autor: Bartosz Świątek
Streamerzy są wściekli. Wykorzystali ich marketingowcy
Agencja marketingowa Ogilvy przygotowała dla swojego klienta – sieci fast foodów Burger King – kampanię, która opierała się na przemycaniu reklam do transmisji popularnych streamerów. Wykorzystano do tego celu plug-in firmy Streamlabs, który umożliwia przekład tekstu na mowę i publikowanie krótkich, spersonalizowanych wiadomości od darczyńców w trakcie streamu.
W SKRÓCIE:
- agencja marketingowa Ogilvy wykorzystała funkcję oprogramowania Streamlabs, by za przysłowiowe „psie pieniądze” przemycić reklamę Burger King do streamów;
- firma przygotowała prześmiewczy film podsumowujący kampanię;
- działania Ogilvy są niezgodne z regulaminem Streamlabs.
Agencja marketingowa Ogilvy (a właściwie jeden z jej zespołów, zwany DAVID Madrid), reprezentująca koncern Burger King, postanowiła wykiwać streamerów i zareklamować swojego klienta na ich kanałach za wyjątkowo niewielkie pieniądze. Wykorzystano do tego celu funkcję donacji na Twitchu w połączeniu z pluginem przekładającym tekst na mowę Streamlabs, który odczytuje krótkie, spersonalizowane wiadomości od darczyńców w czasie streamu. By usłyszeć własny komunikat, wystarczy zaoferować datek w wysokości 1 dolara. Marketingowcy nazwali akcję „The King of Stream” i przygotowali prześmiewczy film z reakcjami streamerów, który został opublikowany na Twitterze.
Działania wątpliwe pod względem moralnym…
Niektórzy streamerzy są wyraźnie zaskoczeni, inni reagują gniewem lub rozbawieniem. Jednak większości wcale nie jest do śmiechu – i trudno im się dziwić, bo reklama na popularnym kanale, w którego budowanie i promocję inwestują wiele czasu oraz pieniędzy, kosztuje znacznie więcej niż 3-5 dolarów (taka była wysokość datków od marketingowców). Warto też pamiętać, że reklamy i sponsorzy są głównym źródłem dochodów dla wielu twórców w sieci. Fakt, że ktoś promuje swoją markę na ich koncie za kilka dolarów może być dla nich kłopotliwy w czasie rozmów z potencjalnymi partnerami. Znany streamer Cohh Carnage nie zostawia na kampanii Ogilvy suchej nitki.
To wyjątkowo niska zagrywka.
Wykorzystanie systemu, który ma wspierać tych streamerów, użycie go dla dobra dużych firm, które z łatwością mogłyby pozwolić sobie na zrobienie tego (reklamy - przyp. red.) we właściwy sposób, a następnie jeszcze chwalenie się tym?
Drapieżny marketing. Super – czytamy w tweecie.
…a do tego potencjalnie nielegalne
Pikanterii całej sytuacji dodaje fakt, że korzystanie z oprogramowania Streamlabs w ten sposób stoi w sprzeczności z regulaminem (poniżej tłumaczenie fragmentu odnoszącego się do tej kwestii). W związku z tym nie da się wykluczyć, że sprawa znajdzie finał w sądzie – wszystko zależy od tego, jakie działania podejmie Streamlabs.
ZABRONIONE DZIAŁANIA (jeden z punktów – przyp. red.): używanie strony do celów reklamowych lub promocyjnych, reklamowanie i podejmowanie innych działań mających na celu pozyskanie środków finansowych, towarów czy usług, wyświetlanie nieautoryzowanej reklamy handlowej lub przyjmowanie płatności czy innych wartościowych przedmiotów od osób trzecich w zamian za wykonywanie przez użytkownika jakichkolwiek czynności handlowych poprzez nieautoryzowane lub niedopuszczalne korzystanie z witryny lub serwisu w imieniu tej osoby, takie jak umieszczanie treści handlowych w recenzji produktu, umieszczanie w recenzji produktu linków do witryn e-commerce nieautoryzowanych przez Streamlabs, umieszczanie linków do blogów lub forów w celach handlowych lub podejmowanie innych prób zamieszczania wiadomości lub reklam w celach handlowych.