Stellaris: Federations powala pójść w ślady imperatora Palpatine'a ze Star Wars
Stellaris: Federations to najnowszy dodatek do kosmicznego RTS-a od Paradox Development Studio. Jak sama nazwa wskazuje, pozwala on na (między innymi) rozbudowane zarządzanie federacją. Okazuje się, że dzięki nowym możliwościom możemy pójść w ślady Imperatora Palpatine'a ze Star Wars.
W SKRÓCIE
- Najnowszy dodatek do gry Stellaris od Paradox Development Studio o nazwie Federations pozwala graczowi na bycie niczym Imperator Palpatine z Gwiezdnych wojen.
- Dodatek wyszedł wraz z darmowym patchem o nazwie Verne, który wprowadza wiele usprawnień.
- „A więc tak umiera wolność. Wśród burzy oklasków” - Padmé Amidala.
Fani Gwiezdnych wojen i gier firmy Paradox Development Studio – łączcie się, gdyż najnowszy dodatek do gry Stellaris o nazwie Federations wydany wraz z darmową aktualizacją pozwala nam zostać demokratycznie wybranym imperatorem.
Jestem prostym graczem – w strategiach nie lubię się dzielić władzą. Sojusze, pakty o nieagresję, czy wasalizacja – to dla mnie tylko ograniczające liczbę wrogów na mapie chwilowe udogodnienie. Koniec końców i tak wszystkich zaanektuję – czy to pokojowo, czy militarnie. Dlatego też nigdy nie przypadła mi do gustu opcja Federacji w grze Stellaris. Była to potężna organizacja, pozwalająca zgromadzić ogromną flotę i zmniejszająca jej koszt, jednak działo się to kosztem suwerenności. Musiałem iść na ustępstwa z innymi jej członkami, a to nie leżało w mojej naturze gracza. Najnowsze DLC to zmieniło.
Stellaris: Federations skupia się, jak sama nazwa wskazuje, na rozwoju i dodaniu głębi opcji tworzenia oraz członkostwa w federacji. Teraz w ramach tej organizacji państwa członkowskie mogą głosować nad szeregiem praw i zaleceń, a ostatecznie można stworzyć czuwający nad wszystkim Senat. Członkowie Senatu zmieniają się cyklicznie, miejsce nie jest stałe, jednak można je takim uczynić. Jeżeli ma się odpowiednią potęgę (ekonomiczną, technologiczną i militarną), a także wielu dłużników wśród innych władców – nikt nie ośmieli się stanąć na Twojej drodze. Jednak to dopiero początek.
Zapewnienie sobie stałego miejsca w Senacie to sukces, ale nie całkowity. W dalszej kolejności należy pozbyć się z niego innych – nie ma sensu dzielić się władzą. To również można zrobić za pomocą uchwał - wykorzystując swoje wpływy. Nie jest to rzecz prosta, ale użytkownikowi Reddita o nicku Skyelarkey oraz kilku innym osobom się udało. Ostatecznie zostajemy jedynym członkiem Senatu, a w praktyce Imperatorem – niczym Palpatine.
Pikanterii całej sytuacji nadaje fakt, że Stellaris daje nam możliwość stworzenia własnego Imperium – od wybrania interesującej nas rasy oraz nazwy kraju, poprzez doktrynę, a kończąc na imieniu umiłowanego władcy. Tutaj pole do popisu dla kreatywnego gracza jest dość spore. Dodam, że można grać cywilizacją o możliwościach psionicznych (jeżeli przymruży się oko, to można to uznać za przejaw MOCY – prawda?).
Wraz z płatnym dodatkiem gra dostała również darmową aktualizację o nazwie Verne, która wprowadza wiele zmian dotyczących funkcjonowania federacji. Co swoją drogą nie uszło uwadze niektórych recenzentów na Steamie. Użytkownik o nicku ^4PiP w swojej negatywnej opinii głosi:
„Galaktyczna Wspólnota” jest częścią darmowego patcha (2.6) – nie potrzebujesz tego DLC. Kupując to DLC płacisz 19,99 dolarów za kilka Genez [dodatek wprowadza możliwość wyboru początków naszej cywilizacji], Megastocznię oraz Molocha [potężną ruchomą bazę].
Jeżeli wizja zostania Imperatorem Cię zachęciła, nawet jeżeli posiadasz jedynie podstawową wersję Stellaris, która leży zapomniana na półce (prawdziwej bądź wirtualnej) – to może i tak warto wrócić do gry.