardowo rozumianych przestępstw, chociaż zgodnie z prawem znajduje się on w bardzo podobnej kategorii. Mówiąc inaczej – czasem trudno nie być piratem.
Stąd też być może wynika zainteresowanie ludzi – Partia Piratów jest radykalną próbą zachowania specyfiki Internetu i jednocześnie ochrony jego użytkowników przed inwigilacją oraz naciskami. Sieć globalną można cenzurować i kontrolować – potrafi to podobno chociażby firma Google. Co przedstawią Piraci w Parlamencie Europejskim, w którym zdobędą być może 2 mandaty, dowiemy się już niedługo.